MacBook Air M1 – test. Odpowiadamy na pytania czytelników
Były pytania, nadszedł czas odpowiedzi. Jak pamiętacie, prosiliśmy was o sugestie, jakim testom poddać nowego MacBooka Air M1. Oto konkluzje.
Niestety, co mam nadzieję zrozumiałe, nie udało się rozwiązać wszystkich zagadek. Nie ukrywam, głównie z uwagi na ograniczenia czasowe. Niemniej wydaje się, że obraz najnowszego sprzętu Apple'a powoli się krystalizuje. Ale do rzeczy.
Akumulator jest, nie bójmy się tego słowa, fenomenalny. Przy jasności ekranu w połowie skali i włączonym Wi-Fi, internet można przeglądać około 14 godz. Pracując offline z dokumentami, ten czas ulega jeszcze przedłużeniu.
Klawiatura to konstrukcja nożycowa. Podobna była już w poprzednim modelu MBA. Jest głośniejsza od wykorzystywanej wcześniej klawiatury motylkowej, ale za to nie zacina się i ma nieznacznie wyższy skok, co w moim mniemaniu stanowi zmianę na plus. Osobiście wciąż jednak nie zestawiłbym jej w TOP5, choćby właśnie przez skok. Dalej ledwie minimalny.
Matryca i głośniki to również nic nowego, więc i tutaj stare plusy i minusy pozostają. Ekran ma świetną reprodukcję barw, ale z uwagi na połyskliwą powierzchnię bywa irytujący przy dużym naświetleniu, co też wpływa na same kąty patrzenia. Odchylając się od płaszczyzny pionowej, szybciej niż przekłamania w kolorach zobaczysz refleksy. Głośniki – w tej klasie gabarytowej bez zarzutów; czysto, z dobrą separacją, ale minimalnym basem.
Temperatura procesora w idle to ok. 42°C, pod obciążeniem – 80°C. Niemniej sama obudowa ani przez moment nie nagrzewa się tak, aby dokuczać parzącym palmrestem.
Tak, Blender chodzi, i to wręcz zaskakująco dobrze. Popularny BMW Benchmark pochłania 7 minut, co jest wynikiem porównywalnym do desktopowych Core i5 9. generacji.
Przechodząc do Cinebencha, chip Apple M1 jest natywnie kompatybilny z wersją R23. Po 10 minutach wygrzewania, nowy MacBook Air zdobywa 6595 pkt. Na poniższym zrzucie można zobaczyć, jak się to odnosi do innych konfiguracji.
Cóż, akurat Android Studio jest jednym z tych narzędzi, z którymi warstwa translacji radzi sobie raczej kiepsko. Interfejs chodzi jak mucha w smole, o ile system niespodziewanie nie ubije procesu. Dodatkowo, można zapomnieć o emulatorach. W tym momencie jakiekolwiek głębsze testy w tym środowisku nie mają sensu.
Obok wirtualizacji i narzędzi deweloperskich, sterowniki to potencjalny problem numer trzy. Nie da się wprawdzie z pełnym przekonaniem stwierdzić, czy dane akcesorium zadziała czy nie, ale w czasie testów miałem z tym więcej problemów niż sukcesów.
W przypadku dysku przenośnego Samsung T7 Touch aplikacja towarzysząca zadziałać nie raczyła, podobnie – myszki Logitech MX Master 3. Tymczasem drukarkę HP Laser 107w udaje się podłączyć tylko po Wi-Fi. Bezproblemowo zadziałał z kolei samsungowy SideSync.
Można grać, ale jest z tym związana pewna ciekawostka. Sprawdziłem kilka gier, w tym "Tomb Raider", "Civilization VI" oraz "Football Manager". Podczas gdy same gry chodzą niczego sobie, dziwnie zachowuje się aplikacja Steam, której interfejs wyraźnie przycina przy przewijaniu. Miewa też momenty, w których musi pomyśleć.
Poniżej benchmark TR w rozdzielczości 1280 x 800 px. Wydajność zintegrowanej grafiki, jak widać, pozytywnie zaskakuje. Raz jeszcze – można grać.
Jedno to Boinc, drugie – projekty. Klient w wersji 7.16.13 instaluje się i uruchamia bezproblemowo. Większość projektów czeka na przekompilowanie. Być może dlatego dziwnie zachowuje się chip, który nie chce przechodzić na najwyższy stan energetyczny.
[quote]Hashi: Wydajność w dekodowaniu 4K HDR@60fps (tak minimum 200mbps).
Bądź co bądź, mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że MacBook z M1 to najlepszy MacBook do zabawy z materiałem wideo, jaki powstał.
Nie można. Istotnie, MacBook M1 pozwala odpalać aplikacje z iPhone'a i iPada, ale tylko te, które nie dublują się z wersjami komputerowymi. Duble nie są dostępne w App Store. Jak mniemam, chodzi o to, aby deweloper przygotował pełnoprawną kompilację pod Arm, a nie wysłużył się okrojoną wersją smartfonową czy tabletową.
Będę kontrowersyjny, ale moim zdaniem to rozsądne podejście. Twórcy software'u już wielokrotnie udowadniali, że lubią chodzić na skróty. Apple trzyma ich w ryzach.
Zarówno MS Office, jak i Photoshop mają już bety natywnie dla Arm. I te wersje po prostu działają. Co tyczy się zaś warstwy Rosetta, pakiet Microsoftu za pierwszym razem uruchamia się nawet kilkadziesiąt sekund, ale później działa żwawo i responsywnie. Kolejne uruchomienia są oczywiście znacznie szybsze, ale nadal nie jak na Macu z x86.
Przy 20, równolegle z podstawowymi narzędziami jak Teams czy Slack, nie widać choćby minimalnego wpływu na komfort użytkowania sprzętu. Rekordu jednakowoż bić nie próbowałem. Tak czy inaczej, jak na smukłą miniaturkę jest lepiej niż dobrze.
Dodajmy, Chrome ma natywną wersję dla Apple M1. Duży plus za dobre zarządzanie pamięcią.
Tak, MacBook Air M1 bez trudu radzi sobie z wideo osadzonymi na stronach www. Także tymi dla dorosłych. Możesz śmiało kupować. Polecam ;)