ASUS O!Play TV Pro — tajwański scyzoryk?
Małe, nieco dziwaczne dostawki do telewizora… dla jednych utrapienie dla drugich przyjemność, mniejsze rachunki za prąd i, w większości przypadków, wygoda z korzystania. Podoba mi się koncepcja dedykowanego urządzenia, którego główną funkcją byłoby dostarczanie treści multimedialnych prosto na ekran telewizora, bez komputera i jego wiatraków pracujących gdzieś w drugim kącie pokoju. I choć szczerze powiedziawszy nie wróżę tym urządzeniom dłuższej kariery, ponieważ pewnie zostaną zjedzone przez telewizory z funkcjami interaktywnymi, to jednak warto rzucić okiem na przedstawicieli tego gatunku. Dzisiejszym gościem naszego Labu jest ASUS O!Play TV Pro.
19.04.2012 15:35
Firma ASUS praktycznie od zawsze kojarzyła mi się ze szwajcarskim scyzorykiem. Jej produkty nie należą może do sprzętów elitarnych, ale trzeba przyznać, że są niezwykle uniwersalne. ASUS robi całkiem sporo, aby wejść praktycznie na każdą gałąź komputerowego przemysłu. Tajwański producent scyzoryków postanowił również wejść na rynek relatywnie tanich odtwarzaczy cyfrowych, wypuszczając całą gamę urządzeń O!Play. TV Pro jest najdroższym i największym przedstawicielem tej rodziny produktów. To, co go wyróżnia na tle pozostałych modeli to moduł NAS oraz tuner DVB-T.
Zanim jednak dotrzemy do tych funkcji, pierwszą rzeczą jaka prawdopodobnie rzuci nam się w oczy, jest obudowa w stylu Piano Black. Bardzo prosta, bardzo plastikowa, nie ma więc specjalnie o czym pisać — i słusznie, bo akurat w tego typu urządzeniach obudowa nie jest nawet w czołówce cech, na które należy zwracać uwagę. Minusem jest oczywiście to, że szybko zbiera się na niej kurz, który bardzo wyraźnie widać.
Na środku jest „chromowany” włącznik wraz z diodą. Dioda — co miłe — świeci światłem rozproszonym, delikatnie komunikując stan urządzenia. Zarówno po lewej, jak i po prawej stronie, znajdują się dwie klapki: pod lewą ukryte zostały najczęściej wykorzystywane — według producenta — porty: USB 3.0 oraz 2.0, PC Link oraz czytnik kart SD/MMC/MS/xD, po prawej stronie klapka zasłania kieszeń na standardowy, 3,5-calowy dysk twardy. Z tyłu mamy do czynienia z szwedzkim stołem jeśli chodzi o bogactwo portów. Znajdziemy tam analogowe wyjście wideo, audio stereo, gniazda złącza komponentowego oraz wejście i wyjście antenowe.
Jeśli chodzi o złącza cyfrowe to jest HDMI (1.4, bez obsługi CEC — a szkoda), dwa wejścia cyfrowego dźwięku zgodne z TOSLINK oraz kablem koncentrycznym. Do dyspozycji oddane zostały porty LAN (1GBit/s) oraz jeszcze jeden USB 2.0. Połączyć się również możemy z siecią WiFi (a/b/g/n). Mnogość portów zwiększa uniwersalność odtwarzacza, który może być podłączony zarówno do starszych amplitunerów jak i do nowoczesnych telewizorów.
Razem z urządzeniem dostajemy również pilota, którego rozkład przycisków nie był chyba obiektem wytężonych prac ekspertów od ergonomii. Nie oczekiwałem ideału, jakim jest dla mnie pilot do konsoli Xbox 360, ale mogło być dużo lepiej. Pilot O!Play jest stosunkowo długi, i o ile ta cecha sama w sobie nie jest wadą, to przyciski zostały rozmieszczone na tyle niefortunnie, że z czasem można się porządnie zirytować. Podam prosty przykład: dużo łatwiej jest nacisnąć duży, pomarańczowy guzik „Share” i powiadomić znajomych na Facebooku o rewelacyjnym filmie, niż na przykład zatrzymać odtwarzanie filmu czy programu TV.
To chyba mój największy zarzut do pilota: utrudniony dostęp do przycisków, dzięki którym możemy kontrolować odtwarzanie multimediów. W porównaniu do dużo tańszego WD TV Live, które mieliśmy okazję testować w zeszłym roku, produkt firmy ASUS jeśli chodzi o sterowanie wypada bardzo słabo. Pilot produktu Western Digital jest wygodny i wykonany z bardzo miłego tworzywa. Inną, możliwe jednak, że bardziej irytującą wadą jest stosunkowo mały kąt widzenia portu podczerwieni w odtwarzaczu. Trzeba dużo uwagi poświęcić na celowanie pilotem do urządzenia — na szczęście w ciemności drogę wskazywać będzie niebieska dioda urządzenia ;).
Skoro już mowa o sterowaniu, wspomnę również o klawiaturze ekranowej. ASUS zdecydował się na „nowatorskie” rozwiązanie, gdyż klawiatura w O!Play jest… pionowa. Tak, dokładnie — pionowa. Po lewej stronie znajduje się pionowy pasek z obróconą o 90 stopni klawiaturą QWERTY. W środowej części ekranu znajdziemy klawiaturę numeryczną (na szczęście już nie jest obrócona o 90 stopni…). Muszę przyznać, że pierwszy raz się z takim rozwiązaniem spotkałem i sam nie wiem, co o nim myśleć.
Gdy jednak zaczniemy korzystać z urządzenia to okaże się, że wad będzie mniej. Przywita nas kolorowy, ale stonowany trójwymiarowy interfejs, gdzie poszczególne kafle przesuwają się po okręgu, co wygląda jak połączenie „karuzeli” i cover flow. Pod pokrywką nie ukrył się żaden robot, jest to autorski system operacyjny, przygotowany na potrzeby konkretnej linii urządzeń. Jeśli miałbym coś zasugerować, to cieszyłbym się z lepszego wygładzania czcionek, gdyż widać piksele na skraju liter. A co oferuje Asus O!Play?
Mamy możliwość przeglądania treści w popularnych serwisach wideo jak YouTube czy Dailymotion. Ponadto mamy możliwość dostępu do innych popularnych usług: Flickr i Picasa oraz subskrypcji kanałów RSS i Podcastów. Zabrakło mi dostępu do Deezera i Spotify, ale z drugiej strony mało jest osób, które chciałyby włączyć swój wypieszczony telewizor, aby tylko posłuchać muzyki. Żeby sprawdzić jak się sprawuje wspomniany wcześniej tuner DVB-T, wykorzystałem antenę z zestawu Mediatech MT4163. Samo przeszukiwanie pasma zajęło relatywnie dużo czasu — około 5 minut trzeba było poczekać, zanim wyszukało wszystkie kanały dostępne w MUX-3. Nie znalazł wprawdzie kanałów z drugiego multipleksu, ale sądzę, że jest to wina niedostatecznie mocnej anteny. Z późniejszym odbiorem MUX-3 nie było najmniejszego problemu. Interfejs elektronicznego przewodnika jest do bólu prosty, podobny do tych, które znajdują się w pozostałych urządzeniach.
Patrząc na listę obsługiwanych formatów audio/video można z dużą dozą pewności stwierdzić, że raczej nie natkniemy się na format, którego ASUS O!Play by nie potrafił obsłużyć. Odtwarzacz bez zająknięcia poradzi sobie z formatami i kontenerami MPEG 1/2/4, H.264, VC-1, RM/RMVB, MP4, MOV, AVI, ASF, WMV, FLV, MKV, TS, M2TS, DAT, MPG, VOB, MTS, ISO, TRP, TP, M1V, M2V, M4V, AVS. Ponadto urządzenie obsłuży materiały 3D w formatach H.264, MVC, TS, M2TS.
Jeśli chodzi o dźwięk to kluczowa jest obsługa systemów Dolby Digital AC3, Dolby Digital Plus, DTS Digital Surround oraz Dolby TrueHD. Ponadto znajdziemy tam obsługę dźwięku zakodowanego w formatach MP3, WAV, ACC, OGG, WAV, FLAC, AIFF, PCM i LPCM oraz obsługi tagów ID3. Przeglądarka zdjęć będzie potrafiła wyświetlić pliki w formatach JPEG, BMP, PNG, GIF oraz TIFF. Jeśli chodzi o napisy to również nie ma się specjalnie do czego przyczepić — ASUS zaoferował obsługę tych najpopularniejszych formatów: SRT, TXT, SUB, SMI, ASS oras SSA. Ponownie o pomstę do nieba woła kiepskie wygładzanie czcionek.
Dostęp do naszej biblioteki multimediów można uzyskać na kilka różnych sposobów. Przede wszystkim możemy skorzystać z wolnej kieszeni na dysk twardy. O!Play obsługuje wszystkie popularne systemy plików: FAT 16/32, NTFS, EXT3 i HFS/HFS+. Jedynym niedostępnym systemem plików jest EXT4, który może być dostępny w niektórych przypadkach w trybie kompatybilności z EXT3. NAS w O!Play jest oczywiście pozbawiony jakiejkolwiek formy kopii zapasowej, warto więc okresowo utworzyć kopię plików, które tam przechowujemy.
Dane z dysku możemy udostępniać poprzez serwer Samby oraz FTP. Ponadto użytkownicy Mac OS X z pewnością docenią możliwość przeglądania multimediów z poziomu iTunes. Dostępna jest obsługa protokołu DLNA, dzięki któremu będziemy mogli odtwarzać treści (głównie) na urządzeniach mobilnych. Nawet jeśli nie zdecydujemy się trzymać swoje filmy czy muzykę w odtwarzaczu O!Play to warto zastanowić się nad włożeniem nawet jakiegoś starego dysku, który może zostać wykorzystany do nagrywania programów telewizyjnych oraz przy funkcji Timeshift.
ASUS O!Play może pobierać multimedia z sieci lokalnej — w tym wypadku jest podobnie jak przy udostępnianiu treści, z jedną różnicą — produkt firmy ASUS posiada klienta NFS. Urządzenia, które wymagają autoryzacji (np. pamięci masowe, udziały sieciowe na komputerach) przy dostępie do danych możemy dodać do ulubionych. W takim przypadku login i hasło zostaną zapamiętane przy kolejnych wizytach.
Osobiście nie udało mi się trafić na materiał, z którym O!Play miał problem. Interfejs OSD jest prosty i schludny. Co rzuciło mi się w oczy, materiały wideo odtwarzają się płynnie nawet w przypadku, gdy korzystamy z funkcji przybliżania. W WD TV Live następuje chwilowe przerwanie odtwarzania treści na ekranie na czas przełączenia widoku.
Mając okazję testować O!Play przez dłuży czas przekonałem się jak diametralnie można zmienić ocenę o produkcie. Na początku odtwarzacz firmy ASUS wydawał się nieznośnym i niefunkcjonalnym urządzeniem. Po jakimś czasie przyzwyczaiłem się nawet do korzystania z obróconej klawiatury ekranowej. Nie można jednak przy tym zapominać o jego zaletach — przede wszystkim o pakiecie obsługiwanych formatów i dobrze działającym tunerem DVB-T. Niektórzy docenią też diodę, która w ciemności nie świeci mocnym i ostrym światłem. Gdyby urządzenie było bardziej rozbudowane, na przykład o funkcję tworzenia biblioteki multimediów, synchronizacji informacji czy obsady z popularnymi serwisami filmowymi, stałoby się w moich oczach idealne. A tak, O!Play TV Pro — mimo kilku interesujących funkcji — pozostawił we mnie pewien niedosyt. Jednak niedosyt nie jest na tyle duży, abym ocenił to urządzenie negatywnie.