Microsoft: Windows 10 zbiera dane użytkowników, by żyło im się lepiej
Premiera Windowsa 10 odbiła się głośnym echem w mediach. Oczywiście z początku mówiło się głównie o tym, że przez rok możliwa jest bezpłatna aktualizacja starszych systemów do najnowszej wersji, ale zaraz po debiucie dziesiątki nastała trwoga w związku z zorientowaniem się, jak dużo danych o użytkownikach gromadzi Microsoft. Firma po raz kolejny postanowiła tłumaczyć, że według niej panika jest nieuzasadniona.
28.09.2015 21:15
Jak wyjaśnia Terry Myerson, Windows 10 projektowany był od samego początku z uwzględnieniem dwóch podstawowych założeń. Miał zbierać informacje, aby produkt można było dostosować do potrzeb konsumentów, pozostawiając jednak zarazem użytkownikowi kontrolę nad tym, co dokładnie on firmie udostępnia. Jeśli się zgodzi na szpiegowanie w słusznej sprawie, wszelkie informacje przesyłane są w zaszyfrowanej formie na dedykowane serwery i tam są potem bezpiecznie ponoć przechowywane.
Microsoft rozpatruje interesujące dla niego dane pod kilkoma kątami. Grupa pierwsza obejmuje to wszystko, co przyczynić się może do poprawy bezpieczeństwa, a także niezawodności systemu. Wlicza się tutaj m.in. informacje o sprzęcie czy raporty z błędów aplikacji. Zaznacza się przy tym, iż nie są pozyskiwane żadne prywatne pliki użytkownika, a zwłaszcza takie, które umożliwiłyby jego identyfikację, bo zawierają dane osobowe czy adres email. Projektanci systemu chwalą się, że dzięki temu szybko są w stanie poradzić sobie powiedzmy ze sterownikami zawieszającymi komputery. Tutaj nie mamy za wiele do gadania w kwestii udostępniania, lecz użytkownicy biznesowi do końca roku mają dostać opcję wyłączania dostarczania takich danych.
Potem są informacje służące personalizacji systemu, żeby ten był przyjaźniejszy dla komputerowców. Dlatego Microsoft lubi wiedzieć, jaka jest kogoś ulubiona drużyna sportowa lub które słowa najczęściej wklepuje w trakcie rozmów na chatach. Na tej podstawie podsuwa potencjalnie użyteczne aplikacje z Windows Store, informacje ze świata czy potrafi dokończyć wpisywany tekst. Założenie asystentki Cortany jest takie, że powinna ona zyskiwać dostęp do bardziej prywatnych danych, na to niemniej należy wyrazić jej po prostu zgodę. Podobnie jak na przesyłanie na serwery innych tej grupy.
Pozostaje jeszcze sprawa gromadzenia informacji z myślą o reklamodawcach. Tutaj Microsoft podkreśla, że nie jest ważne co się dookoła mówi lub sugeruje, ale żadne oprogramowanie firmy nie skanuje przykładowo zawartości poczty elektronicznej, archiwów komunikatorów internetowych albo folderów na dyskach twardych, aby wyświetlać reklamy skrojone pod danego odbiorcę. Do tego dokłada się zapewnienie, że dla Microsoftu liczą się uwagi użytkowników Windowsów, szczególnie te odnośnie sprawy prywatności i będzie on stopniowo wzbogacać dziesiątkę o potrzebne funkcje oraz udogodnienia. Wiele wspomina się o opcjach dla rodziców, dzieci, jak również młodzieży i zarazem wychodzenie naprzeciw potrzebom użytkowników biznesowych.
Naprawdę doceniamy bogaty dialog w związku z czynieniem Windowsa 10 lepszym dla każdego z nas. Będziemy wciąż słuchać i reagować, by zyskiwać zaufanie — tak krótko podsumowuje swoją obecną postawę gigant z Redmond. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że dziwnie wiele pytań dalej jakoś pozostaje bez odpowiedzi...