Joy Ride Turbo
Z niedowierzaniem przyjąłem wiadomość, że powstaje kontynuacja słabego Kinect Joy Ride, a w dodatku jeszcze nie obsługująca oto sensora. Zamiast wziąć sobie do serca uwagi graczy i sprezentować nam mocno poprawioną, ruchową część drugą, twórcy postanowili serię niejako zrestartować, licząc zapewne, że z braku na Xboksie 360 wyścigów w klimatach Mario Kart konsolowcy raźno pomaszerują do sklepów po zdrapki z Microsoft Points. Młodsi może się grą zainteresują, gdyż powinna zapewnić im ona kilka godzin jako takiej rozgrywki, ale starsi raczej nie mają czego w Turbo szukać.
Straszne tutaj nudy. Niby mamy dostęp do wielu ciekawych torów, na każdym zaś poukrywane zmyślnie różnorakie skróty do mety, lecz konkurujemy ze sztuczną inteligencją bez większych emocji. Pierwowzór słynął z tego, że nasze auto praktycznie samo potrafiło dojechać do mety na wysokiej pozycji i teraz jest podobnie. Trzymamy gaz, czasem ostro skręcimy ładując pasek nitro. Odpalimy dla wątpliwej frajdy miejscami zebraną na trasie rakietę czy dwie, dopalacz, tudzież inny gadżet z zestawu niezbyt pociągających zabawek. Pomimo podziału trybu kariery na różne kategorie wyzwań oraz aut, pokonanie przeciwników nie stanowi żadnego problemu – chociaż konsola nagminnie też oszukuje. Często przeleci obok nas nagle nie wiadomo skąd rywal, trzykrotne turbodoładowanie zaledwie zrówna nas w prędkości z pędzącym „normalnie” liderem, przejechanie alternatywną trasą wcale nie pozwoli wypracować jakoś większej przewagi.
Do zdobycia są kasa oraz części samochodowe, odblokowujące nowe pojazdy. Najwięcej pieniędzy zyskujemy dojeżdżając na pierwszym miejscu, elementy bryk znajdujemy w skrzyniach porozrzucanych na trasach. Z uwagi na niski poziom trudności, nie ma absolutnie żadnego problemu, żeby teoretycznie sprzeczne ze sobą plany „szukania” i „dojechania” pogodzić. Spokojnie przeczesywać będziecie pobocza czy objazdy, a po odnalezieniu wszystkiego oraz wdepnięciu konkretniej w gaz niejednokrotnie najpierw Wy właśnie, przed wszystkimi, przekroczycie linię mety. No, czasem na drugiej pozycji, jeśli ostro zamarudziliście gdzieś po drodze. Gdyby chociaż model jazdy był bardziej przyjemny… Co prawda auta o różnych parametrach inaczej się zachowują, ale najlepiej szybko skompletować najszybszy wózek i z niego tylko korzystać – szczególnie w multi.
[break/]Tak, pojawia się opcja rywalizacji sieciowej. Trzeba długo czekać na znalezienie chętnych, potem jeszcze trochę na wylosowanie trasy i rozpoczęcie starcia. Opóźnienia są znaczne. Widok czyjegoś bolidu dziwnie pędzącego niczym rakieta, a równocześnie śmiesznie podskakującego na nieistniejących wybojach, nieraz przyprawi o grymas niesmaku na twarzy. Lepiej darować sobie tradycyjne wyścigi, a skoncentrować na wspólnym przemierzaniu parków rozrywki (dostępnych też w wersji dla samotnego gracza). Otrzymujemy dwie spore, otwarte miejscówki, z szeregiem zawijających się tras, wyskoczni, wyrzutni, podjazdów oraz zjazdów, na których spróbujemy odnaleźć brakujące skrzynie z częściami, a także zebrać trofea. Zdziwiło mnie, że w sumie często bezcelowe zasuwanie za porozrzucanymi dodatkowo dookoła pieniędzmi wypada chyba ogólnie lepiej, niż główne tryby gry…
Graficznie bez fajerwerków. Za kółkiem mocno przerysowanych pojazdów zasiada nasz własny awatar, sunący przez kolorowy i kreskówkowy świat. Każdy tor utrzymany jest w innej stylistyce, niemniej są one do siebie podobne tak, że najbardziej w pamięci zapadają te z niezwykle ostrymi zakrętami. Okazjonalnie zdarza się niestety w jakiś wystający element otoczenia niespodziewanie przywalić rogiem zderzaka, a po tym mozolnie wracać na trasę (nie ma resetu), niemniej takie opóźnienie nie wpływa praktycznie nigdy na sytuację w stawce. Powtarzam – żadna to frajda dojeżdżać za każdym razem na pierwszym miejscu. Muzycznie produkt reprezentuje standard „kinektowy”. Jeśli odpalaliście którąś z klasycznych już pozycji dla sensora, słyszeliście podobne nuty. Jeżeli nie identyczne...
Dzieciakom się Joy Ride Turbo spodoba, także pod kątem nieskomplikowania rozgrywki, ale jednak 800 Microsoft Points można spożytkować lepiej. Pod względem jakości to mamy taki produkt zawieszony idealnie na środku skali ocen - nie idzie bardziej ani w jedną, ani w drugą stronę. Korzystanie z dopałek nie cieszy, wygrywa się za łatwo, tory odbiera się bez zbytniego podniecenia, lecz całość przygotowano dosyć porządnie, a jeszcze osobne miejscówki dla kaskaderów potrafią wciągnąć na kilka chwil. Osobiście nie dostrzegam potrzeby wypuszczenia takiej gry na rynek - acz Microsoft jakiś w tym sens widział...