Ashley Madison to zaledwie początek. Tworzono aplikację do wyceniania żon
W zeszłym tygodniu Ashley Madison. Pozwala on na znalezienie osoby, z którą będzie można zdradzić swojego stałego partnera. Oprócz danych korzystających z serwisu, odpowiedzialna za atak grupa Impact Team, opublikowała także korespondencję pomiędzy pracownikami firmy rozwijającej Ashley Madison. To zaś z pewnością narazi ich na kolejne nieprzyjemności.
27.08.2015 16:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po udostępnieniu danych milionów użytkowników Ashley Madison, wielu z nich znalazło się w poważnych tarapatach, w związku z posiadaniem konta w serwisie rozpadły się wieloletnie związki. Ponadto oprócz udostępnionych na profilu wiadomości, hakerzy opublikowali także dane dotyczące transakcji czy numery kart kredytowych. Wobec Impact Team można było wysunąć zarzuty, że w celu zaszkodzenia firmie rozwijającej Ashley Madison, przeprowadziła ona akcję atakującą przede wszystkim jej klientów. Dziś wiadomo już, że nie tylko.
Wyciek zawierał bowiem korespondencję mailową Noela Bidermana, dyrektora wykonawczego Avid Life Media, firmy rozwijającej Ashley Madison. W mailu z 2013 roku zawarta była informacja o zamiarze stworzenia aplikacji mobilnej, która po ujrzeniu światła dziennego, mogłaby wywołać jeszcze większe kontrowersje, niż Ashley Madison. ALM zamierzało bowiem udostępnić program, który dawałby użytkownikom możliwość oszacowania wartości żon innych osób.
Jak donosi Dailydot.com, ALM w 2013 roku testowało aplikację, której nazwa dość jednoznacznie określa jej funkcję. Przeznaczona na Androida aplikacja What's Your Wife Worth (Ile warta jest twoja żona) pozwalałaby mężczyznom na udostępnianie w celu wyceny zdjęć swojej żony oraz ocenianie fotografii czyichś małżonek. Kontrowersje wywołuje także skala oceny – jej jednostką miał być bowiem dolar, co budzi dość jednoznaczne skojarzenia.
Finalnie program nie został opublikowany. Jak wynika z korespondencji Bidermana z 2014 roku, aplikacja miała być tragicznie napisana. W wycieku znalazły się także zrzuty ekranu, które zdążyły wywołały burzę zarzutów o skrajnie przedmiotowe traktowanie kobiet. A to zapewne nie koniec problemów Avid Life Media.