iOS i etykiety prywatności w App Store: oto, jak niektórzy twórcy robią sobie reklamę

Jedna z większych zmian w iOS, a właściwie App Store, etykiety prywatności, miała podnieść świadomość użytkowników w kwestii udostępnianych danych. Problem w tym, że twórcy aplikacji niezupełnie chcą się do standardów Apple'a przystosowywać, a ci mniejsi, jako że kontrolowani sporadycznie, wręcz znaleźli sobie nowy sposób na reklamę.

iOS i etykiety prywatności w App Store: oto, jak niektórzy twórcy robią sobie reklamę
Piotr Urbaniak

31.01.2021 13:25

Wedle założeń etykiety prywatności miały informować użytkownika, jakie dane konkretna aplikacja wykorzystuje. Nie jest to jednak rozwiązanie zaimplementowane na poziomie API czy wynik obligatoryjnego audytu, ale dobra wola, lub nie, twórców. To właśnie oni, mówiąc nieco kolokwialnie, z palca wypełniają narzucony formularz. A jeśli zdecydują się pewne sprawy zataić, to nikt tego w sposób automatyczny nie zweryfikuje.

Potentaci jak Facebook czy Google, obawiając się medialnego skandalu, asekuracyjnie mówią całą prawdę. Co innego w przypadku mniejszych firm, zauważa Washington Post.

Deweloperzy ukrywają fakty

Korzystając z pomocy Patricka Jacksona, byłego współpracownika NSA i jednego z autorów blokującej trackery aplikacji Privacy Pro, dziennikarze ustalili, że praktyką alarmująco powszechną wśród mniej popularnych twórców jest ukrywanie telemetrycznych cech aplikacji. Jak ustalono, pozycje widniejące jako niepobierające żadnych danych powiązanych z użytkownikiem w istocie rzeczy zaciągają ich całe mnóstwo.

W tym miejscu wymieniono narzędzia takie jak Maps.me, Rumble czy FunDo Pro, które – mimo zapewnień o braku telemetrii – przesyłały do serwera m.in. unikatowy identyfikator użytkownika, przybliżoną lokalizację i status baterii. Co ciekawe, niektóre ze wskazanych łączyły się do tego z infrastrukturami Facebooka, Google lub nawet Unity.

"Apple przeprowadza rutynowe i bieżące audyty dostarczonych informacji i współpracujemy z programistami w celu poprawienia wszelkich nieścisłości. Aplikacje, które nie ujawnią dokładnie informacji o prywatności, mogą zostać odrzucone lub w niektórych przypadkach całkowicie usunięte z App Store", komentuje rzeczniczka Apple, Katie Clark-AlSadder. Po interwencji Washington Post, co warto nadmienić, większość przyłapanych oznaczenia skorygowało.

Nieświadomość czy autoreklama?

To jednak w dalszym ciągu nie zamyka wątku genezy fałszywych oznaczeń. Przypuszczenia są tak naprawdę dwa. Półamatorscy twórcy szeroko wykorzystują rozmaite frameworki i zestawy deweloperskie firm trzecich, które same w sobie mogą implementować pewne funkcje śledzące, o czym część spośród zainteresowanych może po prostu nie wiedzieć.

Pojawia się jednakowoż teoria, że prawda jest ukrywana w pełni intencjonalnie, by poprawić sobie notowania wśród potencjalnych użytkowników. Jedna i druga wersja ma sens.

Pewnym natomiast jest to, że etykiety prywatności w App Store, patrząc przekrojowo, całej prawdy o wszystkich aplikacjach nam nie powiedzą. Chyba że Apple zmieni system ich przyznawania.

Programy

Zobacz więcej
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)