[MWC 2015] Jolla prezentuje swój tablet i planuje z Intelem podbój mobilnego rynku
W cieniu głośnych premier tegorocznego Mobile World Congress w Barcelonie, z nowym Samsungiem Galaxy S6 na czele, mają miejsce rzeczy nie tak głośne, ale niekoniecznie mniej istotne. Jedną z nich jest debiut wyczekiwanego przez społeczność tabletu Jolli i nowej odsłony rozwijanego przez tę fińską firmę systemu Sailfish 2.0, a także ujawnienie ciekawych planów na przyszłość.
Jolla to marka rozpoznawana jedynie przez wąskie grono pasjonatów. Firma została założona przez byłych pracowników Nokii, z chwilą gdy ta pod rządami Stephena Elopa zrezygnowała z rozwijania obiecującego systemu Maemo/MeeGo i postawiła na Windows Phone. Ambitni Finowie postanowili kontynuować dzieło nad którym pracowali i tak powstał system Sailfish, a wraz z nim pierwszy smartfon firmy o nazwie Jolla. Produkt nie podbił jednak rynku – specyfikacja sprzętowa nie nadążała za rynkowymi trendami, cena była dość wygórowana, a wzornictwo zarówno smartfona, jak interfejsu użytkownika nie miało w sobie tej wysublimowanej estetyki, która tak zachwycała w przypadku Nokii N9 i MeeGo Harmattan. Gdy już jednak wyglądało na to, że Jolla pozostanie tylko zoologiczną ciekawostką zdarzyło się coś całkowicie niespodziewanego.
W listopadzie ubiegłego roku, Jolla ogłosiła zbiórkę funduszy na produkcję tabletu z systemem Sailfish. Ku zaskoczeniu wszystkich, w tym najwyraźniej samej Jolli, kwota niezbędna do ufundowania projektu (380 tys. dolarów), została zebrana w niespełna cztery godziny. Ostatecznie, po zaledwie trzech tygodniach zbiórki, udało się zgromadzić ponad 2,2 mln dolarów.
Dziś podczas konferencji prasowej, która odbyła się przy okazji targów MWC w Barcelonie, nastąpiła oficjalna prezentacja tabletu. Urządzenie wykorzystuje czterordzeniowy układ Intel Atom Z3735F taktowany zegarem 1,33/1,83 GHz z 2 GB RAM, ma blisko 8-calowy ekran IPS o rozdzielczości 2048×1536 pikseli, 32 lub 64 GB pamięci masowej, gniazdo microSD (o pojemności do 128 GB), złącze microUSB z obsługą OTG, dwie kamery (5 i 2 Mpix) oraz akumulator 4450 mAh. Łączność bezprzewodowa możliwa jest przez WiFi 802.11 w standardach a/b/g/n oraz Bluetooth 4.0, tablet posiada odbiorniki GPS i GLONASS oraz standardowy zestaw czujników (akcelerometr, żyroskop, kompas, czujnik światła). Całość zamknięta jest w estetycznej obudowie wykonanej ze szkła i aluminium o wymiarach 203×137×8,3 mm i waży 384 gram.
Od suchych danych technicznych bardziej istotne jest jednak jak ten sprzęt działa – tu tkwi bowiem jeden z największych atutów nowinki Jolli. Wraz z tabletem debiutuje nowa odsłona systemu Sailfish oznaczona numerem 2.0, która nie tylko została dostosowana do architektury Intela, ale przede wszystkim do specyfiki samego urządzenia. System wizualnie nie różni się diametralnie od tego co można było zobaczyć na smartfonie, jednak dopiero na tablecie interfejs Sailfisha rozwija skrzydła. Zachwyca przede wszystkim niespotykane w interfejsach innych systemów mobilnych zorientowanie na multitasking – przełączenie się pomiędzy poszczególnymi aplikacjami jest wygodne i szybkie, niczym między okienkami na pulpitach.
Ekran powiadomień został całkowicie przeprojektowany pod kątem większej powierzchni wyświetlacza, tak aby zmieścić w jednym miejscu kompleksowe centrum informacyjne z wiadomościami, powiadomieniami z Facebooka, Twittera, notyfikacjami o planie dnia z kalendarza, nowej poczcie, dostępem do ustawień itd. Poprawiono wsparcie dla aplikacji i gier stworzonych dla Androida, dzięki czemu Sailfish może uruchamiać jeszcze więcej pozycji stworzonych dla systemu Google'a. Co najważniejsze, całość pracuje niezwykle płynnie, nie ma żadnych przycięć przy animacjach czy obsłudze gestów (interfejs nie korzysta z fizycznych przycisków). Warto nadmienić, że najnowsza odsłona Sailfisha zawita niebawem także na smartfonach.
Skoro wszystko jest takie fantastyczne, to pewnie jest tu też jakiś haczyk. I faktycznie, wciąż największym problemem Jolli jest niewielka liczba natywnych aplikacji i gier, co odstrasza potencjalnych nabywców. Co prawda kluczowe programy dostarczane są wraz z systemem, a w wielu przypadkach można posiłkować się wersjami dla Androida, jednak nie zawsze jest to możliwe. Firma zdaje sobie najwyraźniej sprawę, że wojna na cyferki to dla niej ślepa uliczka, uderza zatem w inną nutę. Podczas dzisiejszej konferencji podkreślano na każdym kroku bezpieczeństwo i ochronę prywatności. Przedstawiciele Jolli dawali do zrozumienia, że system Google'a stanowi przede wszystkim maszynkę do zarabiania pieniędzy, bazującą na monitorowaniu zachowań użytkowników, prywatność w kontekście firmy z Mountain View zaś w zasadzie nie istnieje. Jolla zaś chroni prywatność i dane użytkowników, nie przetwarza ich, ani nie udostępnia innymi podmiotom.
Trzeba przyznać, że w kontekście rewelacji ujawnianych chociażby przez Edwarda Snowdena, strategia Jolli nie jest pozbawiona sensu. Są bowiem rynki bardzo wrażliwe na punkcie potencjalnej amerykańskiej inwigilacji (zarówno tej stricte komercyjnej, jak i bardziej niebezpiecznej, wojskowej), a wszystkie liczące się systemy mobilne (iOS, Android i Windows Phone) to systemy ze Stanów Zjednoczonych. Mowa tu nie tylko o Chinach czy Rosji, ale także Indiach, Japonii i wielu innych azjatyckich państwach i to właśnie w nie chcą celować Finowie. Dla zbudowania przewagi konkurencyjnej na bazie bezpieczeństwa Jolla nawiązała współpracę z firmą SSH Communications Security. Firmy mają wspólnie opracować bezpieczną platformę mobilną dla rządów państw, korporacji i użytkowników wrażliwych na punkcie bezpieczeństwa i ochrony prywatności.
Bezpieczeństwo to jednak nie wszystko. Wraz z premierą Sailfisha 2.0 system zacznie być licencjonowany dla partnerów OEM, którzy będą mogli tworzyć własne urządzenia w oparciu o platformy Intela. Nie jest tajemnicą, że Intel nie radzi sobie najlepiej na rynku rozwiązań mobilnych, więc sukces Jolli i Sailfisha jest w jego jak najlepiej pojętym interesie. Projekt ma być rozwijany pod skrzydłami Sailfish OS Alliance, do którego Finowie szukają obecnie partnerów, nie tylko wśród producentów sprzętu, ale i liderów e-commerce czy dostawców treści. To z kolei wiąże się z kolejnym elementem strategii Jolli – znacznie lepszym dopasowaniem do specyfiki poszczególnych rynków (np. w zakresie płatności) niż ma to miejsce w przypadku Androida czy iOS.
Czy wszystko to przyniesie oczekiwany skutek i Jolla wyrośnie na kolejnego dużego gracza na rynku mobilnym, pokażą najbliższe lata. Nie ma jednak wątpliwości, że ambitni Finowie aspirują bardzo wysoko – podczas konferencji nie ukrywano, że Jolla chce być numerem 3 na tym rynku. Sukces zbiórki funduszy na tablet z Sailfishem pokazuje jednak, że nie muszą to być ambicje bez pokrycia.
Co zaś tyczy się samego tabletu Jolli, to ma on trafić na rynek w drugim kwartale br. wcenie 299 dolarów.