Hugo Barra: Xiaomi nie kopiuje Apple'a
Po debiucie kolejnego flagowca na Xiaomi wylały się oskarżenia o kopiowanie firmy Apple. I rzeczywiście, nie da się nie zauważyć pewnych analogii – nawet prezentacje nowych produktów chińskiego producenta wyglądają niebezpiecznie znajomo. Jednak o ile w naszej części świata takie podejście jest nie do pomyślenia, w Chinach poczynania firmy odbierane są zupełnie inaczej.
24.07.2014 | aktual.: 24.07.2014 16:22
Nad Mi4 firma pracowała przez ostatnie 18 miesięcy i oskarżenia mocno wpływają na jego odbiór. W mediach można zobaczyć takie określenia, jak „superklonujący” (termin supercloner ukuł TechCrunch). Hugo Barra, który do zarządu Xiaomi dołączył po odejściu z Google'a, jest zdania, że ludzie rzucają oskarżenia nie zobaczywszy urządzeń Xiaomi, nie wspominając już o używaniu ich choćby przez chwilę. Kiedy pokazuję nasze produkty w Dolinie Krzemowej, wszyscy są zmieszani. To dlatego, że robimy dwie rzeczy uważane tam za niemożliwe – mówił Barra. Chodzi oczywiście o sprzedaż bardzo wydajnych urządzeń, jakością spełniających standardy wyznaczone przez iPhone'a, za połowę ceny znanych na świecie flagowców.
Nie pomaga to, że CEO firmy, Lei Jun przedstawił tablet Xiaomi jako pogromcę iPada mini, a telefony przyrównuje do iPhone'ów. Barra wyjaśnił, że jest to po prostu chiński sposób myślenia. Produkty firmy Apple są tam uważane za symbol piękna i to dlatego Lei je przywołuje. Charakterystyczny slajd, jednoznacznie kojarzony z Jobsem, był z kolei hołdem złożonym idolowi i tak tez został odebrany w Chinach. Jednak nawet takie drobiazgi, jak rzekomy głupi błąd początkującego grafika (umieścił na stronie Xiaomi ikonkę programu Apple Aperture) nie umkną uwadze wnikliwych i mogą wywołać kolejną falę oskarżeń.
Barra zaznaczył, że istotnie Xiaomi inspiruje się efektami pracy najbardziej utalentowanych projektantów świata, ale jego zdaniem nie jest to tożsame z bezczelnym kopiowaniem. W końcu Mi4 sporo się różni od iPhone'a – przede wszystkim ma zupełnie inne przyciski i można mu zmienić obudowę. Były kierownik rozwoju Androida wydaje się też być sfrustrowany faktem, że na świecie nikt nie wierzy w innowacje pochodzące Chin. Co więcej, jest zdania, że gdyby dziennikarze z Zachodu mieli dostęp do urządzeń Xiaomi i mogli sprawdzić, jak działa oprogramowanie MIUI (bazujące na Androidzie), podeszliby do niego zupełnie inaczej. Barra odważył się nawet stwierdzić, że Apple i wielu innych producentów skopiowało kilka rzeczy z MIUI. Jako przykład podał dostęp do latarki z ekranu domowego, co w MIUI było od początku, Apple zaś wprowadził tę funkcję w iOS 7.
W wywiadzie Barra pokazał, że celem Xiaomi nie jest wynajdowanie koła na nowo. Innowacje pochodzić mają z ulepszania już dobrych rozwiązań. Firma nie stara się też wyjść naprzeciw oczekiwaniom i wyobrażeniom klientów – celem jest zaskoczenie ich tym, że produkt działa lepiej niż sobie wyobrażali. Były pracownik Google'a wyraził też niepochlebną opinię o amerykańskim systemie patentowym, który zmusza do wymyślania różnych rozwiązań „na około”, co jest stratą czasu.
Przed Xiaomi rysuje się świetlana przyszłość. Firma przynosi już zyski i wygląda na to, że przyjęta strategia się sprawdza – przynajmniej w krajach Azjatyckich. Warto tu pamiętać, że są to rynki bardzo różne, od bardzo bogatych po wschodzące. Firma stawia właśnie pierwsze kroki w Indiach, ale prawdziwe wyzwanie jednak leży gdzieś indziej… czy Xiaomi uda się podbić skostniałą Europę i zapatrzoną w patenty Amerykę?