Knack — nowoczesny relikt
Obok Killzone: Shadow Fall, jednym z teoretycznie obowiązkowych tytułów startowych dla konsoli PlayStation 4 została platformówka Knack, wyraźnie skierowana do młodszego odbiorcy. Kolejne dzieło Marka Cerny’ego, współtwórcy takich serii jak Crash Bandicoot, Ratchet & Clank, Jak and Daxter czy Spyro the Dragon, miało dostarczyć miłe chwile im, jak również (na wyższych poziomach trudności) tym starszym fanom zabawy przed konsolą. To według mnie się udało. Nieskomplikowanie rozrywki to naprawdę pewien powiew świeżości w coraz bardziej złożonej rzeczywistości graczy. Poznając jednak przygody kolorowych postaci na pewno zadacie sobie pytanie, czemu produkcja ta nie ukazała się dużo wcześniej na PS3. Od strony graficznej nie błyszczy, mogąc bardziej zadziwić kogoś tylko ilością elementów, z których złożony jest główny bohater.
Według mnie, gdyby obniżyć rozdzielczość, zmniejszyć jakość tekstur i trochę zubożyć geometrię terenu, spokojnie poprzednia maszyna Sony dałaby sobie z projektem radę. Przestrzenie nie są przesadnie pełne szczegółów, zaś z góry narzucony kąt patrzenia na akcję mało kiedy daje odczuć, że biegamy po obszarze stanowiącym część rozleglejszego świata. Nie dostrzega się także jakichś konkretnych zabaw z realistycznym, bo liczonym zgodnie z prawami fizyki, zachowaniem obiektów, czy powiedzmy oświetleniem. Jasne, scenki przerywnikowe trochę przypominają już poziomem filmy znanej wytwórni Pixar, lecz kreskówkowo wykonane i pięknie animowane postacie zazwyczaj rozmawiają ze sobą na tle jednolitych ścian, słabo porośniętego trawą podłoża czy po prostu pod idyllicznie niebieskim niebem. Modele przeciwników, choć różnorodne, także nie elektryzują. Ot, odpadają im części pancerzy.
Knack to istota złożona z reliktów, które napędzają niemal wszystkie maszyny ludzi. Nikt nie wie, skąd potężna starożytna technologia się wzięła i niestety nie dowiemy się tego nawet kończąc grę. Historia jest całkiem zgrabnie przedstawiona, zaniżając nieco loty w okolicach finału właśnie, ale stanowi udane umotywowanie poczynań bohatera oraz jego przyjaciół. Pojawia się też intryga (a jakże), ale żeby nie psuć nikomu zabawy wystarczy, że napiszę, iż z początku ruszamy rozprawić się z bandą goblinów, które w zagadkowy sposób weszły w posiadanie nowoczesnych maszyn bojowych i zagrażają porządkowi w wielobarwnej krainie. Niewielki robocik, jak należałoby chyba odebrać postać główną, w podstawowej swojej formie jest praktycznie bezbronny. Wystarczy jednak poszukać reliktów, porozrzucanych ze względu na ich powszechność niemal wszędzie, by urósł, zwiększając swą masę nabrał krzepy w ciosach, a przy tym także wydłużył pasek życia.
Przeobrażenie następuje na oczach gracza. Rozwalając różne urządzenia gromadzimy kolejne elementy, stając się po prostu większymi oraz bardziej odpornymi na ataki, jak też w drugą stronę – ciosy wrogów wybijają nam z ciała porcje reliktów, zamieniając z powrotem w malucha. Z czasem nauczymy się władać innymi obiektami, przykładowo lodem, drewnem albo metalowymi częściami, a każdorazowo taka zmiana to okazja do wprowadzenia nowego podejścia do rozgrywki. Zimny Knack topnieje na słońcu, stąd wymusza szybsze przemieszczanie się. Drewniany będzie miał kłopot, jeśli ktoś go podpali. Wielki stworek ze stali stanie się za to praktycznie niezniszczalny. Do czasu, aż napotka elektromagnes… System walki opiera się na wyprowadzaniu jednego ciosu plus unikach. Urozmaicenie stanowią formy bohatera i jego rozmiar w stosunku do wrogów.
[break/]Do tego gromadzimy energię z żółtych świecących kryształów, wykorzystywanych przykładowo w lampach. Służy ona do ładowania zdolności specjalnych. Jest cios obszarowy, zwalający z nóg wszystkich dookoła, ewentualnie bardziej skondensowana trąba powietrzna. Najbardziej przydaje się niemniej wyrzucanie z impetem reliktów w kilku przeciwników, pozwalające szybko rozprawić się z nieprzyjaciółmi strzelającymi z łuku lub broni gdzieś w oddali. Nieodzowne staje się zwłaszcza w walce z bossami, bo nie trzeba się do nich zbliżać. Walka to ponad połowa gry, reszta to w sumie skakanie po platformach. Skomplikowanych zagadek logicznych nie uświadczymy. Przemieszczanie się po świecie nie stanowi żadnego problemu i komuś pewnie może to przeszkadzać. Ja bawiłem się fantastycznie. Rozgrywka stanowi miło odskocznię od przekombinowanych gier ostatnich lat. Śmigamy do przodu, zbytnio się nad działaniami nie zastanawiając.
Zastanawiałem się za to czy faktycznie Knack jest dla małych odbiorców. Na pewno nie na poziomie wyższym niż łatwy, gdy nawet podstawowy z większych przeciwników potrafi szybko rozłożyć na łopatki gracza nie mającego wprawy. Nawet na nim jednak punkty kontrolne rozłożono miejscami strasznie dziwnie, więc może się zdarzyć, że dziecko rozwali takich dwóch drabów pod rząd, a trzeci je unicestwi i zaliczy powtórkę całego segmentu. Podirytowanie gwarantowane. Kolejna sprawa to niska użyteczność uników. Z uwagi na opóźnienie po ich wykonani, o wiele lepiej po prostu skoczyć sobie w bok, kiedy dostrzeżemy nadciągające zagrożenie. Kwestia trzecia to w końcu zaś dialogi. Polski dubbing wypada świetnie, lecz w rozmowach przewijają się często dość dorosłe tematy, których młody odbiorca nie musi zrozumieć. Potrafi to nieść pewne zagubienie.
Bije z Knacka mimo wszystko magicznie przyjemne ciepło, optymizm i dlatego tytuł jak najbardziej polecę, zwłaszcza że pozwala na zabawę z kolegą na jednej konsoli. W żadnym wypadku nie jest to dzieło przełomowe, miejscami irytuje, zaś pod kątem oprawy graficznej nie robi większego wrażenia, niemniej gra się po prostu fajnie. Sporo jest poukrywanych bonusów (trzeba rozwalać ściany). Po jednokrotnym odbyciu przygody dopiero poznajemy też dodatkowe formy postaci, co jeszcze bardziej zachęca do powtórzenia historii. Do propozycji tej chce się także wracać właśnie z uwagi na jej nieskomplikowaną rozgrywkę, od przebywania poziomów jak po sznurku (z pewnymi wyjątkami), po praktycznie dwuprzyciskową obsługę walki. Cerny swój scenariusz zrealizował w japońskim studiu Sony, więc fani rodzinnego anime również poczują pewien charakterystyczny klimat. Czemu jednak produktu nie dostaliśmy na PS3?