NameTag: Google Glass w służbie zdemokratyzowanej inwigilacji
Google prezentując możliwości swoich okularów Google Glass robiłowszystkoco mogło, by nie zgorszyć ani nie przestraszyć potencjalnychużytkowników. Na niewiele się to zdało – dla każdego choćtrochę inteligentnego obserwatora technicznego postępu oczywiste byłyzarówno zastosowania tego urządzenia tak w amatorskiej pornografii,jak i w łamaniu prywatności w przestrzeni publicznej na wielką skalę.Mountain View wpadło więc na pomysł, że zagrożeniom tym zaradzi zapomocą zakazów. Nowa wersja regulaminu dla deweloperów przyniosławięc całą listę zmian, które oczyścić miały ekosystem glassware(tak Google nazywa oprogramowanie dla swoich okularów) z takichobrzydliwości jak nagość, wizualne reprezentacje aktówseksualnych czy seksualniewymowne treści. Zabroniono teżużywania kamery i mikrofonu do identyfikacji osób innychniż użytkownik urządzenia.Zabraniać sobie Google może ilechce, ale dżinn wydostał się z butelki na dobre. Pierwszy exploit dlagoogle'owych okularów, pozwalający użytkownikowi uzyskać dostęp rootado wbudowanego w nie Androida, pojawił się już w kwietniu zeszłegoroku, otwierając użytkownikom drogę do używania takiego glassware,jakie im się podoba. I tak oto oprogramowanie naruszające regulaminGoogle'a zaczęło powstawać, mimo że przecież wciąż Glass jestniedostępny w publicznej sprzedaży. [img=googleglass]Jedną z takich aplikacji jestNameTag, produkt firmy FacialNetwork.com. Aplikacja robi to, czegowszyscy chyba od Glassów oczekiwali: pozwala rozpoznawać twarzenieznajomych, kojarząc je z ich danymi personalnymi znalezionymi w Sieci. Wystarczy zrobić nieznajomemu zdjęcie, które aplikacja prześle na serwery FacialNetwork i poczekać okołominuty. W tym czasie zdjęcie zostanie przeanalizowane i na podstawie liczącej już około dwóch milionów rekordów bazy danych przygotowany zostanie kompleksowy profil nieznajomego. Twórca NameTag, Kevin Tussy, utrzymuje, że aplikacja jest w stanie podać w ten sposób imię i nazwisko, zawód, adresy kont w serwisach społecznościowych, i co szczególnie podkreśla jej amerykański charakter – dane z ogólnokrajowego rejestru tzw. przestępców seksualnych.[yt=http://www.youtube.com/watch?v=pVwBXr_nU9Q]NameTag w ten sposób ma całkowicie zmienić naturę naszych relacji z nieznajomymi, z którymi przecież rozmawiamy zwykle nic o nich nie wiedząc. Jak zaś tłumaczy Tussy, aplikacja dla Google Glass pozwolić ma np. dziewczynie, która wybrała się na randkę, spojrzeć swojemu wybrankowi głęboko w oczy (oczywiście przez Google Glass) i sprawdzić, czy nie jest on właśnie seksualnym przestępcą.Te fantazje nerda, jak można by je dosadnie określić, nie są pozbawione szans na spełnienie. FacialNetworks prowadzić ma już rozmowy w sprawie partnerstwa z popularnymi w USA serwisami randkowymi, takimi jak Plenty of Fish, OkCupid czy Match.com. W ich bazach są zdjęcia i dane milionów osób, które nie będzie trudno połączyć z profilami na Facebooku, czy jeszcze lepiej, LinkedIn, zawierającymi zwykle oficjalne imię nazwisko internauty.Zagrożenie łatwo zlekceważyć; ostatecznie Google Glass to wciąż dla nas tylko opowieść z USA i szanse na to, byśmy trafili na nie w naszym kraju są raczej mizerne. Pewnie też w swojej obecnej formie nie miałyby zbyt wielkich szans, by się u nas przyjąć – noszący je technofetyszyści pewnie źle poczuliby się po spotkaniu z ludźmi ulicy w kolorowych szalikach. Naiwne jednak byłoby sądzić, że Google Glass reprezentuje finalną, dojrzałą formę ubieralnych komputerów, urządzeń wspomaganej rzeczywistości. Nad swoimi prototypami sprzętu tego typu pracują dziś Samsung, Sony i Microsoft. Kolejne generacje będą mniejsze, bardziej dyskretne, szybsze, być może niczym nie różniące się od zwykłych okularów. Jednocześnie możliwości instalowanego na nich oprogramowania będą tylko rosły, bez względu na opinię i starania producentów.Jeśli można się czegoś spodziewać więc w takiej zglasyfikowanej przyszłości, to upowszechnienia się masek, być może masek równie inteligentnych co okulary wspomaganej rzeczywistości, masek które losowo zmieniają rysy twarzy swoich właścicieli, ułatwiając wymknięcie się zdemokratyzowanej inwigilacji.
04.02.2014 | aktual.: 05.02.2014 23:11