Kolejny problem producentów chipów. Z drugiej strony żyła złota dla odpowiednich ludzi
Produkcja półprzewodników to jedno z najbardziej złożonych przedsięwzięć na świecie wymagające ogromnych środków, dostępu do rzadkich surowców oraz wysoce wyspecjalizowanej kadry roboczej.
Aktualnie wszystkie fabryki chipów działają blisko 100 proc. swoich mocy produkcyjnych, a dalej nie są w stanie pokryć gigantycznego zapotrzebowania na układy, szeroko pojętej branży technologicznej (poczynając od smartfonów a kończąc na serwerach), czy motoryzacyjnej.
Poprawa dramatycznie niskiej podaży może nastąpić dopiero w 2023 roku kiedy świeżo powstałe fabryki półprzewodników lub których budowa zakończy się w tym lub przyszłym roku rozpoczną produkcję.
Z tym może być jednak problem, ponieważ na rynku zaczyna brakować odpowiedniej klasy specjalistów. O problemach donosi globalne stowarzyszenie handlowe IPC, które przeprowadziło ankiety pośród setek dostawców półprzewodników z Azji, Ameryki Północnej i Europy.
Wyniki pokazały, że 90 proc. podmiotów boryka się z wysokimi kosztami surowców, ale także 80 proc. wykazuje trudność w znalezieniu wykwalifikowanych pracowników. Problem głównie dotyczy 2/3 firm z USA oraz Europy, a w Azji problem jest trochę mniejszy i dotyczy 1/3 przedsiębiorstw. Różnica wynika z tego, że w Azji koszty pracy oraz zapewnienia bezpieczeństwa pracowników są niższe.
Warto też zaznaczyć, że 68 proc. przedsiębiorstw narzeka na rosnące koszty pracy, ponieważ pracownicy widzący zyski firm coraz częściej domagają się podwyżek. Prowadzi to też do zwiększonej wojny o pracowników pomiędzy największymi podmiotami.
Przykładem niech będzie sytuacja z początku br. rozgrywająca się w SK Hynix, kiedy niezadowoleni z systemu 20 proc. premii inżynierowie otwarcie zapowiedzieli exodus do konkurencji. Doszło do tego, że sam prezes SK Group, Chey Tae-won, zaoferował zwrot swojej pensji za 2020 r., aby uspokoić rozwścieczonych pracowników.