E‑mail od "Brygady Ochrony Nieletnich", czyli ambitna próba ataku
Jeśli dostałeś e-mail od "Brygady Ochrony Nieletnich", to najpewniej próba oszustwa. Atakujący wykorzystują starą metodę i nieco zmodyfikowaną historię, aby wywołać u odbiorcy strach i zachęcić do kontaktu drogą elektroniczną. Celem jest zainfekowanie komputera i kradzież danych.
20.11.2022 15:06
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do redakcyjnej skrzynki e-mail trafiła wiadomość, rzekomo od francuskiej Brygady Ochrony Nieletnich, w której nadawca sugeruje konieczność zareagowania w 72 godziny na załączone pismo. Chodzi o rzekome zarzuty związane z filmami z nieletnimi.
To znane oszustwo, które w tym przypadku przybrało nieco inną, dość dopracowaną formę. Wcześniej, w maju tego roku, o podobnym ataku realizowanym na innym przykładzie ostrzegała sama Policja. Atak może być zaskakujący, ponieważ w wiadomości nie znajduje się żaden link, a jedynie załączony PDF.
Można więc podejrzewać, że to spreparowany, zainfekowany plik, ale tym razem tak nie jest. Oprogramowanie antywirusowe nie stwierdza tutaj zagrożenia. Jest nim natomiast sama treść i groźba podjęcia działań prawnych w przypadku braku kontaktu z nadawcą pod podanym adresem e-mail. Wiarygodności wiadomości mają dodać autentyczne nazwiska pracowników wymienianych służb oraz wykorzystane logo m.in. Polskiej Policji oraz spreparowana pieczątka CBZC.
"Nawiązanie korespondencji z autorem wiadomości może skutkować otrzymaniem plików lub linków, które mogą zainfekować komputer złośliwym oprogramowaniem, wykradającym dane osobowe lub doprowadzić do całkowitego zablokowania komputera. Oszuści żądają okupu za odblokowanie komputera" - ostrzegała Policja w swoim komunikacie sprzed kilku miesięcy.
Jak zawsze w takich przypadkach ze swojej strony radzimy po prostu ignorować takie wiadomości i analizować je z dystansem. W ostateczności - kontaktować się z Policją lub innymi służbami za pośrednictwem ogólnodostępnych danych kontaktowych, a nie tych podawanych w wiadomości.
Oskar Ziomek, redaktor prowadzący dobreprogramy.pl