Facebook wypróbował na użytkownikach format zdjęć WebP. Reakcje? Same skargi i żale
Wprowadzenie nowych formatów danych na rynek to zadanieniewdzięczne. Z jednej strony trzeba nakłonić do jego stosowaniadostawców treści, z drugiej przekonać użytkowników, byzainstalowali u siebie oprogramowanie pozwalające na odczytywanietreści w nowym formacie. Ci pierwsi są oporni, gdyż na początkunie ma prawie nikogo, kto mógłby treści w nowym formacie odczytać,ci drudzy są oporni, gdyż na początku nie ma prawie nikogo, ktotreści w nowym formacie by serwował – więc po co się starać?Zanim więc rynek zaakceptuje nowe formaty (nawet jeśli przynosząwyraźne przewagi techniczne nad poprzednikami), mijają lata.Nie wiemy, czy tego właśnie spodziewało się Google,wprowadzając na rynek WebP – przeznaczony do zapisu grafiki rastrowej format grafiki.Wykorzystując algorytmy kompresji z kodeka wideo VP8 (podstawowegokomponentu kontenera WebM), zoptymalizowane oczywiście pod kątemstatycznych obrazów, pozwalał na znaczne zmniejszenie rozmiarówzdjęć w porównaniu do standardowego JPG, przy utrzymaniu tej samejjakości. Już pierwsze wersje formatu pozwalały na zaoszczędzenieod 25 do 34 procent wielkości pliku obrazka, z potencjałem dodalszego ulepszenia kompresji. Od strony przeglądarek wsparcie dla WebP pojawiło się wpierw wChrome, a później w Operze. Mozilla zadeklarowała jednak, żeformat Google'a jest zbyt słaby technicznie, by uznać go zanastępcę JPG: twórcom Firefoksa brakowało przede wszystkimobsługi kanału alfa, czyli możliwości kompresji obrazków zprzezroczystością.Przez dobre dwa lata od premiery WebP, zdjęcia w tym formaciemożna było spotkać przede wszystkim na witrynach zwolennikówformatu WebP. Z jakiegoś powodu, mimo rosnącej listy oprogramowaniawspierającego – od modułu serwera Apache przez CMS-y i sklepyinternetowe po wtyczki do programów graficznych, korzyści zezmniejszenia rozmiarów obrazków nie były jakoś doceniane przezużytkowników. Jednak w końcu doszło do przełomu – nowym formatemgrafiki zainteresował się Facebook.[img=interoperacyjnosc]Dla społecznościowego giganta, gromadzącego na swoich dyskachmiliardy zdjęć, generujących ruch sieciowy mierzony w terabajtach,każda forma oszczędności na rozmiarze danych jest dobra. Skoro zaśChrome jest dziś według niektórych statystyk najpopularniejsząprzeglądarką na świecie, kilka procent użytkowników Opery teżsię do tego dokłada, to można by przecież wypróbować serwowaniezdjęć w formacie WebP użytkownikom na większą skalę.Zaczęło się w ostatni weekend. Losowo wybrani użytkownicyserwisu, korzystający z Chrome i Opery, zaczęli dostawać tewszystkie fajne obrazki z Internetu w WebP. Wydawać by się mogło,że skoro trafiały one do obsługujących format przeglądarek, toproblemu nie będzie. Problem jednak był, i to taki, że nikt wFacebooku i w Google się takiej reakcji nie spodziewał. Zarówno nalistach dyskusyjnych związanych z WebP, jak i w wiadomościachwysyłanych do pomocy technicznej społecznościowego serwisu pełnobyło narzekań na tę potworność (jakokreślił to jeden z użytkowników). Nagle okazało się, żeludzie nie tylko patrzą na wyświetlane w przeglądarce obrazki, aleteż chcą z nimi coś zrobić – a z WebP nic zrobić nie mogą.Zajmuję się projektowaniem i jest to strasznie denerwująceże muszę mieć specjalną wyświetlarkę do tego czegoś. Chcęmoje obrazki w .jpg, tak jak to było wcześniej – pisałjeden z użytkowników. Inny skarżył się, że jeszczewczoraj mógł zapisać śmieszne obrazki od znajomych z Facebooka wdobrym formacie, a teraz zapisują się z jakimś dodatkowymrozszerzeniem .webp, któregonie da się później obejrzeć. Problem jest więc poważny – niedostrzegalna dla użytkownikówkorzyść, powiązana ze sporym utrudnieniem. Ilu dostawców treścizechce teraz dla zaoszczędzenia 30 procent ruchu sieciowego narazićsię na frustrację swoich odbiorców? Zanim nie dojdzie doupowszechnienia się formatu w oprogramowaniu desktopowym (samewtyczki nie wystarczą – konieczne jest wsparcie WebP wstandardzie), próby upowszechnienia go w Sieci są skazane naporażkę. Co gorsze dla twórców tych aplikacji, nie wiadomo dokońca, które WebP należałoby wspierać. Obecnie dostępne sądwie, wzajemnieniezgodne ze sobą wersje – 0.2.1, wprowadzającą obsługękanału alfa (która miałaby przekonać Mozillę do implementacji)oraz 0.3.0, która wprowadza obsługę animacji (niczym w starodawnymGIF-ie). Częściowym rozwiązaniem byłoby serwowanie obrazków WebP tylkotym przeglądarkom, które się na to zgadzają. Najnowsza kompilacjaGoogle Chrome z kanału Canary właśnie nato pozwala – wykorzystując pole nagłówka Accept jestw stanie „powiedzieć” serwerowi, że chce treść w WebP.Dlaczego to rozwiązanie częściowe? Ano dlatego, że nagłówekAccept również niejest zbyt rozpowszechniony (obecnie jedynie Opera przesyłałaserwerowi listę akceptowanych formatów plików), więc choć jeston częścią standardu HTTP, to serwery WWW go ignorowały.Wygląda więc na to, że jeszczewiele lat będziemy trzymali się JPG-ów i PNG jako podstawowychformatów grafiki, gdyż łatwiej dziś chyba wprowadzić nowy formatkodowania wideo, niż zmienić obyczaje w dziedzinie czegoś takpodstawowego jak fotografie.