Dysk Google pozwala na uruchamianie aplikacji desktopowych z Windows
Firma Google słynie z rozwoju wielu usług internetowych, a także aplikacji, które korzystają z Internetu Całymi garściami. Przykładem jest tu choćby system operacyjny Chrome OS, który opiera swe działanie na aplikacjach w chmurze, oraz danych umieszczonych na dysku internetowym oferowanym przez producenta. Teraz Google postanowiło jeszcze bardziej zintegrować swoją aplikację z Windowsem, dzięki jej najnowszej wersji możliwe jest otwieranie plików za pomocą aplikacji desktopowych.
06.11.2014 | aktual.: 07.11.2014 08:49
Jak operacja ta wygląda w praktyce? Wystarczy w przeglądarce internetowej wejść na dysk Google, wybrać interesujący nas plik, a następnie kliknąć prawy przycisk myszy. Wśród dostępnych opcji znajdziemy pozycję podobną do tej znanej z systemu Windows: otwórz za pomocą. Najechanie na nią spowoduje wyświetlenie listy aplikacji zainstalowanych na naszym komputerze, które są w stanie otworzyć dany plik. Wybór jednej z nich zaowocuje pobraniem pliku, a następnie jego otworzeniem. Wydawać by się mogło, że to proste i skuteczne. Nie do końca, bo jak się okazuje, jest to rozwiązanie zarezerwowane jedynie dla „wybranych”.
Aby cały mechanizm działał, musimy posiadać zainstalowanego w systemie Windows klienta dysku Google w najnowszej wersji. To nie stanowi problemu, znajdziecie go w bazie aplikacji naszego serwisu. Kolejnym wymogiem jest zainstalowanie specjalnego dodatku do przeglądarki, który jest dostępny w Chrome Web Store. Tutaj pojawia się problem, bo przecież nie każdy korzysta z przeglądarki od Google, a nawet w teoretycznie kompatybilnej Operze rozszerzenie to nie musi działać w pełni prawidłowo. Nowa funkcja nie jest dostępna dla osób korzystających z Firefoksa i Internet Explorera. Szkoda, że Google po macoszemu podchodzi do użytkowników i ich preferencji – coraz więcej usług tej firmy wymaga korzystania z „jedynej słusznej” przeglądarki, czyli oczywiście Google Chrome. To jednak nie koniec problemów. Pierwszym z nich jest prywatność i przekazywanie do Google listy aplikacji na naszym komputerze, drugim natomiast dostępność klienta na innych platformach.
Niestety o ile użytkownicy systemu Windows otrzymują regularne aktualizacje i jak widać coraz więcej funkcji, o tyle Google Drive wciąż nie jest dostępny dla systemu Linux. Przypomnijmy: usługa ta wystartowała 24 kwietnia 2012 roku. Choć od tego momentu minęły już sporo czasu, choć odpowiedni klient pojawił się na różne platformy mobilne i system Chrome OS, Linux wciąż jest przez giganta całkowicie ignorowany. Z czego to wynika? Przecież dla doświadczonych programistów, którzy już niejednokrotnie pokazali, na co ich stać, nie jest to najprawdopodobniej zbyt wymagające zadanie. Potwierdzałyby to inne aplikacje do obsługi dysków internetowych jak np. Dropbox, Copy czy MEGA, które są dostępne na Linuksie już od jakiegoś czasu i radzą sobie bardzo dobrze.
Jakie jest zadanie nowej funkcji? Tak naprawdę, niewiele ona zmienia. Automatyzuje proces pobierania pliku na dysk, ale jak do tej pory konieczność kliknięcia pobrania, a dopiero potem otworzenie pliku nie sprawiała nikomu trudności (a dzięki aplikacji zainstalowanej na komputerze i tak posiadamy jego kopię). Można byłoby dojść do wniosku, że tym krokiem Google chce w jakiś sposób uderzyć w Microsoft, zatrzeć granicę między dyskiem w chmurze a aplikacjami desktopowymi. Trudno się jednak z tym zgodzić: Chrome w trybie Modern dla Windows 8 co prawda pozwoli na taki zabieg, ale po wybraniu aplikacji i tak zostanie zminimalizowane i odsłoni użytkownikowi to, na czym pracuje: system Windows od Microsoftu, a nie Chrome OS, którego możliwości są zresztą bardzo ograniczone. Czar pryska, nowa funkcja wydaje się więc zabiegiem kosmetycznym.