LG G6 pokazuje, że kult czystego Androida należy do przeszłości
O LG G6 napisaliśmy już sporo: smartfon został doceniony w naszym teście najwyższą notą, mogliście także przekonać się o jakości zdjęć, jakie robią wszystkie trzy aparaty. Nie ma wątpliwości, że jest to jedno z najlepszych urządzeń mobilnych tego roku, jednak pewna cecha przyciąga szczególną uwagę: niezwykle funkcjonalne i dopracowanie oprogramowanie, które sprawia, że można zwątpić w supremację „czystego” Androida nad modyfikacjami wprowadzanymi przez producentów sprzętu.
Nie jest to jednak tylko cecha LG G6. Można wręcz powiedzieć, że sytuacji, w której nakładki wreszcie więcej wnoszą, niż psują, zdarzają się coraz częściej. Podobnego zdania będą zapewne użytkownicy Xiaomi, którzy znają liczne zalety wyśmienitego MIUI. Tym bardziej cieszy, że skupienie się na dostarczaniu w nakładkach pożytecznych funkcji, a nie jedynie faszerowania ich bloatware, dotyczy także największych producentów i ich flagowców.
Skąd te zachwyty? LG wprowadziło do Androida usprawnienia w kluczowych kwestiach: ergonomii, której poprawki sprzyjają szybkości korzystania z systemu, narzędziach systemowych, automatyzacji czy bezpieczeństwie. W tej ostatniej kwestii nie chodzi bynajmniej o niskopoziomowe modyfikacje, lecz o dodatkowe zabezpieczenie mechanizmu tak kluczowego, jak odblokowywanie ekranu.
Producenci oprogramowania często wychodzą dziś z założenia, że biometria jest odpowiedzią na wszelkie zagrożenai. Niesłusznie, szczególnie jeśli linie papilarne są (a dziś tak właśnie się dzieje) jedynym składnikiem weryfikacji tożsamości. Historie z wydrukowanymi palcami pokazały już kilkukrotnie, że ominięcie blokady nie jest szczególnym wyczynem. Dlatego w przypadku najbardziej wrażliwych danych, jak te przechowywane na smartfonie, rozsądniej pozostać przy wzorze, PIN-ie lub… prostokątach.
W nakładce LG możemy korzystać z Knock Code – mechanizmu odblokowywania ekranu, opartego na dzieleniu go na ćwiartki. Użytkownik wprowadza wzór stuknięć w różne ćwiartki na wyłączonym ekranie. Konieczne jest wprowadzenie wzoru sześciu stuknięć w trzy z czterech ćwiartek. Knock Code jest tak ważną zaletą, gdyż maskuje wzór znacznie skuteczniej niż standardowa siatka Androida: podpatrzenie kodu wystukiwanego „na ślepo” na wyłączonym ekranie jest znacznie trudniejsze, niż w przypadku PIN-u czy wzoru siatkowego.
Kolejnym dużym atutem tej nakładki jest możliwość wyboru pomiędzy różnymi sposobami prezentowania skrótów do aplikacji. Na co dzień korzystam z urządzenia Xiaomi, przez co przywykłem do braku siatki aplikacji i do posiadania wszystkich skrótów na pulpitach. W LG G6 wybór oddany zostaje w ręce użytkownika: aplikacje można uruchamiać z pulpitów, klasycznej siatki, bądź też w trybie mieszanym, który dostosowany jest do potrzeb użytkowników, korzystających z ułatwień dostępu.
Pozostając w kwestii pulpitów, warto wspomnieć o możliwości włączenia dodatkowego pulpitu Smart Bulletin. Wyświetlany jest on na skrajnej lewej pozycji, podobnie jak to ma miejsce z kartą wyszukiwarki. W LG G6 zobaczymy tam jednak (w całkiem efektownej formie) wybrane widżety, które wyświetlą prywatne dane: zdarzenia z kalendarza, statystyki z LG Health, notatki z Evernote’a, etc. W odróżnieniu od panelu Google, władza nad tym, jakie „karty” będą widoczne, oddana została w ręce użytkownika, a nie uczących się zachowań algorytmów.
Jedna z kart, którą wyświetlić można na ekranie Smart Bulletin, to Smart Settings (jaka szkoda, że LG nie pokusiło się o tłumaczenie tych wszystkich sprytnych nazw), widżet narzędzia pozwalającego na automatyzację zadań. Podobnie można wykorzystywać IFTTT, jednak tutaj mamy do czynienia z funkcją dostępną bez konieczności instalacji dodatkowego oprogramowania. [img=Capture+_2017-05-22-20-35-25][join][img=Capture+_2017-05-22-20-35-42]W Smart Settings dostępne są 4 przyczyny: przebywanie w domu (ustalane na podstawie GPS-a), poza domem, podłączenie słuchawek i włączenie bluetooth. Do każdej z tych przyczyn można przyporządkować różne skutki: na przykład wyłączanie transmisji danych i włączanie Wi-FI, gdy użytkownik przebywa w domu, lub automatyczne uruchamianie Spotify, gdy do urządzenia podłączone zostają słuchawki.
To tylko przykłady najważniejszych funkcji, które oferuje LG, a których brakuje w takiej formie w czystym Androidzie. Oczywiście nie ma wątpliwości, że nie są to możliwości, których nie zobaczymy u innych producentów. Ba, wręcz przeciwnie! Coraz większa ich liczba decyduje się na odważne modyfikacje (a nie tylko preinstalowanie mniej lub bardziej efektownych launcherów), dzięki którym użytkownik zyskuje.
Przykład można brać już zatem nie tylko z Xiaomi. Niech o pewnej nieaktualności przeświadczenia, że Android najlepszy jest tylko z aplikacjami Google świadczy jedna z największych nowości Androida Marshmallow: możliwość pracy na dzielonym ekranie. Rzecz w tym, że z dzielenia ekranu, bez którego niektórzy nie wyobrażają sobie dziś korzystania ze smartfonu, korzystałem z przyjemnością w Asusie Zenfone 2, na którym preinstalowany był Android 5.0.