Naukowcy wymyślili lepsze przeglądanie stron, gdzie porządek to synonim wygody
Na Carnegie Mellon University powstała przeglądarka mobilna, której celem jest nadanie wyszukiwaniom kontekstu i uporządkowanie odwiedzanych stron w projektach. Ewolucja Internetu zaskoczyła nawet jego twórców, nie należy więc się dziwić temu, że naukowcy przyglądają się temu, jak z niego korzystamy. Porządek i oznaczenia mają przyspieszyć pracę, tak samo jak zakładki, przyklejane karteczki i zakreślacze.
Propozycja przyjęła kształt przeglądarki mobilnej Bento (nazwa pochodzi od japońskiego pudełka na drugie śniadanie, w którym każdy element posiłku ma własną przegródkę). Bento ma dwie charakterystyczne cechy – całkowicie odchodzi od koncepcji kart na rzecz rozgałęziającej się historii przeglądania, a wyniki wyszukiwania prezentuje po swojemu, w sposób dopasowany do naszych preferencji. Im dłużej ktoś używa Bento, tym lepiej posortowane wyniki dostanie. Autorzy przeglądarki założyli, że podczas wyszukiwania zwykle znalezienie dobrych wyników zajmuje zbyt dużo czasu, zwłaszcza na małym ekranie. Starają się więc zmniejszyć obciążenie związane z filtrowaniem wyników przez możliwość usuwania nieprzydatnych wyników i oznaczania wartościowych, pełną historię przeglądania i możliwość zaznaczania elementów stron.
Jak więc działa przeglądarka Bento? Po uruchomieniu jej możemy stworzyć sobie kilka projektów tematycznych, w ramach których poszukujemy informacji w Internecie. Od razu widać, że to podejście bardzo akademickie, pomijające rozrywkowe i informacyjne wykorzystanie przeglądarki – autor zakłada, że użytkownik z grubsza wie już, czego chce szukać. W swoim eksperymencie postanowiłam wykorzystać Bento do wybrania AGD do kuchni, założyłam więc projekt „Kuchnia” i zadałam pierwsze pytanie.
Odpowiedzi na pytanie zadane po polsku okazały się trafne, gorzej mają się grafiki i filmy. Świetnym pomysłem jest za to możliwość przesuwania wyników na liście, by ją uporządkować. Przesunięcie w prawo oznacza wynik gwiazdką lub dodaje do kolekcji „do przeczytania”, w lewo zaś „wykreśla” go z listy (będzie widoczny na samym dole, jako przekreślony). Podciągając ekran do góry możemy załadować kolejne wyniki.
Warto tu zaznaczyć, że oznaczone w jakiś sposób artykuły będą widoczne jako takie także na liście wyszukiwania, jeśli wrócimy do niej później. Poniżej widać przekreślony wynik, gwiazdkę i „do przeczytania”. W artykułach można też zakreślać fragmenty tekstu, co przy prowadzeniu poszukiwań była niezwykle przydatne. U dołu ekranu widoczny jest z kolei czerwony pasek, informujący o postępie czytania. Jeśli jakiś artykuł zostanie przeczytany do połowy, to także zostanie zapamiętane przez przeglądarkę, co zostanie zaznaczone na liście wyników wyszukiwania. Wszystkie informacje zostają zachowane i uporządkowane.
Niestety, gdy przychodzi do wyszukiwania produktów, przeglądarka Bento poległa na całej linii. Nie była na przykład w stanie znaleźć dla mnie płyty grzewczej o wskazanej szerokości, a poczciwy Google od razu pokazuje dostępne modele i sklepy, w których można je kupić. Dopóki zadaję pytanie po polsku, dostaję polskie artykuły, ale podanie nazwy włoskiego producenta AGD zaowocowało recenzjami jego urządzeń w innych językach (głównie po włosku, ale była też czeska i rosyjska). Wnioskuję z tego, że Bento od strony wyszukiwania to prędzej zamiennik Siri lub Asystenta Google („ile kosztuje piekarnik Freggia”) niż wyszukiwarki Google („Freggia OEME45B”).
Na koniec warto zwrócić uwagę na to, że w części „Czat” znajduje się miejsce dla pracy zespołowej, ale póki co mechanizm ten nie został zaimplementowany i można tam zobaczyć tylko logi z przeglądania. Wszystkie zaznaczone fragmenty tekstu zaś znajdziemy w „Notatkach”, co znów zasługuje na pochwałę. Bento zachęca też do zasięgania opinii w wielu źródłach i powrotów na odwiedzone już strony, co zachwyci reklamodawców. W planach jest też eksport projektów z wyszukiwaniami i historią na inne urządzenia, co zapowiada się doskonale (na pewno lepiej niż eksport folderu z zakładkami).
Przeglądarka Bento powstała jako część projektu badawczego w Instytucie Interakcji Człowieka z Komputerem na Carnegie Mellon University, fundowanego przez Narodową Fundację Naukową. Celem jest lepsze zrozumienie złożoności wyszukiwania online na urządzeniach mobilnych, czyli problemu, z którym spotyka się prawie każdy użytkownik smartfona. Jeśli chcecie wypróbować Bento, weźcie pod uwagę, że dane o wyszukiwaniach będą gromadzone, ponownie wykorzystane w celach naukowych i przechowywane przez minimum 3 lata. Informacje nie będą różnić się od tego, co zbiera Bing lub wyszukiwarka Google, a przy tym są w pełni anonimowe i nawet jeśli sponsor zwróci się o udostępnienie ich, do czego ma pełne prawo, tożsamość użytkowników będzie chroniona. By skorzystać z wyszukiwarki trzeba być pełnoletnim i zgodzić się na udział w badaniu, które będzie trwało przez rok. Z czasem Bento powinna proponować coraz lepsze podpowiedzi dla każdego z użytkowników
Niektóre rozwiązania z tej aplikacji uważam za bardzo pomysłowe, ale ogólne wrażenia po korzystaniu z Bento są kiepskie. Na pewno nie będzie to dobry zamiennik przeglądarki, prędzej wyszukiwarka z notesem dla studentów. Starałam się przy tym zignorować niedopracowany interfejs aplikacji, nastawionej na konkretny mechanizm wyszukiwania, a nie na estetykę. A Wy jak myślicie – czy mechanizm wprowadzony w Bento znajdzie swoją niszę?