Gdzie się podział Edward Snowden?
Edward Snowden, przebywający na wygnaniu w Rosji, od lat udzielał się regularnie w mediach społecznościowych, ale wkrótce po rosyjskiej inwazji na Ukrainę - ucichł. Zrodziło to naturalne pytania - czy żyje, czy wolno mu się odzywać i czy nie popiera przypadkiem swojego gospodarza.
Wbrew temu, co przychodzi do głowy, społecznościowa działalność Snowdena nie polegała wyłącznie na ciągłym paśmie krytyki wobec Stanów Zjednoczonych (nie zachowuje się tak również Kim Dotcom). Na jego Twitterze mogliśmy przeczytać o głównych przypadkach naruszeń prywatności i praw obywatelskich na całym świecie. Snowden krytykował zarówno Europę, jak i USA oraz np. Chiny - naturalnie najbardziej okrężną drogą wspominał o zapewniającej mu prawo do "stałego pobytu" Rosji.
Jego zachowanie zatem nie wyglądało na oczywisty przykład politycznego zakładnika przejętego przez obce siły, szantażowanego w stylu "albo będziesz krytykować USA, albo wysłuchamy amerykańskiej prośby w sprawie twojej ekstradycji". Choć Snowden rzadko wypowiadał się na ten państwa zapewniającego mu dach nad głową - państwa, które wedle głoszonych przez niego poglądów nie zasługuje za pochlebstwa - jego poglądy i sugerowane rozwiązania miały wymiar światowy, nieukierunkowany.
Przyjaciel czy wróg?
W czasach podwyższonej temperatury politycznej, wrażliwość na takie niuanse jednak spada - zarówno u przeciętnego odbiorcy, jak i u decydentów, polityków i dziennikarzy (świadomie lub nie). Edward Snowden ostatnio nieco pomagał swoim przeciwnikom. Stwierdził co prawda wprost, że potencjalny (wtedy) atak na Ukrainę jest dla niego niewyobrażalny wart uniknięcia za wszelką cenę i porównywalny z Sarajewem i Groznym. Ale odważył się wyrazić kilka opinii na tematy jednoznacznie przyporządkowujące dziś do jednego z dwóch (więcej nie ma) obozów w dziedzinie amerykańskiej polityki.
Krytykując narrację dotyczącą inflacji, sygnalizując nadużycia wokół odpowiedzi na kanadyjski protest kierowców i implikując otoczeniu prezydenta USA nadmierne zaangażowanie w ukraińskim biznesie, Snowden zauważalnie zraził do siebie wielu swoich fanów i czytelników (widać to w dyskusjach pod jego wpisami). Z kolei milcząc na temat Rosji, nie spełnił oczekiwań stawianych dziś wszystkim osobom publicznym, niezależnie od okoliczności.
Gdy "niewyobrażalna" inwazja jednak nastąpiła, Snowden także jej nie skomentował. Kilka dni później poinformował na Twitterze, że nie jest zakneblowany ani torturowany i dobrze wie, co się stało (mowa o wojnie). Nie będzie jednak komentował tej sprawy, ponieważ "mylił się w poprzednim" osądzie, przez co uznał swoje opinie za niewarte publikowania. Różnorako można szacować pewność, z jaką jest to jedyny powód milczenia Snowdena.
Milczenie jest... koniecznością?
Zwłaszcza, że nie napisał on w ogóle nic od tego czasu. Jego Twitter nie zawiera żadnych nowych wpisów po 27 lutego, blog na Substacku także nie ma aktualizacji, tym razem aż od grudnia. Czyżby Snowden zapadł się pod ziemię? A może Rosjanie stwierdzili, że jego obecność na terenie kraju jest tylko jednym wielkim problemem i postanowili "rozwiązać problem"?
Organizacja Freedom of the Press Foundation, której Snowden formalnie przewodniczy, wciąż funkcjonuje i wyraża się bardzo negatywnie na temat zachowania rosyjskich władz w zakresie wolności prasy i prywatności komunikacji. A co z nim samym?
Szukając odpowiednio uparcie uda się odkryć, że Edward Snowden niedawno wystąpił publicznie pierwszy raz od rozpoczęcia inwazji na Ukrainę. Miało to miejsce 14 kwietnia, zdalnie, na wydarzeniu zorganizowanym przez Nym, dostawcę rozwiązań anonimizujących. Nym, wywodzące się z Binance, dostarcza oprogramowanie do budowania sieci zdecentralizowanych i ma w planach rozszerzyć swoją działalność na komunikatory i kryptowaluty.
Nym
Snowden brał udział w sesji "The Future of Privacy on The Internet". Przestrzegał na nim nie tylko przed postępującym wprowadzaniem analizatorów zachowań w kontekście prywatności, ale także przed rozbudową regulacji i procesów podejmowania decyzji przez komputery. Za przykład podał Szanghaj, zmagający się obecnie z drakońskimi lockdownami, mającymi podważalny wpływ na wskaźniki epidemii. Tysiące ludzi nie mogą wyjść z domu, ponieważ Komputer Mówi Nie.
Unikając jednak groteski, jaką byłoby rozprawianie na temat Chin nadając obecnie z Rosji, Snowden wspomniał także o swojej sytuacji, acz dość okrężnie. Podkreślając, że fala autorytaryzmu na świecie rośnie, stwierdził, że celem każdego powinna być rzeczywista, a nie deklaratywna zmiana świata na lepsze. "Nie potrzebujemy męczenników" oraz ludzi skazujących się na wygnanie lub więzienie bez żadnego zysku poza wątpliwym "moralnym zwycięstwem". Dodał także, że w Rosji "nikt nie będzie słuchał agenta CIA", zwłaszcza na temat wojny (którą nazwał "konfliktem", nie wymieniając jej stron).
Jako, że Snowden nie pełnił roli handlowca, dość ogólnie odnosząc się do rozwiązań Nym, jego obecność na prezentacji można uznawać za sposób na niegroźne pokazanie światu, że żyje. Jego działalność oraz wpływy siłą rzeczy uległy redukcji - zarówno w wymiarze ogólnym, jak i w okresie ostatnich tygodni. Stąd też jego pojawienie się w internecie przeszło bez echa, choć ostatnio słychać było niemało głosów dopytujących się o jego los.