Misie już nie muszą suszyć w Polsce. Dron wlepi ci mandat
Już nie wyskakujący policjant zza przysłowiowego krzaka, a dron latający nad drogą, staje się zmorą polskich piratów drogowych. Ale latające urządzenia służą drogówce również do innych zadań.
Polskie służby mundurowe coraz chętniej korzystają z dronów. Policja pochwaliła się niedawno wynikami akcji "Niechronieni uczestnicy ruchu drogowego", w której brali udział nie tylko funkcjonariusze, ale również drony. A te nie muszą czaić się za krzakami, nie da się ich oznaczyć na Google Maps, jak fotoradarów.
Sposób ich użycia jest prosty. Dron rejestruje ewentualne zdarzenie z powietrza, obraz przekazywany jest do patrolu drogówki, a ta może czekać na delikwenta z gotowym materiałem, pozwalającym na wlepienie mandatu.
Efekty są na tyle satysfakcjonujące, że policja już teraz zapowiada większą liczbę dronów, patrolujących nie tylko miasta, ale również rogatki czy drogi szybkiego ruchu.
Ale latające bezzałogowce to nie tylko bat na piratów drogowych. Drony pozwalają obejrzeć wypadek czy karambol z większej perspektywy. Jak podaje TVN24, podczas jednego z wypadków udało się w ten sposób dostrzec ofiarę, która wyszła z samochodu, szukać pomocy, ale po chwili straciła przytomność.
Innym razem policjanci przy pomocy drona dostrzegli mężczyznę leżącego na ulicy, który dostał ataku padaczki.
Czego dokładnie używają policjanci? Drony wyposażone są w kamerę ze stabilizowaną głowicą optoelektroniczną z zoomem optycznym i cyfrowym. Według policji urządzenia mogą również służyć do wykonywania zdjęć sytuacyjnych na miejscu zdarzenia drogowego?.