Google+ wciąż żyje: niebawem kolekcje uporządkują nasze wpisy
Sieć Google+ co prawda nie osiągnęła planowanego sukcesu, ale nie oznacza to, że Google zupełnie o niej zapomniało. Najprawdopodobniej ewentualne plany o jej zamknięciu jak wielu innych usług zostały odsunięte na bok, bo właśnie szykuje się spora nowość: w sieci pojawią się tzw. kolekcje, co pozwoli na uporządkowanie interesujących treści i nieco zbliży usługę do funkcjonalności serwisu Pinterest.
27.04.2015 | aktual.: 27.04.2015 13:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na chwilę obecną nie wiadomo, kiedy nowa funkcja pojawi się w Google+, plotki mówią jedynie o początku maja. Wiadomo natomiast, że pracownicy Google właśnie pracują nad jej wdrożeniem. Kolekcje miałyby umożliwić tworzenie zupełnie nowych typów postów – nie prostych, złożonych jedynie z tekstu, ankiety i obrazów, ale bardziej złożonych. Jak sama nazwa wskazuje, tego typu treść pozwala agregować i porządkować w jednym miejscu w zasadzie wszystko: zdjęcia, linki, materiały wideo, a także tekst. Oczywiście tego typu materiały będziemy mogli udostępniać.
Google poinformowało, że wszystkie kolekcje będą skupione w kanałach tematycznych, możliwe więc będzie łatwe odnajdywanie interesujących nas treści. Funkcja ma być dostępna zarówno z poziomu strony internetowej Google+, jak i w aplikacji mobilnej służącej do jej obsługi. Trudno tu nie zauważyć podobieństwa do Pinterest – platformy blogowej, która służy właśnie do porządkowania najróżniejszych materiałów. Obserwując strumień widać, że taka funkcja może okazać się bardzo przydatna. Jedynym, co ogranicza niektórych bardziej aktywnych użytkowników są właśnie możliwości platformy, choć te są i tak nad wyraz duże w porównaniu do np. Facebooka.
W ostatnim czasie pojawiła się także interesująca wypowiedź jednego z pracowników Google tłumacząca, dlaczego sieć tej firmy nie osiągnęła sukcesu. Według niego w projekt zaangażowane było wiele osób, w tym osobiście również Larry Page. Problem w tym, że Google+ pojawiło się w Internecie zbyt późno, a na dodatek firma starała się stworzyć coś zbyt podobnego do Facebooka. Rynek był już przez niego zajęty, takie odtwórcze działanie po prostu nie mogło się udać, czego efekty widzimy po dziś dzień. Zamiast tworzyć coś zupełnie innowacyjnego, Google raczej nieco doszlifowało pomysły jakie pojawiły się w niebieskiej sieci. To jednak zbyt mało, aby przekonać użytkowników, na dodatek początkowo zniechęconych „brutalnym wciskaniem” Google+ gdzie tylko było to możliwe.
Użytkownicy korzystający z Google+ (a nie jest prawdą, że to pustynia) raczej nie muszą się obawiać o jej przyszłość, przynajmniej na razie. Serwis co prawda został podzielony na zdjęcia, strumienie i osobny komunikator Hangouts, ale wszystkim usługom z osobna może to wyjść na zdrowie. Zmieniło się także nastawienie Google, które obecnie już nie praktykuje natarczywego zachęcania do używania swojej sieci. Wybór pozostawia użytkownikom, ci ciekawi mogą spróbować i przekonać się, że w wielu aspektach Facebook pozostaje daleko w tyle.