Kupiłbym tę grafikę. Test i recenzja Nvidia GeForce RTX 3070 FE
Mogę stwierdzić z czystym sumieniem: GeForce RTX 3070 to udany sprzęt. Ma drobne grzeszki, ale jest na tyle dobry, że jeśli tylko nie zabraknie go w sklepach, będzie murowanym hitem.
27.10.2020 | aktual.: 28.10.2020 16:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po tym, jak Nvidia wywołała trzęsienie ziemi w hi-endzie modelami RTX 3090 i RTX 3080, nadszedł czas na produkt bardziej zachowawczy, ale dzięki temu też przystępniejszy w ujęciu cenowym. Nowy RTX 3070 dalej kierowany jest do konsumenta o wysokich wymaganiach, jednak już nie tak bezkompromisowego. Mówiąc bardziej obrazowo, jest przeznaczony do zabawy w rozdzielczości 1440p lub niższych, nie zaś 4K.
Niemniej zważywszy na to, że udział paneli 4K i pokrewnych według wrześniowej ankiety Steam nie przekracza 3 proc., bardziej niż problemu należy dopatrywać się tu dopasowania do potrzeb rynku. Resztę mówią niejako same ceny: RTX 3090 – 7029 zł, RTX 3080 – 3279 zł, RTX 3070 – 2359 zł.
Mały, ale wariat
Z technicznego punktu widzenia, GeForce RTX 3070 jest sprzętem o tyle interesującym, że bazuje na nieznanym dotąd rdzeniu Ampere GA104. Nie jest to więc jeszcze bardziej okrojony 3080, ale zupełnie inna, mniejsza na poziomie krzemu konstrukcja. Wykonany w procesie litograficznym klasy 8 nm chip mierzy 392 mm² i zawiera 17 mld tranzystorów.
To wiele i niewiele jednocześnie. Dla odniesienia, GA102 w topowych modelach ma 628 mm² i 28 mld tranzystorów, a Turing TU102 na pokładzie starszego flagowca RTX 2080 Ti aż 754 mm², choć z uwagi na starszą litografię już tylko 19 mld tranzystorów. Powierzchniowo jednak większy jest nawet TU104 w RTX 2080 i 2070 Super, który pochłania 545 mm², tyle że ten mieści 13,6 mld tranzystorów. Ba, większy jest nawet TU106 w zwykłym RTX 2070 – 445 mm².
Postęp obrazuje dopiero specyfikacja, za to robi to w naprawdę widowiskowym stylu. Zresztą, niech raz jeszcze przemówią liczby, a właściwie 48 bloków SM nowej generacji, co daje:
- 5888 jednostek cieniujących
- 184 jednostki teksturujące
- 64 jednostki rasteryzujące
- 48 rdzeni RT—ray tracing
- 184 rdzenie Tensor Cores
- 256-bitową magistralę danych
- 8 GB pamięci typu GDDR6
Powtórzmy też – jest to architektura Ampere. Czyli m.in. większe pamięci cache, lepsze wykrywanie punktów przecięcia i obsługa struktury BVH (drzewo był ograniczających) przez rdzenie RT, czy wyższa wydajność przy wykonywaniu operacji na macierzach rzadkich. Spośród rozwiązań znanych z droższych wariantów brakuje jedynie różnicującej napięcia pamięci GDDR6X, którą zastępuje standardowa GDDR6.
W efekcie przepustowość VRAM spada do 448 GB/s, czyli—jak na ironię—poziomu RTX 2080 oraz RTX 2070 Super. Ale czy ktoś powinien z tego powodu płakać? Cóż, RTX 3070 ma pewien problem z pamięcią, o czym więcej w dalszej części artykułu, ale na pewno nie jest nim szybkość buforowania.
Nvidia GeForce RTX 3070 Founders Edition
Jeśli podoba ci się karta widoczna na zdjęciach, to intensywnie się na nią napatrz. Kolejnej okazji może już nie być. I nie chodzi tu o moją butę, a suche fakty: jest to model referencyjny. A takie w Polsce dostępne są tylko poprzez sklep Nvidii, który to z kolei na czas nieokreślony zawiesił sprzedaż, by, jak twierdzi producent, dopracować infrastrukturę.
Pozostaje więc wybrać wersję autorską, albo wierzyć w szybkie załatwienie sprawy. Patrząc jednak na zamieszanie w łańcuchu dostaw GeForce'ów RTX 30, prawdopodobieństwo opcji numer dwa można ustawić gdzieś pomiędzy skrobanką Kai Godek a apostazją abp Jędraszewskiego.
Wygląd zewnętrzny i budowa
Do rzeczy. GeForce RTX 3070 Founders Edition to karta całkiem filigranowa; zajmuje typowo dwa sloty, ale ma raptem 242 mm długości, z czego laminat stanowi jakieś dwie-trzecie.
Charakterystyczna surowa stylistyka, z odsłoniętym radiatorem na czele, stała się już znakiem rozpoznawczym serii RTX 30. Tutaj jest nie inaczej. Co jednak warte podkreślenia, sam układ chłodzenia znacząco odbiega od tego, co oferują RTX 3090 oraz 3080. I nie chodzi o kurację odchudzającą, ale zmiany naprawdę fundamentalne.
Znaną z droższych jednostek konstrukcję przepływową, gdzie dwa wentylatory pracują w konfiguracji tłocząco-wyciągającej, zastąpiono klasycznym układem tłoczącym. Duży otwór w płytce retencyjnej co prawda wspiera wentylację, ale w sposób bardziej pasywny niż dotychczas.
Z temperaturami problemów jednak nie ma. Pod obciążeniem na liczniku zazwyczaj nie pojawia się więcej niż 69-70°C, a szum wentylatorów ginie gdzieś w tle akustycznym.
Nvidia zabawiła się w Apple
Co warte odnotowania, RTX 3070 FE został wyposażony w nowe gniazdo zasilające typu 12-pin. Jest z tym związana pewna ciekawostka: Nvidia chyba do ostatniej chwili wstrzymywała się z podjęciem ostatecznej decyzji w tej sprawie, bo na niektórych przedpremierowych renderach karta prezentowana jest z klasycznym gniazdem 8-pin.
Bądź co bądź, powodów do narzekania nie ma. Przynajmniej tych krytycznych. W pudełku z kartą umieszczono stosowną przejściówkę, aczkolwiek obraz tej zmiany to insza inszość.
Jak twierdzi Nvidia, 12-pin ma być certyfikowane na moc 600 W, podczas gdy limit 8-pin wynosi 150 W. Jest postęp? No, niezupełnie – bo akurat adapter sprzedawany wraz z RTX 3070 zbudowano w układzie 1:1, a to oznacza, że nowe gniazdo jest tu potrzebne jak dziura w bucie. Zrozumiałbym jeszcze, gdyby RTX 3070 współdzielił z potężniejszymi pobratymcami projekt laminatu. Ale tak się nie dzieje – i coś mi mówi, że wiem skąd zaczerpnięto wzorce.
Przechodząc do wyjść obrazu, mamy do dyspozycji trzy DP 1.4 oraz jedno HDMI 2.1. Jest więc możliwość przesłania sygnału 4K60 z HDR bez ucinania chrominancji, za co plus. Znikło za to znane z poprzedniej serii USB-C VirtualLink. Cóż, serdecznie współczuję wszystkim trzem użytkownikom. Zamykając ten rozdział – brak SLI/NVLink to oczywistość.
Wydajność
Najważniejsze – wydajność. Zacznijmy od częstotliwości zegara taktującego, bo ta w trybie turbo powinna wynosić 1725 MHz, ale dzięki GPU Boost wzrasta autonomicznie nawet do 2 GHz. Zależnie od gry lub benchmarku, oprogramowanie diagnostyczne wskazuje między 1845 a 2040 MHz. Wielkości te są o parę procent większe niż w analogicznych sytuacjach zapewnia RTX 3080, ale to oczywiście zrozumiałe.
Gramy. Nvidia śmiało obiecuje wydajność na poziomie RTX 2080 Ti za pół ceny. Jak to się ma do rzeczywistości? – zapytacie. To prawda, choć diabeł tkwi w szczegółach.
Zależności doskonale obrazuje popularny 3DMark. Test Port Royal, który gęsto wykorzystuje ray tracing, RTX 3070 kończy z wynikiem blisko 8,1 tys. pkt., w odniesieniu do około 7,9 tys. pkt. na RTX 2080 Ti. Siłą rzeczy RTX 2070 Super ze swymi 5,9 tys. ląduje poza konkurencją.
Ale odłóżmy na bok ray tracing i niech do gry wejdzie czysty DX 12 w formie testu Time Spy. Tym razem nowość musi uznać wyższość flagowego poprzednika, osiągając wynik grafiki na poziomie 13,7 tys. pkt., przy ponad 13,9 tys. pkt. do pobicia. Co zrozumiałe, RTX 2070 Super znów trafia na szary koniec, ale dystans dzielący go od RTX 3070 topnieje z ponad 37 do niespełna 32 proc. – 10,4 tys. pkt.
Klucz stanowi tutaj, rzecz jasna, wykorzystanie dopakowanych rdzeni RT. Tym samym siła ognia RTX 3070 jest niejako wprost proporcjonalna do nasycenia wodotryskami.
I tak, w Borderlands 3 zarówno w rozdzielczości 1440p, jak i 1080p możemy liczyć na około 5 proc. straty do RTX 2080 Ti, a zarazem 20-25 proc. przewagi nad RTX 2070S. Podobnie – Wiedźmin 3. Ale już w dopingowanym przez zielonych Death Stranding czołówka finiszuje ex aequo, a przewaga nad superem rośnie do 25-30 proc.
Wjazd z drzwiami widzimy natomiast w Control albo Doom Eternal. W końcu to debiutant wychodzi na prowadzenie, zostawiając starszych braci w tyle o, odpowiednio, 3-5 i ponad 35 proc. Przy czym niemałe znaczenie ma, że każdorazowo mowa o płynności wyraźnie przekraczającej 60 fps.
A co z graniem w 4K?
Też można – choć RTX 3070 na pewno nie jest kartą w tym celu stworzoną. Gry, a właściwie stopień uzyskiwanego komfortu, można podzielić na trzy zasadnicze podgrupy.
Pierwsza to pozycje perfekcyjne zoptymalizowane lub nieco starsze, w których uzyskanie 60 fps nie stanowi problemu. Wśród nich znajdują się na przykład Wiedźmin 3 czy Doom Eternal. Druga – oferujące wsparcie dla techniki DLSS 2.0, czyli de facto renderujące obraz w niższej rozdzielczości, ale skalujące go poprzez rdzenie Tensor. Niczym Control lub Death Stranding.
Niestety, jest też trzecia: tytuły, których w 4K na RTX 3070 raczej płynnie się nie odpali. Albo będzie wymagać to ostrego cięcia jakości. Taką grą jest m.in. Borderlands 3, generujący średnio nie więcej niż 44-48 kl./s , i to jeszcze w sposób rwany. Zapewne przez VRAM.
Wreszcie energooszczędny Ampere
Warto wiedzieć: cała platforma z procesorem AMD Ryzen 7 3800X oraz 16 GB RAM DDR4-3200 pobiera pod obciążeniem 350-360 W. Podobnie jak z RTX 2070S, ale różnica wydajności jest uderzająca. Efektywność energetyczna stoi więc na bardzo wysokim poziomie. Markowy zasilacz o mocy znamionowej 550 W załatwi sprawę z nawiązką.
Czy warto kupić GeForce'a RTX 3070?
Seria GeForce RTX 30 doczekała się reprezentanta, który potrafi imponować, nie drenując skrajnie portfela. I jeśli tylko konkurencyjne AMD nie odpali jakichś spektakularnych fajerwerków—a konferencję ws. Radeonów RX 6000 ma zaplanowaną na 28 października—to na przeszkodzie modelu RTX 3070 stanąć będzie mogła tylko dostępność w sklepach.
To wręcz niebywałe, jak Nvidii udało się zamknąć moc obliczeniową na poziomie topu ubiegłej generacji w chipie mniejszym od ówczesnych średniaków, a co za tym idzie bardzo energooszczędnym w relacji do liczby generowanych klatek.
Nie mogę jednakowoż oprzeć się wrażeniu, że dział marketingu usilnie porównując RTX 3070 do RTX 2080 Ti, robi temu pierwszemu krzywdę. Osiągi wyższe względem RTX 2070 Super nawet o ponad 35 proc. są kapitalną rekomendacją. Tymczasem wchodzenie na grunt flagowców, czyli wysokich rozdzielczości, a przez to nieuchronnych odniesień do pamięci VRAM – bardziej strzałem w stopę. No, ale motywację rozumiem.
Niemniej tylko potwierdza się coś, o czym pisałem już we wstępie: RTX 3070 jest wyborem dla posiadaczy ekranów o rozdzielczości WQHD lub niższej. Dodam, osobiście nie widzę sensu, aby w takim przypadku dopłacać do czegokolwiek ekstra. Gdybym dzisiaj miał kupować grafikę dla siebie, byłby to właśnie RTX 3070. Karta szyta na miarę potrzeb statystycznego gracza.
Podziękowania za pomoc w przygotowaniu materiału dla Arkadiusza Stando. Sprzęt do testów wypożyczyła firma Nvidia.
- Istotnie, wydajność jest porównywalna z RTX 2080 Ti
- Świetnie sprawa się w najpopularniejszych rozdzielczościach
- Wysoka efektywność energetyczna
- Cichy i wydajny układ chłodzenia, który w dodatku doskonale wygląda
- Ulepszony ray tracing
- Skalowanie DLSS 2.0
- Złącze HDMI 2.1
- Atrakcyjna cena
- Na upartego: tylko 8 GB VRAM
- Niepotrzebnie fikuśne gniazdo zasilające