deepin: testujemy chińskiego Linuksa, który ma czym zachwycić Polaków
Kilka tygodni temu z jednego z wolnych komputerów w redakcjizniknęło Ubuntu. Jego miejsce zajęła chińska dystrybucja Linuksao nazwie deepin, z jednej strony zbudowana na bazie dobrze znanych zDebiana technologii, z drugiej niepodobna do niczego co widzieliśmywcześniej. Dystrybucja zachwyca poziomem dopracowania i wygodyużytkowania, przynosi własny pulpit i świetnie zintegrowane z nimaplikacje systemowe i co dla niektórych może być kontrowersyjne,mało zważa na kwestie licencjonowania.
16.01.2018 | aktual.: 17.01.2018 01:12
Przygodę z deepinem zaczynamy od pobrania obrazu ISO z systemem.Dużego wyboru nie ma, pobrać możemy mający 3,2 GB plik na64-bitową architekturę x86. Zgrywamy go na pendrive (lub płytęDVD dla posiadających jeszcze optyczny czytnik) – poradzi sobie ztym praktycznie każdy programik do takiego zgrywania przeznaczony,np. Unetbootin czy Rufus, a potem wystarczy włożyć pendrive w portUSB i rozpocząć instalację.
The publicity film of Wuhan Deepin Technology Co., Ltd.
Od razu trzeba zastrzec, że to nie jest dystrybucja doinstalowania w maszynie wirtualnej. Owszem, odpalimy ją wVirtualBoksie czy VMware Playerze, ale po uruchomieniu instalatora systemrozpozna, że nie działa na metalu i wyświetli komunikatostrzegający o spadku wydajności i kiepskim doświadczeniuużytkownika. Nie należy jednak sądzić, że deepin wymaga mocnejkonfiguracji sprzętowej. Podczas testów działał płynnie nadesktopie all-in-one MSI z procesorem i5-2410M, grafiką NvidiaGeForce 540M i 4 GB RAM oraz laptopie Asusa z procesorem Corei3-2365M, zintegrowaną grafiką Intela i 4 GB RAM. Środowiskograficzne z włączonymi wszystkimi efektami zabiera niespełna 400MB RAM.
Tutaj ciekawostka: deepin okazał się pierwszą linuksowądystrybucją, która bez jakiegokolwiek konfigurowania poradziłasobie z obsługą ekranu dotykowego komputera MSI.
Instalacja
Po wybraniu w menu rozruchowym opcji instalacji, zobaczymy szybkoestetyczne graficzne środowisko, z oknem dialogowym pytania o wybórjęzyka – jest tu język polski. Kolejne kroki to podanie loginu ihasła, wybór strefy czasowej z mapy świata oraz partycjonowanie.
To chyba najsłabszy punkt instalatora – pytani jesteśmy, czychcemy partycjonowanie proste, czy zaawansowane. To proste tworzy nadysku system plików ext4 i jedną partycję wymiany o wielkości 4GB. Z jakiegoś powodu jednak nie chce to działać, jeśli na dyskuzainstalowany był wcześniej Windows. W przeciwieństwie doinstalatora Ubuntu nie potrafi zainstalować się też gdzieś obokWindowsa.
Tryb zaawansowany oferuje możliwość stworzenia własnegoukładu partycji (jak już zauważymy mały przycisk ich dodawania),wskazania ich miejsc montowania w drzewie systemu plików, wskazaniamiejsca instalacji bootloadera – i to wszystko. O jakichśwolumenach logicznych czy szyfrowaniu można zapomnieć.
Kliknięcie dalej rozpoczyna proces instalacji, po kilku minutachpliki z nośnika instalacyjnego zostają zgrane na dysk, czemuoczywiście towarzyszy pokaz slajdów, prezentujących jak wspaniałyjest deepin. Gdy zobaczymy komunikat o pomyślnej instalacji,pozostaje kliknąć przycisk o szumnej etykiecie Doświadcz jużteraz. No to doświadczamy.
Komputer zostaje zrestartowany, by uruchomić się w trybiegraficznym. Uwaga, jeśli nie posłuchaliśmy ostrzeżenia iuruchomiliśmy deepina w maszynie wirtualnej, zobaczymy ponownieprzypomnienie, że to taki sobie pomysł. Tym razem pod komunikatemzobaczymy dwa przyciski – jeden pozwalający pozostawić wszystkieefekty pulpitu (Effect Mode), drugi przełączający go w tryb bezwodotrysków (Common Mode). Między nimi jest przepaść wdoświadczeniu użytkownika, te „wodotryski” wcale nie sąniepotrzebne, czynią z autorskiego pulpitu Deepin DesktopEnvironment najprzyjemniejszy linuksowy pulpit, z jakim mieliśmyokazję pracować.
Tak czy inaczej po podaniu loginu i hasła możemy zobaczyćDeepin Desktop Environment. Na starcie niewiele na ekranie: górskipejzaż domyślnej tapety, a przy dolnej krawędzi dock z ikonami naakrylowym panelu.
Interfejs
Dock nie jest zwykłą kalką tego, co znamy z macOS-a. Pierwsza zikon wyświetla pełnoekranowy widok siatki zainstalowanychaplikacji, można go jednak przełączyć w widok małego panelu zsiatką lub bardziej typowego Menu Start. Kliknięcie na ikonachprawym przyciskiem myszy otwiera menu kontekstowe do zarządzaniapozycją na docku, niekiedy z dodatkowymi funkcjami sterującym –na przykład aplikacja odtwarzacza muzyki pozwala w ten sposóbpauzować czy przechodzić między utworami.
Na docku obok ikon aplikacji znajdują się też kontrolkisterowania – ustawień, kontroli głośności, zamontowanychnośników, godziny i kalendarza, wyłącznika oraz śmietnika.
Ten domyślny tryb nazwano modnym. Kliknięcie prawymprzyciskiem myszy na ikonie menu pozwala zmienić tryb na wydajny.Wówczas dock zamieni się w coś na kształt znanego z Windowsapaska zadań, z przypiętymi ikonami i zasobnikiem systemowym poprawej stronie. Nie jest on jednak już taki ładny, więc wracamy dotrybu modnego.
Pozostałe elementy interfejsu nie budzą większego zaskoczenia.Okna wyglądają estetycznie. Menu okien aplikacji zostało sprytniewpuszczone w przycisk umieszczony na ich górnej belce. Oknoselektora plików jest ładnie ostylowane, ale funkcjonalnie dośćprymitywne – no cóż, na tyle pozwalają biblioteki Gtk.
Do dyspozycji mamy też cztery aktywne narożniki, którychzachowanie możemy sobie zdefiniować – dostępny jest m.in. efektekspozycji wszystkich okien, pokazanie pulpitu, zrzut ekranu iwyświetlenie ustawień.
Ustawienia
Kliknięcie ustawień powoduje wysunięcie z prawej krawędziekranu panelu, dającego możliwość prostego skonfigurowania kontużytkowników, właściwości ekranu (w tym skalowania,rozdzielczości i obrotu), motywu wizualnego fontów i efektówpulpitu, ustawień sieci, łączności Bluetooth i dźwięku, czasu,zasilania, klawiatury i myszy. Tu też możemy wymusić aktualizacjęsystemu i odczytać podstawowe informacje sprzętowe.
Zmiana ustawień nie wymaga żadnych potwierdzeń, co klikniemy,to się dzieje. Panel pamięta swoją ostatnią pozycję, tak więcpo powrocie do niego, jeśli coś nam na pulpicie nie pasuje, szybkomożemy to zmienić.
Taki pomysł na prezentację ustawień widzieliśmy tylko raz, wUnity 8, które przecież nigdy nie doczekało się oficjalnegodebiutu w Ubuntu. A szkoda, jest to naprawdę wygodne i spełniaswoją funkcję. Oczywiście pod względem dostępnych przez GUIustawień nie ma co się to równać z KDE, ale osoby o małychwymaganiach w zakresie personalizacji, przyzwyczajone do macOS-a czyGNOME będą naprawdę zadowolone.
Aplikacje
Podobnie jak wiele innych linuksowych pulpitów, tak i tutaj mamydo czynienia z rodziną specjalnie przygotowanych aplikacjisystemowych, przeznaczonych do uruchamiania w tym środowisku.Niektóre z nich są preinstalowane, pozostałe trzeba sobiedoinstalować.
I tak mamy prosty i przejrzysty menedżer plików (Zarządzanieplikami) z obsługą karti łatwym udostępnianiem w sieci lokalnej, eleganckie odtwarzaczemuzyki i filmów, efektowną wyświetlarkę obrazków, programik dozrzutów ekranu, wielofunkcyjną nagrywarkę pulpitu, terminal(oczywiście z przezroczystościami), programik do nagrywaniadźwięku, programiki do obsługi drukowania i skanowania w chmurzeoraz narzędzie do tworzenia pendrive’ów instalacyjnych z obrazówISO. Jest tam też całkiem udany program do kopii zapasowych (DeepinClone), który pozwala szybko zgrać dysk czy partycję do obrazuna zewnętrznym nośniku – i z tego obrazu w razie potrzeby systemodtworzyć.
Przede wszystkim jest tam też sklep z aplikacjami deepina (DeepinStore), obsługujący zarównoaplikacje z repozytorium, jak i paczki Flatpak – ale to niewszystko. Są tam też rzeczy, które oburzą pewnie niejednego fanaWolnego Oprogramowania, a ucieszą Zwykłych Użytkowników. Chińscydeweloperzy nie przejmują się bowiem specjalnie kwestiamilicencyjnymi, oferując w tym sklepie co się da, w tym pozycje,których w innych dystrybucjach po prostu nie znajdziemy. Chceciezagrać w Angry Birds? Nie ma sprawy, jednym kliknięciem grazostanie pobrana i zainstalowana w systemie, by czekać nauruchomienie.
Zaraz, zaraz, nie ma przecieżAngry Birds na Linuksa, prawda? Prawda, ale jest na Androida. Deepinpobiera plik APK i uruchamia go poprzez ARChona – rozszerzenieChrome. Przeglądarka działa sobie w tle, gracz widzi jedynieokienko androidowej gry. Działa to całkiem sprawnie. Podobniedobrze wypadają aplikacje webowe, opakowane w przeglądarkę –jednym kliknięciem zainstalujemy np. Pacmana czy Shadow Kings, będądziałały w swoim okienku, nikt się nie domyśli, że to jakaś graw JavaScripcie.
Wspomniane Chrome jest domyślnąprzeglądarką w systemie, mimo że nikomu chyba nigdy Google niepozwalało na coś takiego. Inne dystrybucje korzystały albo zFirefoksa, albo z Chromium. W zestawie preinstalowanych aplikacjiznajdziemy też inne własnościowe pozycje – podstawowym pakietembiurowym jest wcale nie LibreOffice lecz WPS Office, mamy Spotify,Skype i sklep Steam.
Co warte zauważenia, jest tamteż pakiet CrossOver, czyli komercyjna wersja Wine. Najwyraźniejchińscy deweloperzy jakoś dogadali się z firmą CodeWeavers – tawersja CrossOvera 16 jest specjalnie obrandowana, bardzo dobrzezintegrowana z pulpitem deepin, uruchamianie większościwindowsowych aplikacji nie stanowi problemu. I tak 14. miejsce wrankingu najpopularniejszych aplikacji sklepu deepina zajmuje…WinRAR. Instalujemy go oczywiście jednym kliknięciem z poziomusklepu. Na tle wysmakowanych aplikacji natywnych wygląda dośćohydnie, ale jeśli ktoś lubi aplikacje win32, to będziezadowolony.
Kompatybilność i wydajność
Pod tym względem deepin linux nie sprawia żadnych problemów.Karty graficzne Nvidii i AMD wykrywane są od razu, dostajemywłasnościowe sterowniki. Bez problemu system poradził sobie zdźwiękiem przez Bluetooth, obsługą drukarki laserowej Brothera (zktórą w innych dystrybucjach było trochę problemów),podłączanymi przez USB urządzeniami mobilnymi, i gamepademDualshock 3. Działał, jak już wspominaliśmy, ekran dotykowy.Właściwie nie ma czego się doczepić.
Jeśli chodzi o wydajność systemu, to można powiedzieć, żejest różnie. W porównaniu do standardowego Ubuntu 17.10, Deepin15.5 w typowych benchmarkach z pakietu Phoronix Test Suite wypada razlepiej, raz gorzej – jak dokładnie, zobaczycie w przygotowywanymartykule o wydajności desktopowych dystrybucji Linuksa.
Jeśli jednak chodzi o subiektywnie odczuwalną wydajnośćsystemu, to deepin wypada naprawdę świetnie. Jego pulpit wydaje sięznacznie bardziej reponsywny niż wykorzystujące GNOME czy KDEpulpity innych dystrybucji, jest na poziomie tzw. lekkichdystrybucji, korzystających z jakichś OpenBoksów czy LXQt. Jestjednak znacznie bardziej oszlifowany, znacznie przyjemniejszy, to nieta sama liga co „lekkie dystrybucje”. To Linux, którego możnaśmiało zainstalować swoim rodzicom. A jeśli sprzęt jest zbytsłaby, by tę oczekiwaną responsywność zapewnić, to jednymkliknięciem można wyłączyć efekty pulpitu.
Prywatność i bezpieczeństwo
Dla wielu osób na samą myśl o używaniu „chińskiego Linuksa”zapala się czerwone światełko. Czy taki system nie będzieraportował wszystkiego co robimy do niesławnego Guo’anbu,Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego Chińskiej RepublikiLudowej? Są tutaj trzy możliwe odpowiedzi – paranoika, cynika ipragmatyka. Pierwszy zapewne powie, że nie sposób dowiedzieć się,co faktycznie deepin robi, w jegokernelu mogą przecież znaleźć się rootkity, których nigdynie odkryjemy. Drugi przytomnie zauważy, że agenci 14. BiuraGuo’anbu mają znacznie lepsze rzeczy do roboty, niż sprawdzanie,czy czasem Jan Kowalski nie ogląda pornografii czy nie pobieraspiraconych filmów. Trzeci po prostu przeprowadzi testy, dla spokojusumienia.
Przeprowadziliśmy taki właśnie test: w maszynie wirtualnejuruchomiliśmy deepina 15.5 z jego kernelem 4.9, śledząc aktywnośćsieciową w pełni zaktualizowanego systemu podczas zwyczajnychoperacji, takich jak praca z WPS Office czy przeglądanie stron wChrome. W drugiej maszynie wirtualnej uruchomiliśmy deepina 15.5, zktórego wyrzuciliśmy jego kernel, w to miejsce instalując kernelUbuntu 4.9.76 z MainlinePPA, uruchamiając następnie te same aplikacje. Następnie zapomocą skanera Zenmap śledziliśmy różnice w otwartych portach inawiązanych połączeniach.
Na dzisiaj możemy powiedzieć, że żadnych różnic niezauważyliśmy. Jeśli deepin wysyła coś do chińskich służb, torobi to w sposób tak zawoalowany, że nie jesteśmy w stanie tegoprzeniknąć. Nie tylko zresztą my – trzeba podkreślić, że producent deepina,firma Wuhan Deepin Technology Co. Ltd. zostałaprzyjęta w poczet członków Fundacji Linuksa. Jej założyciel,Liu Wenhuan, podkreślał na każdym kroku swoje najwyższe uznanie iszacunek dla Linuksa i projektów Open Source. Czy ufacie FundacjiLinuksa?
Zamiast podsumowania
Deepin raczej nie spełni wymagań korporacyjnych użytkowników,potrzebujących wygodnych narzędzi do pracy w grupie roboczejWindows. Nie zapewnia szyfrowania dysków. Nie jest najszybszy, niema najmniejszych wymagań sprzętowych. Nie ma domyślnie narzędzido zarządzania hiperwizorami ani środowisk deweloperskich donode.js czy Railsów.
Jest jednak piękny, wygodny, przez swój sklep pozwala łatwozainstalować Minecrafta czy Angry Birds, przez CrossOver pozwolizainstalować Microsoft Office, Photoshopa czy iTunes. Tonajładniejszy i najbardziej dopracowany „Linux dlapoczątkujących”, jaki zdarzyło się nam widzieć. A jeślichcecie te wszystkie bardziej zaawansowane narzędzia doinstalować –no cóż, w środku jest Debian.
Najważniejsze linki
- obraz ISO Deepin Linux 15.5 64-bit – bezpośrednie pobieranie(https://www.deepin.org/en/download/)
- obraz ISO Deepin Linux 15.5 64-bit – torrent(http://linuxtracker.org/index.php?page=torrent-details&id=a731a6ca9036133983aa0a13fb18a83491cf39d8)
- Wuhan Deepin Technology Co. Ltd. – strona producenta(https://www.deepin.org/en/)
- dokumentacja dystrybucji – oficjalna wiki(https://wiki.deepin.org/)