Białoruś zakazuje korzystania z zagranicznych witryn
Począwszy od 6 stycznia tego roku odwiedzenie zagranicznej witryny internetowej w Białorusi będzie traktowane jako występek, za który grozić będzie kara grzywny w wysokości do 125 dolarów (w przeliczeniu). W języku angielskim temat wyczerpująco opisany jest na stronach Biblioteki Kongresu USA.
03.01.2012 11:06
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nowe prawo jest reakcją na dekret prezydenta Białorusi, Aleksandra Łukaszenki, jeszcze z lutego 2010 roku, kiedy wydał on szereg zaleceń dotyczących „usprawnienia w funkcjonowaniu narodowej części Internetu”. Trudno wyobrazić sobie większe „usprawnienie”. W myśl nowych przepisów każdy przedsiębiorca działający na terenie Białorusi zobowiązany jest do rejestracji narodowej domeny (.by) i używania jej w swojej działalności, w szczególności do e-handlu czy wymiany poczty elektronicznej. Niedozwolone jest, by operacje internetowe dla użytkowników na Białorusi obsługiwane były za granicą.
Co więcej, przepisy nakładają na właścicieli kafejek internetowych i innych miejsc, gdzie Internet dostępny jest publicznie, dodatkowe obostrzenia. Mogą oni być pociągnięci do odpowiedzialności tak samo jak użytkownicy, jeśli zostanie stwierdzone, że z ich sieci wywoływane są zagraniczne domeny. Administratorzy muszą prowadzić rejestry takich czynów i przekazywać je organom ścigania. Prawo jawnie określa również, że do odpowiedzialności pociągnięci zostaną prywatni użytkownicy, jeśli ktokolwiek za pośrednictwem ich komputera będzie przeglądać światowy Internet. Ustawodawca będzie mógł też ustanowić czarną listę witryn, do których dostęp będzie bezwarunkowo blokowany.
Opisana sytuacja nie wymaga raczej komentarza. Nietrudno domyślić się, co stanie się w najbliższej przyszłości. Jakakolwiek transakcja, gdzie stroną będzie zagraniczna witryna, zostanie uznana za nielegalną przez władze białoruskie. Wówczas Białoruś będzie mogła ścigać zagraniczne firmy za złamanie jej narodowego prawa, a w konsekwencji (lub wcześniej, by uniknąć problemów) firmy te wycofają się z działalności na terenie tego kraju. Jeśli wszystko będzie przebiegać po myśli prezydenta Łukaszenki, nowe prawo będzie najbardziej restrykcyjnym na świecie, daleko bardziej niż w Chinach, nie wspominając już o kontrowersyjnych ustawach w Stanach Zjednoczonych takich jak SOPA. Pytanie tylko, czy rzeczywiście tak będzie — tak daleko posunięta cenzura Internetu może być skomplikowana, a jeszcze trudniejsze będzie egzekwowanie nowego prawa, nawet w tak rozwiniętej dyktaturze jak na Białorusi...
W międzyczasie, dla kontrastu, władze Malezji wprowadzają prawo, które zobowiązuje wszystkich właścicieli restauracji, kawiarni, pubów i klubów w Kuala Lumpur do udostępnienia bezprzewodowego dostępu do Internetu swoim gościom.