Minister prosi o darmowy Internet dla studentów, choć ponad 84 proc. domów już posiada dostęp
Nauczanie zdalne jest obecnie zamiennikiem standardowych lekcji czy wykładów. Jednak trzeba mieć swoje indywidualne zaplecze w postaci komputera i dostępu do Internetu. Sprzęt spoczywa na naszych barkach, ale sieć może zapewnić minister.
Przynajmniej jest na to szansa. Jak informuje PAP Nauka W Polsce, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin poprosił operatorów o udostępnienie swoich zasobów. Jeszcze nie wiemy jak dokładnie miałaby przebiegać projekt, ale ogólny pomysł zdaje się opierać na darmowych paczkach transferu danych operatorów telefonii komórkowej, które przyznawane byłyby studentom i doktorantom.
Jak można przeczytać na profilu Twittera prowadzonym przez samego ministra - "Zwróciłem się do operatorów sieci komórkowych o przyznanie bezpłatnego dostępu do transferu danych dla studentów i doktorantów. Wszyscy powinni mieć równe szanse udziału w nauczaniu online." Nie ma nazwania wprost operatorów telefonii komórkowej, ale najpewniej chodzi właśnie o takie firmy, a nie te zajmujące się przewodowym dostępem do sieci.
Nie zapominajmy o Aero2
W pewnym sensie pomysł jest już aktywny od lat i nie tylko dla osób uczących się w wyższych szkołach. Przecież od dawna możemy korzystać z bezpłatnego dostępu do sieci Aero2, która działa na infrastrukturze Plusa. Przed chwilą sprawdziłem i wciąż można składać wnioski o wydanie karty SIM z bezpłatnym dostępem do sieci. Oczywiście prędkość to tylko 512 kb/s, a co pół godziny trzeba przepisać kod capcha. W dodatku od złożenia pisma do otrzymania karty mija nieco dni, to nie natychmiastowy proces.
Zapewne minister nauki i szkolnictwa wyższego miał na myśli zdecydowanie wygodniejsze parametry bez konieczności ponownego łączenia się co trzydzieści minut czy prędkości zaledwie 0,5 Mb/s. Pytanie tylko, jak operatorzy zareagują na apel i co powiedzą uczniowie i ich rodzice. Czy zdalna nauka w szkolnictwie podstawowym i średnim ma być definitywnie pominięta w przedsięwzięciu? Może minister edukacji Dariusz Piontkowski wystartuje z podobnym pomysłem?
Internet to tylko połowa sukcesu
Inną kwestią jest to, że w zasadzie większość mieszkańców kraju ma już we własnym zakresie zapewniony dostęp do Internetu. Według danych GUS w 2018 roku 84,2 proc. gospodarstw domowych miała dostęp do sieci. Zgodnie z trendami, należy sądzić, że w obecnej chwili odsetek ten jest jeszcze większy.
Komputery są powszechne w naszych domach w mniejszym stopniu niż dostęp do Internetu, ale można je i tak uznać za występujące w znacznej części zainteresowanych zdalną nauką gospodarstw domowych. Problem pojawia się w chwili, kiedy dzieci i studentów jest kilkoro w jednym gospodarstwie domowym, a rodzice powinni pracować zdalnie, choć pracodawca nie zapewnił służbowego sprzętu. Przecież nie w każdym domu jest tyle komputerów, co domowników. I tutaj widziałbym większą niedogodność.