Chciał sprzedać rower. Zamiast tego ukradli mu 9 tys. zł

Mieszkaniec Lubina wystawił w serwisie OLX rower dziecięcy na sprzedaż. Szybko znalazł chętnego, który zdecydował się na zakup. Okazało się jednak, że była to kolejna próba oszustwa internetowego. Tym razem udana – mężczyzna stracił 9 tys. zł.

Rozmowa telefoniczna
Rozmowa telefoniczna
Źródło zdjęć: © Pexels

02.08.2024 07:25

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Mieszkaniec Lubina na Dolnym Śląsku próbował sprzedać w sieci rowerek dziecięcy. Wystawił ogłoszenie w serwisie OLX, gdzie szybko znalazł się chętny na przedmiot, choć nie chciał dokonywać transakcji w sposób klasyczny.

Potencjalny klient przesłał w wiadomości link i poprosił o otwarcie go. Lubinianin zgodził się na to. Na stronie przeczytał, że w ciągu 15 minut skontaktuje się z nim pracownik platformy OLX. Faktycznie, w krótkim czasie do mieszkańca Lubina zadzwoniła kobieta, podająca się za pracownicę OLX.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W trakcie rozmowy telefonicznej kobieta powiedziała, że potrzebuje danych do wpłaty pieniędzy, które przelał kupujący. Poprosiła zatem o numer karty płatniczej oraz o podanie trzycyfrowego kodu CVV. Mężczyzna zgodził się na podanie danych. To zaś było jak prezent dla oszustów – zyskali oni w tym momencie dostęp do jego pieniędzy.

Oszustwo na OLX. Uważaj

Potem sprawy potoczyły się szybko. Mężczyzna otrzymał wiadomość SMS z banku z informacją o zmianie kodu PIN do karty, który również udostępnił kobiecie w trakcie rozmowy. Kolejna wiadomość z banku dotyczyła zerwania lokaty. Lubinianin nie czytał wiadomości, po prostu podawał kobiecie kody, które dostawał. Następna wiadomość dotyczyła wypłaty z konta 8,9 tys. zł. Po realizacji przelewu kobieta zakończyła rozmowę, a mieszkaniec Lubina zorientował się, że został okradziony.

Pamiętajmy, że dane karty płatniczej nie powinny być nikomu udostępniane. W momencie, gdy czekamy na środki, nie ma potrzeby przekazywania informacji na temat kodu PIN czy kodu CVV, który znajduje się na karcie.

W tym przypadku mieszkaniec Lubina popełnił znaczący błąd, otwierając link od nieznanego nadawcy. Błędem było też ignorowanie treści wiadomości przychodzących z banku. Wystarczyło przeczytać komunikaty w formie wiadomości SMS, by zorientować się, że realizowane czynności znacząco wychodzą poza standardową transakcję związaną ze sprzedażą przedmiotu na portalu z ogłoszeniami.

Karol Kołtowski, dziennikarz dobreprogramy.pl

Jesteś świadkiem próby oszustwa?Poinformuj nas o tym zdarzeniu!

Programy

Zobacz więcej
Komentarze (21)