Netflix dalej jak "chemia z Niemiec". Polska oferta dużo uboższa niż w USA
Ale czy na pewno jest o co kruszyć kopie?
07.06.2020 | aktual.: 07.06.2020 11:16
Z raportu firmy Surfshark, który cytuje serwis Wirtualne Media, wynika, że w Polsce oferta giganta jest skromniejsza niż w przypadku tej przeznaczonej z myślą o amerykańskim użytkowniku.
W Stanach Zjednoczonych płacący abonament ma dostęp do prawie 5,9 tys. filmów i seriali. W Polsce liczba ta wynosi "tylko" 3,4 tys. tytułów.
Dla porównania, Czesi, Słowacy oraz Węgrzy mogą oglądać ponad 5 tys. produkcji. Z kolei Brytyjczycy i Kanadyjczycy są najmniej poszkodowani, bo ich cyfrowa biblioteka składa się z przeszło 5,5 tys. filmów oraz seriali.
Nie liczy się ilość, ale jakość? To też autorzy raportu Surfshark wzięli pod uwagę, analizując średnią ocen dostępnych produkcji w danym kraju. U nas średnia na podstawie not wystawionych na IMDb wynosi 6,98, z kolei według Metacritic - 64/100.
Co ciekawe - i niekoniecznie zaskakujące - najniższą średnią zaobserwowano tam, gdzie treści jest najwięcej, czyli w USA i Kanadzie. Ale i tak nota - 6,95 - jest bardzo bliska do polskiego wyniku. A przecież u nas produkcji jest znacznie mniej.
Netflix jak chemia z Niemiec
Wyniki nie są wielkim zaskoczeniem. "Mało, drogo i gorzej niż za granicą" - tak dwa lata temu Grzegorz Burtan na łamach WP Tech oceniał polską ofertę Netfliksa.
Z czego to wynika? Rynek praw lokalnych jest już podzielony. A trzeba pamiętać, że konkurencja jest coraz większa. Właśnie z powodu "kłopotu bogactwa" w Polsce nie mamy Disney+ czy HBO Max.
Na przykład ta druga usługa chwali się w USA dostępem do "Przyjaciół". Tymczasem kultowy serial w Polsce "należy" do… Netfliksa. HBO nie chce więc wchodzić na rynek bez swojego sztandarowego tytułu.
Ten przykład każe się zastanowić, co dla widza jest lepsze. Uboższa oferta względem zagranicy czy całkowity brak platformy na danym rynku?