Kupiłeś tani klucz do Windowsa? Może do ciebie zapukać policja
Używane klucze do Windowsa są OK, o ile pochodzą z legalnych źródeł, a z tym bywa różnie – wynika z ustaleń niemieckiej policji.
Debata nad tym, czym tanie klucze aktywacyjne kupowane w sieci są legalne, czy nie, ponownie wraca na tapet. Choć w 2016 roku TSUE uniewinnił dwójkę Łotyszy oskarżonych o handel lewym oprogramowaniem, Aleksandrsa Ranksa i Jurijsa Vasileviczsa, klasyfikując ich towar jako używany, cały czas brakuje kropki nad i. Temat podjęła tym razem policja niemiecka.
Jak donosi dziennik Tarnkappe.info, niemieckie służby zaczęły przesłuchiwać w charakterze świadka osoby, które nabywały tanie klucze do Windowsa m.in. na eBayu. Co podkreślono, niektóre zakupy pochodzą nawet sprzed 11 lat, więc mowa o naprawdę kompleksowej akcji. Na nieszczęście wezwanych, mimo iż nie grozi im zarzut karny, funkcjonariusze mają prawo ubiegać się o nakaz przeszukania, a w konsekwencji zarekwirować znalezione nośniki.
Nie licencją, lecz prawem handlowym
O co dokładnie chodzi? – ktoś zapyta. Otóż swego czasu sąd istotnie uznał, że legalny nabywca oprogramowania może je wraz z licencją odsprzedać. Zresztą, podobnie jak każdy inny przedmiot. Niemniej wymagana jest przy tym możliwość ustalenia personaliów użytkownika pierwotnego i uzyskanie od niego wszystkich niezbędnych praw własności do programu, z czym już bywa różnie. Automatyczne powiadomienie z serwisu aukcyjnego żadnym dokumentem nie jest.
Według przedstawianych relacji, Niemcy stawiają tezę, że przynajmniej pewna część spośród tanich licencji stanowi ogniwo łańcucha prania brudnych pieniędzy. A jako iż sprzedaż odbywa się z pominięciem niezbędnych formalności, dochodzi tu również do złamania prawa handlowego. Najwyraźniej chcą ścigać winnych.
Przy czym wszystkie znaki na niebie zwiastują, że nie jest to wątek wyłącznie niemiecki. Jeszcze w minionym roku z redakcją skontaktował się czytelnik, który otrzymał wezwanie na lokalną komendę po tym, jak lata temu zakupił w popularnym serwisie aukcyjnym Windowsa 7 z, jak się okazało, podrobionym certyfikatem autentyczności (COA). Siłą rzeczy policję angażuje tylko mały promil takich spraw, ale mimo wszystko raz na jakiś czas słyszymy o podejmowanych działaniach.
Co jednak warte odnotowania, akurat w Niemczech kampania antypiracka zdaje się przybierać na sile. Już w styczniu 2020 roku prawnik Tobias Kläner nagrał kilkuminutowe wideo, w którym tłumaczy, jak zachowywać się na przesłuchaniach ws. podejrzanych licencji.