Bootcampy programistyczne – prosta droga do sukcesu?
Ostatnimi czasy coraz bardziej popularne są tak zwane bootcampy programistyczne. Są to szkolenia, które w szerokim zakresie obiecują nauczenie kursanta sztuki kodowania w określonym języku. Najczęściej trwają one kilka tygodni lub miesięcy i mogą odbywać się zarówno w weekendy, ale także w przeciągu tygodnia. Ilość wiedzy jaką przekazują bootcampy jest naprawdę spora, ale z drugiej strony nie są to tanie kursy. Ceny wachą się od 2-3 tysięcy złotych do nawet 15 tysięcy i więcej za najbardziej obszerne i oferujące najwięcej szkolenia.
03.07.2019 | aktual.: 03.07.2019 12:26
Podstawowym pytaniem jest jednak czy warto zapłacić, niemałe pieniądze, za tego typu szkolenia. Cóż odpowiedź nie może być jednoznaczna. Z jednej strony warto, gdyż zawsze jest to możliwość nauki nowych rzeczy, zaś z drugiej trzeba pamiętać, że bootcamp… nie zrobi z nikogo programisty.
Kontakt z mentorem
Tego typy bootcampy, zarówno stacjonarne, jak i te zdalne, oferują kontakt z mentorem. Jest to najczęściej programista ze znacznym stażem z firmy współpracującej z organizatorem szkolenia. To świetna opcja, aby móc skonsultować się z doświadczoną osoba w celu poszerzenia wiedzy w temacie. Jest to bardzo pomocne wówczas, gdy kursant ma konkretny problem i pomoc mentora pozwoli na jednoczesne rozwiązanie problemu i naukę.
Warto jednak pamiętać, że programiści nie zawsze, a zapewne niemalże nigdy, nie są dobrymi nauczycielami. Jeśli ktoś myśli, że każdy może nauczać to jest w błędzie. Przekazywanie wiedzy innym wymaga bardzo wiele wyrozumiałości i umiejętność dzielenia się swoim doświadczeniem. Także cierpliwość w stosunku do innych jest wysoce wymagana. Programiści nie są dobrymi dydaktykami i to widać często w komentarz osób uczęszczających na bootcampy, posiadanie wiedzy nie oznacza tego, że potrafimy ją dobrze i jasno komuś przekazać. Dodatkowo szkoleniach biorą najczęściej udział osoby, które okres nauki mają już dawno za sobą i takich kursantów nie jest łatwo nauczać, szczególnie nowych, szybko zmieniających się technologii.
Frontend – dobry sposób na łatwe wejście w świat programowania?
Bardzo wiele bootcampów poleca rozpoczęcie nauki od konkretnych języków programowania i najczęściej mowa jest o frontendzie. Tutaj króluje jak nauka HTML, CSS i JavaScript plus jakieś technologie, które aktualnie są w modzie. Czy to Angular, React czy Vue.js. Pomimo, że faktycznie zaczynając od frontendu można szybko wejść w świat programowania, to jest tu mały haczyk, o którym nikt nie mówi.
Frontend to nie tylko prosty sposób na naukę kodowania, ale to także idealna droga do nauki języka… którego nikt może nie potrzebować za kilka miesięcy. Niestety, ale od strony frontendu zmiany następują bardzo szybko, wręcz ekspresowo. Jeszcze do niedawana królował AngularJS, którego niestety obecnie już nikt nie chce używać. Podobnie jak kilka lat temu wielu deweloperów nie wyobrażał sobie projektu bez jQuery, który jest już od dawna w szarej strefie. Zaś rok temu mało kto nauczał o TypeScripcie, a obecnie to niemalże podstawa w pracy u niejednego web developera. Można tutaj niechcący wybrać kurs, którego omawiana technologia będzie już przestarzałą w momencie jego zakończenia. Więcej, wiele osób w opiniach o bootcampach wspomina o materiałach, które już w czasie kursu były przestarzałe w stosunku do tego co jest na rynku.
Zmiany, zmiany, zmiany
Oczywiście frontend to dość skrajny przypadek, gdzie zmiany są tak szybkie, że wielu deweloperów backendowych wręcz nie wyobraża sobie pracy z webem, ze względu na czasem wręcz szaleńczą ilość zmian. Pamiętajmy jednak, ze programowanie to zmiany, ciągłe zmiany. Bardzo wiele osób, które chcą zmienić zawód nie są świadome tego, że wchodzą w segment rynku, które ewoluuje szybko bardzo szybko. Jeśli widzicie osobę, która chwali się kilkuletnim doświadczeniem jako web deweloper to może to niewiele znaczyć w kwestii aktualnych trendów. Frontend pięć lat temu jest zupełnie czym innym niż obecnie.
Wiele osób może po takim kursie może poczuć się delikatnie „oszukana”, gdyż skończenie szkolenia nie gwarantuje tego, iż w najbliższym roku nie trzeba będzie rozpocząć naukę kolejnej technologii. Kurs i rozpoczęcie pracy nie daje gwarancji w zawodzie na lata. Inaczej niż w niektórych segmentach rynku, tutaj trzeba postawić na ciągły rozwój i samodoskonalenie się. Kurs to tylko początek ciężkiej pracy, a nie zawsze rozumieją to osoby zachęcone marketingowymi sloganami i czasem również zastałe w swoim aktualnym zawodzie.
Brakuje programistów, ale nie po bootcampach
Wiele kursów mami przyszłych klientów tym, iż na rynku wciąż brakuje programistów. I jest to prawda! Firmy ciągle szukają deweloperów i to w wielu przypadkach z chęcią zatrudniają od zaraz. Niestety nikt nie wspomina o tym, że poszukiwane są osoby już z wieloletnim doświadczeniem. Statystki mówią, iż mniej niż 8% ogłoszeń skierowanych jest do deweloperów bez doświadczenia komercyjnego. A jeśli już jest ogłoszenie na stanowisko juniora, wówczas ilość zgłoszeń jest bardzo duża i sam bootcamp to za mało, aby móc zaistnieć na takiej rekrutacji. Dodajmy też, że wiele firm i działów HR ma wręcz alergię na osoby, które w CV mają tylko wpisany bootcamp. To stanowczo za mało, a czasem wręcz może odstraszyć. Niestety. Wiele firm stawia na doświadczenie, a nie konkretną technologię.
Warto również pamiętać, że na takich kursach często nie uczy się podstaw programowania, czyli analitycznego myślenia, a jedynie schematów. Język i frameworki to tylko narzędzia, a takie kursy pokazują prostą drogę, a nie szersze rozwiązanie, otwarte na nowe ścieżki interpretacji. Patrząc na ofertę bootcampów odnoszę wrażenie, że nie uczą one często programowania, a jedynie tego jak przejść rekrutację. Przez co wiele razy widziałem oferty, gdzie za dodatkowe pieniądze kursant dostanie gotowy kod na GitHuba, gdyż „firmy tego oczekują”. Nie dziwmy się zatem, że zdarza się iż firma oferuje ofertę pracy, ale tylko osobom, które ukończyły studia po kierunku IT.
Z drugiej strony bootcampy, oczywiście stacjonarne, to dobry sposób na zapoznanie się z pracą w grupie. Jest to podstawa, równie ważna co nauka programowania. Tutaj, podobnie jak w zawodzie, potrzeba dużo samozaparcia i wiele osób, które potrafią się zdyscyplinować, postanawiają sami rozpocząć naukę kupując pojedyncze kursy w sieci. To również jest ciekawa alternatywa do bootcampów, ale wymagająca o wiele więcej samozaparcia.
Bez poświęceń będzie ciężko
Zmiana zawodu, czy to poprzez naukę samodzielną czy bootcamp, wiąże się z ryzykiem, które trzeba podjąć. Nie oszukujmy się. Zapewne na początku nowej pracy, po rezygnacji ze starego zawodu, osoba na stanowisku juniora może zarabiać znacznie mniej, niż w starej pracy. Więcej, wcale nie jest powiedziane, że będzie zarabiać wyższe kwoty niż w poprzednim zawodzie. Jeśli byłoby tu takie „kokosy”, wówczas byśmy na rynku pracy mieli tylko deweloperów. Co nie zmienia faktu, że dla wielu osób to będzie ryzyko, które warto będzie podjąć.
Bootcampy pomogą w samodyscyplinie i motywacji do nauki, ale jeśli nie ma się czasu na naukę, to taki intensywny kurs nie pomoże tutaj. Potrzebne jest pełnie poświęcenie i skupienie. Tutaj pamiętajmy, że zmiana zawodu to także zmiany mentalne. Również warto podejść z rezerwową do zapewnień, iż po trzech miesiącach kursu każdy zostanie programistą. Niestety, ale nie zostanie. Jeśli ktoś szuka dużej i szybkiej kasy to nie jest to dobry zawód. Dodatkowo próg wejścia jest coraz wyższy, co nawet widać po kursach, które oferują coraz więcej, jednocześnie zarzucając kursantów olbrzymią ilością wiedzy w bardzo krótkim czasie.
Nudny jak programowanie
Kursy obiecują naukę zawodu, który przedstawiany jest jako zawód marzeń. Nie wiem czy na pewno dla każdego. W wielu przypadkach to praca dość powtarzalna, albo wręcz przeciwnie - szuka się jakiegoś rozwiązania w Google przez kilka godzin albo dni. Wielu programistów określa swój zawód jako nudny, mało atrakcyjny, ze względu na dość zamkniętą grupę w jakiej pracuje. Jest to także praca dość męcząca i związana z ciągłym rozwojem.
Na koniec warto dodać, że ciężko zostać programistą lub pracować w innym zawodzie na siłę. Jeśli ktoś chce być deweloperem tylko dla kasy obiecanej w reklamach, to szkoda czasu. Jest tu czasem wiele frustracji, nielogicznych rozwiązań i wpatrywania się w monitor w pozycji siedzącej.
Jeśli jesteś zdeterminowany do zmiany zawodu i wiesz z czym się to wiąże to warto zaryzykować. Trzeba tylko pamiętać, że nigdzie nie jest różowo, a w szczególności w branży IT. Tu nie ma drogi na skróty.