Google za wszelką cenę chce zatrudniać więcej kobiet i osób z mniejszości
Pogoń za równouprawnieniem zbiera swoje żniwo w jednej z największych korporacji świata. Google jakiś czas temu doszło do wniosku, że zatrudnia zbyt wielu białych, heteroseksualnych mężczyzn i zamierza to zmienić.
24.06.2014 | aktual.: 24.06.2014 16:51
Na poniższej grafice możemy znaleźć wykresy pokazujące procentowy udział kobiet i mężczyzn w firmie oraz podział według rasy. Zgodnie z obliczeniami 83 procent wszystkich pracowników to mężczyźni, zaś 60% osób zatrudnionych to osoby o jasnej skórze. Kolejną liczną rasą są Azjaci, stanowiący 34 procent załogi. Google zdaje sobie sprawę z problemu nierówności w firmie, jednak jeszcze niedawno tłumaczyło to prostym faktem, że w świecie nowych technologii jest za mało kobiet i osób z mniejszości. Teraz jednak zdecydowało się zmienić ten stan rzeczy i wyszkolić takie osoby, by następnie móc je zatrudnić i wyrównać liczby.
Jeszcze w tym tygodniu Google obiecało wyłożyć 50 milionów dolarów na inicjatywę Made with Code, zachęcającą dziewczynki i młode kobiety do nauki kodowania. Na tym jednak nie koniec. Korporacja przygotowała specjalne stypendia dla osób z mniejszości etnicznych bądź płci żeńskiej, które chciałby wziąć udział w jednym ze szkoleń, ale nie stać je na pokrycie kosztów transportu i uczestnictwa w wydarzeniu.
Problem zatrudnienia kobiet i osób rasy innej niż biała w sektorze informatyki jest powszechnie znany i trudny do rozwiązania. Wielu ludzi chętnie podjęłoby się takich studiów lub pracy, jednak boją się one dyskryminacji i braku porozumienia z innymi zatrudnionymi. Sytuacja przypomina błędne koło, w którym stan rzeczy nie zmieni się aż nie zostanie zatrudnionych więcej osób z mniejszości, jednak strach przed odrzuceniem powoduje, że odrzucają one propozycje pracy w IT.
Należy jednak spojrzeć na sytuację z zupełnie innej perspektywy. Jeżeli takie osoby nie decydują się na wybranie specjalistycznych kursów, studiów czy też nie ukończą wielu szkoleń, nie będą w stanie wykonywać odpowiedzialnej pracy w sektorze. Jedno szkolenie, a nawet kilka, nie czyni z nikogo programisty czy webmastera — do tego potrzeba jeszcze ciągłej chęci rozwijania wiedzy, bo rynek zmienia się bardzo szybko, a wykorzystywane narzędzia ewoluują z miesiąca na miesiąc. Jeżeli więc Google liczy, że kilka szkoleń sprawi, iż uda im się wyrównać liczby zatrudnionych kobiet i mężczyzn o różnych kolorach skóry bez spadku kwalifikacji personelu, trudno wróżyć mu sukces. Na takie zmiany trzeba więcej czasu, niż daje sobie Google.