Kreatywna praca w ekstremalnych warunkach. Huawei MateBook X Pro w akcji
Praca reporterska wymaga ciągłego bycia w ruchu, a na dodatek materiały często przygotowywane są z dala od warunków przypominających biurowe. Pracujesz tam, gdzie akurat stoisz, a twoim przyjacielem jest plecak wypełniony elektroniką. Kluczem do sukcesu nie jest jednak smartfon czy tablet, a laptop.
Czasem słońce, czasem deszcz
Praca w terenie ma to do siebie, że do samego końca nie wiadomo, na jakie trafimy warunki. W przypadku 13. Festiwalu Biegowego w Piwnicznej-Zdroju były one iście polowe. Trzy dni słońca, deszczu i błota.
Organizator co prawda zapewnił namiot, w którym zorganizowano biuro prasowe, ale dynamika pracy i duch przygody nie pozwalały mi korzystać z biura. Zamiast tego krążyłem z plecakiem po miasteczku biegowym i okolicach odwiedzając niektóre starty oddalone kilka kilometrów. Wszystko po to, by czytelnicy mogli otrzymać najlepsze materiały.
W plecaku oprócz kurtki przeciwdeszczowej, wody i zapewniających dodatkową energię słodkich przekąsek gościły też lustrzanka cyfrowa z niezbędnymi obiektywami oraz oczywiście komputer. Z racji tego, że trzeba dbać o kręgosłup, balast powinien być możliwie najlżejszy. Gdzie można zaoszczędzić odrobinę wagi? Czasami wystarczy np. wybrać lekki komputer o kompaktowych rozmiarach i potężnej specyfikacji, a takim jest Huawei MateBook X Pro, który towarzyszył mi przez trzy dni.
Mocny zawodnik
Co drzemie pod maską flagowego laptopa Huawei MateBook X Pro? Jego sercem jest procesor Intel Core i7 12. generacji. Do tego użytkownik ma do dyspozycji 16 GB pamięci RAM LPDDR5 i spory dysk SSD o pojemności 1 TB. Ekran ma przekątną 14,2" i jest dotykowy, a do tego matryca potrafi wyświetlić 1,07 mld kolorów, co bardzo dobrze sprawdza się przy obróbce zdjęć i filmów. Wyświetlacz pokryto powłoką Nano Optical AR, dzięki czemu aż o 60 proc. zmniejszono odbijanie światła, a jasność jest na poziomie aż 500 nitów. To pozwala pracować nawet w pełnym słońcu.
Równie istotne co specyfikacja techniczna są oczywiście rozmiary urządzenia. Wysokiej klasy komponenty zamknięto w obudowie o wymiarach 310 mm szerokości, 221 mm wysokości i 15,6 mm grubości. Całość waży zaledwie 1,26 kg, czyli niewiele więcej niż album formatu A4.
Z ciekawych dodatków warto wymienić 6 głośników, 4 mikrofony, czytnik linii papilarnych i obsługę gestów.
Prężąc łydki
Na papierze specyfikacja prezentuje się naprawdę solidnie, ale oczywiście mnie interesowało, czy równie solidnie komputer spisze się podczas pracy. Moje oczekiwania były oczywiście standardowe, a więc szybkie pobieranie i ładowanie surowych plików ze zdjęciami, a także ich sprawna obróbka i bezszelestny eksport, kiedy ja będę pisał tekst. Do tego komputer musiał być stale dyspozycyjny, bo nie było czasu, żeby usiąść i go podładować, choć dzięki ładowarce Huawei SuperCharge w ciągu 15 min ładowania można zyskać aż 3 godz. pracy.
Biorąc pod uwagę fakt, że musiałbym najpierw dojść do biura prasowego lub znaleźć kogoś życzliwego w jednym z bliższych namiotów, by móc podpiąć komputer do prądu, korzystanie z tego rozwiązania nie wchodziło w rachubę. Mój strach przed przeoczeniem czegoś ważnego po prostu by mi na to nie pozwolił.
Górski maraton
Specyfikacja była bardzo zachęcająca, a pierwsze wrażenia pozytywne. Zainstalowałem oprogramowanie do obróbki zdjęć, ustawiłem rozpoznawanie twarzy w ramach usługi Windows Hello, a także skonfigurowałem firmowy komunikator i pakiet Office. Z odpowiednią personalizacją i pełną baterią mogłem zabrać się do pracy. Po odwiedzeniu kilku miejsc, przeprowadzeniu wywiadów, krzątaniu się w zmiennej pogodzie, podczas czego raz towarzyszyło mi słońce, a raz deszcz przyszedł czas na wypróbowanie mojego tymczasowego pomocnika. Dzięki dyskowi SSD i szybkim portom USB zdjęcia załadowały się błyskawicznie, a predefiniowane ustawienia obróbki zdjęć zadziałały, zanim zdążyłem mrugnąć oczami. W ostrym słońcu wyświetlacz faktycznie radzi sobie doskonale, ponieważ nawet wtedy widziałem, co robię i jak będzie wyglądał efekt mojej pracy.
Choć staram się dbać o sprzęt testowy, to zachęcony informacjami, że komputer jest odporny na niesfornych użytkowników, m.in. dzięki ekranowi pokrytemu szkłem o klasie odporności 9H, które można zarysować jedynie ostrzem diamentowym, nie zważałem na miejsce pracy i warunki pogodowe. Komputerowi zdarzyło się więc pracować na zewnątrz, kiedy było już ciemno i zimno. Tu przyszło też lekkie zaskoczenie. Bateria, która została odłączona od ładowarki ok. 9.00 rano, o północy miała jeszcze spory zapas energii. Dzięki temu, kiedy mój redakcyjny kolega brał udział w nocnym biegu, ja mogłem ustawić komputer na dachu samochodu i… pisać dalej. Działanie w ciemnościach ułatwiała podświetlana klawiatura, więc przez cały czas miałem pełną kontrolę. Pomimo dużej wilgotności i ciemności rozpoznawanie twarzy działało błyskawicznie, a gładzik działał bardzo precyzyjnie. Skoro przy tym jesteśmy, to tu Huawei bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, ponieważ rzadko zdarza się, że jestem zadowolony z tego, jak producenci wykonują touchpady w laptopach.
Garnitur i tenisówki
Huawei MateBook X Pro może onieśmielać swoim wyglądem i wręcz budzić obawy, czy powinno się go traktować bez należytej staranności. Magnezowa obudowa w kolorze Ink Blue z powłoką soft-touch sprawia, że chce się go dotykać i utrzymywać w czystości. Z drugiej strony kupując flagowy sprzęt, oczekujemy, że będzie nam towarzyszył nawet w trudnych warunkach.
Przez trzy dni mój laptop był narażony na nadmierne nasłonecznienie, błoto, wilgoć i niskie temperatury, ale nie zrobiło to na nim najmniejszego wrażenia.
To trochę tak, jakby wziąć luksusowy samochód terenowy na przejażdżkę do lasu, a następnie umyć go na myjce samoobsługowej i tego samego dnia wyskoczyć wieczorem do eleganckiej restauracji. Taki właśnie jest Huawei MateBook X Pro, który zadowoli najbardziej wymagających profesjonalistów – szczególnie jeśli zajmują się obróbką zdjęć czy wideo.