Goldman Sachs: Bitcoin zagraża liderom rynku międzynarodowych płatności
Goldman Sachs przyjrzał się ostatnio globalnemu rynkowi płatności.Wnioski, jakie przedstawili jego analitycy mogą zaniepokoić wieleosób – jeden z największych banków inwestycyjnych przekonanyjest, że coraz większą w nim rolę będzie odgrywała sieć Bitcoin, a coza tym idzie, wzrosną tam wpływy chińskich inwestorów
Znaczenie kryptograficznych walut rośnie nie tylko wśród fanówtechnicznych innowacji, cieszących się z każdej nowej usługinapędzanej bitcoinami. Mimo że władze większości krajów wciążniechętnie nastawione są do pieniądza, którego nie mogą kontrolować(niech przykładem będzie ostatnio stan Kalifornia, przymierzający siędo domyślnej delegalizacji przedsięwzięć korzystających zkryptowalut, które nie uzyskają specjalnego zezwolenia), biznes nasprawę patrzy odmiennie. Ostatnią z dużych firm, które zdecydowałysię przyjmować płatności w bitcoinach (przez pośredników) jest T-Mobile, które dołączyło w ten sposób do Microsoftu, NewEgg, Timesa czy Della.
W swoim raporcie, analitycy Goldman Sachs wypowiadają siępozytywnie o przyszłości bitcoinów, widząc w nim największezagrożenie dla dotychczasowych liderów rynku przekazówmiędzynarodowych, firm takich jak Western Union, Xoom czy Moneygram.Prognozują oni dalszy wzrost akceptacji kryptowaluty, wynikającyprzede wszystkim z niższych kosztów. Zauważają, że sieć Bitcoinpozwala nawet na darmowe przetwarzanie transakcji, jeśli użytkowniknie oczekuje szybkiego potwierdzenia takiej operacji. Trudno się ztym nie zgodzić – takie operacje widoczne są niemal każdegodnia. Wczoraj np. w ciągu pół godziny w jednej transakcji przekazanoniespełna 166 tys. bitcoinów (wartych obecnie ponad 190 mln złotych),płacąc za to równowartość ok. 20 groszy.
Najważniejszymi inwestorami na rynku bitcoinów pozostająChińczycy. Według Goldman-Sachs niemal 80% wolumenu transakcjiwalutowych przypada na parę bitcoin-renminbi. Parze bitcoin-dolarzostaje 19%, a bitcoin-euro tylko 1%. Jest to o tyle zaskakujące, żeChiny nie są zbyt przychylne kryptowalutom, bank centralny tegopaństwa ostrzega obywateli przed ich wykorzystywaniem, a w grudniuzeszłego roku zakazał instytucjom finansowym angażowania się woperacje z użyciem bitcoinów.
W tej sytuacji największym wyzwaniem obecnie dla kryptowalut mogąbyć nie kwestie regulacji prawnych, ale sama technika. Anonimoweźródła związane z firmą IBM poinformowały wczoraj o rozpoczęciu pracnad wykorzystaniem fundamentalnych dla kryptowalut rozwiązańtechnicznych do stworzenia własnego cyfrowego systemu płatności dlaklasycznych walut fiducjarnych (takich jak dolar czy złotówka).Chodzi tu o łańcuch bloków, blockchain, zdecentralizowanącyfrową listę wszystkich przeprowadzonych transakcji, która pozwalakażdemu uczestnikowi sieci na pseudonimowe i szybkie przekazywanieśrodków pieniężnych innym uczestnikom.
IBM chciałby na tej podstawie zrobić system, który pozwalaprzekazywać bezpośrednio tradycyjne waluty, swoisty bitcoin bezbitcoina, w którym jeśli ktoś chce przekazać dolary na drugi koniecświata, może po prostu powiedzieć – proszę, oto moje dolary.Oczywiście to wszystko dziać się ma za zgodą i zgodnie z wytycznymibanków centralnych oraz amerykańskiego Fedu. Dla wielu fanów Bitcoinabędzie to niewątpliwą wadą, ale dla miłośników prawa i regulacjichyba wręcz przeciwnie, stąd też można sądzić, że inicjatywa taznajdzie spore poparcie.
Przypomnijmy też, że o kontrolowanych przez państwo cyfrowychwalutach wypowiadałsię pozytywnie były pracownik Valve, a obecnie minister finansówGrecji, Yanis Varoufakis. Jego zdaniem główną wadą Bitcoina byłaograniczona liczba jednostek monetarnych, sprawiająca że przypominaon bardziej cyfrowe złoto, niż cyfrową walutę – a złotem nie dawedług greckiego ministra napędzać zaawansowanego, przemysłowegospołeczeństwa. Korzystająca z łańcucha bloków cyfrowa waluta tej„wady” by nie miała, mogłaby być emitowana w dowolnychilościach, zgodnie z polityką monetarną państw.