Bezprzewodowe ładowanie z 10 metrów na CES 2019. Przełomowa obudowa może zmienić rynek
Użytkownicy smartfonów ceniący bezprzewodowe ładowanie powinni zainteresować się najnowszą obudową firmy Spigen, której koncept zaprezentowano podczas tegorocznych targów CES w Las Vegas. Producent stworzył we współpracy z firmą Ossia obudowę, która nie tylko zabezpiecza telefon przed upadkami, ale jednocześnie pozwala go bezprzewodowo ładować. Nie byłoby w tym jednak nic szczególnie wyjątkowego, gdyby nie fakt, iż obudowa nie odbiera sygnału od ładowarki indukcyjnej, na której leży – urządzenie wysyłające energię może się znajdować nawet 10 metrów od telefonu. Ładowany smartfon może być natomiast w tym czasie w ruchu, także w kieszeni użytkownika.
O szczegółach informuje serwis Tom's Hardware, zwracając uwagę na kilka szczegółów technicznych. Jak dowiadujemy się z publikacji, nadajnik można porównać do routera Wi-Fi. Firma Ossia przewiduje, że urządzenia będą działać z wykorzystaniem częstotliwości 5,8 GHz, a do czasu pojawienia się na rynku obudów Spigen, będą zdolne bezprzewodowo ładować nawet 1000 urządzeń jednocześnie. Spigen przewiduje natomiast, że obudowy trafią do sprzedaży najpóźniej w 2020 roku.
Nadajnik będzie wysyłać energię tylko do tych urządzeń, które znajdują się w zasięgu i jednocześnie zgłoszą potrzebę doładowania akumulatora. Dzięki temu nie będzie mowy o marnowaniu energii na wysyłanie jej w eter bez potrzeby. Jak podaje Tom's Hardware, Ossia informuje, że taki sposób dostarczania energii jest nawet 500 razy bardziej efektywny, niż pojedyncza bateria typu AA. Brzmi to imponująco, ale trzeba przyznać, że lepszy obraz sytuacji dałoby porównanie efektywności choćby do dzisiejszych, typowych ładowarek indukcyjnych.
Choć na tę chwilę jest zbyt wcześnie, by mówić o końcowych cenach produktów, które mają trafić na rynek do 2020 roku, już teraz przewiduje się, że obudowa wraz niezbędnym transmiterem powinny zostać wycenione na mniej niż 100 dolarów. Przy dzisiejszym kursie i bezpośrednim przeliczeniu jest to równowartość około 375 złotych. Jeśli takie rozwiązanie faktycznie pozwoli ładować nawet tysiąc zgodnych sprzętów będących w zasięgu 10 metrów, a wydajność będzie przynajmniej dorównywać dzisiejszym ładowarkom indukcyjnym, cena nie wydaje się być wygórowana.
Bezprzewodowe ładowanie firm Ossia i Spigen to nie pierwszy taki projekt
Mówiąc o bezprzewodowym ładowaniu, które nie wymaga do działania bliskiego kontaktu z ładowarką, warto zwrócić uwagę, iż opisywany projekt firm Ossia i Spigen nie jest pierwszym tego typu rozwiązaniem. W ubiegłym roku (także przy okazji targów CES w Las Vegas) mieliśmy okazję poznać więcej szczegółów odnośnie podobnego rozwiązania – nadajnika WattUp Mid Field.
Jak podaje serwis Venture Beat, ta technologia jest już dzisiaj gotowa do wdrożenia. Sprzęty posiadają już certyfikację FCC i od wejścia na rynek dzielą je już tylko tygodnie. W tym przypadku mowa jest o zasięgu do 15 stóp (około 4,5 metra), ale już teraz toczą się prace nad stworzeniem ładowania na jeszcze większe dystanse. Wstępnie mówi się o możliwości dostarczania energii w ten sposób na odległość co najmniej 30 stóp (ponad 9 metrów), czyli podobnie, jak w przypadku opisywanej wcześniej technologii firm Ossi i Spigen.