Nie tylko Niemcy. Prezydent Biden włącza się do walki o półprzewodniki

Walka o brakujące półprzewodniki trwa. Po tym, jak włączył się do niej rząd niemiecki, o swoje zaczynają zabiegać Amerykanie, a konkretniej prezydent Joe Biden. Źródła donoszą, że Stany Zjednoczone poszukują głównie rozwiązań logistycznych, choć silne lobby korporacyjne stale naciska na przeniesienie produkcji do kraju.

fot. PAP, PAP, EPA
fot. PAP, PAP, EPA
Piotr Urbaniak

12.02.2021 | aktual.: 12.02.2021 10:51

Wraz z nadejściem roku 2021 sytuacja na rynku półprzewodników, z kiepskiej w roku minionym, stała się dramatyczna. Chipów dosłownie nie ma, a problem ten rozlewa się na kolejne branże. Nie chodzi już tylko o producentów elektroniki. Jak podaje Bloomberg, właśnie wskutek braku odpowiednich układów trzy montownie musiał tymczasowo zamknąć koncern General Motors. Podobnie jest też w przemyśle medycznym, energetyce i transporcie.

Administracja Bidena pracuje nad rozwiązaniem problemu niedoboru półprzewodników na świecie, który spowodował wstrzymanie produkcji w amerykańskim przemyśle, w tym w motoryzacji, ogłosiła rzeczniczka Białego Domu, Jen Psaki.

Urzędnicy zamierzają zidentyfikować wąskie gardła w łańcuchu dostaw i omówić ścieżkę rozwoju z firmami i innymi partnerami handlowymi, deklaruje Psaki. W dłuższej perspektywie ma powstać kompleksowa strategia, pozwalająca uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości. Oczekuje się, że prezydent Biden podpisze dekret zarządzający przegląd łańcucha dostaw towarów klasyfikowanych jako krytyczne dla całego amerykańskiego przemysłu.

W związku z tym Krajowa Rada Gospodarcza, jak również Rada Bezpieczeństwa Narodowego, mają zająć się przeprowadzeniem 100-dniowego audytu, skupiającego się przede wszystkim na produkcji półprzewodników, mineralnych surowcach krytycznych, materiałach medycznych i akumulatorach o dużej pojemności, takich jak te używane w pojazdach elektrycznych, raportuje Bloomberg.

Korporacje domagają się interwencji

W czwartek włodarze największych firm technologicznych, w tym Intela, Qualcommu czy AMD, zaadresowali do prezydenta specjalny list, wzywając go do wspierania krajowej produkcji i powstrzymania USA przed utratą przewagi innowacyjnej. Zaapelowano m.in. o dotacje i ulgi podatkowe, mogące zachęcić do przeniesienia produkcji do kraju. Dokument podpisało 21 dyrektorów generalnych, wśród nich m.in. Bob Swan, Steve Mollenkopf oraz Lisa Su.

Jak podkreślają potentaci, w ciągu ostatnich trzech dekad USA zaliczyły pod względem produkcji chipów naprawdę duży regres. Ich udział spadł z 37 proc. w 1990 roku do 12 proc. aktualnie.

Amerykańskie firmy w lwiej części zlecają produkcję układów firmie TSMC z Tajwanu, ewentualnie koreańskiemu Samsungowi, co na dłuższą metę, zdaniem przedsiębiorców, zagraża nawet obronności kraju. Konkurencyjne Chiny tego problemu nie mają i inwestują we własny przemysł, z prężnie rozwijającą się fabryką SMIC na czele, zauważono.

Oświadczenie w analogicznym tonie wygłosił związek zawodowy United Auto Workers. "Wzywamy administrację Bidena i Kongres do opracowania rozwiązań handlowych i politycznych, które zapewnią, że zaawansowana technologia, która została przeniesiona za granicę, zostanie przywrócona i wyprodukowana przez pracowników UAW tutaj, w USA".

Stawiając sprawę na ostrzu noża

Zatem, walka o półprzewodniki nabiera tempa. To ciekawe, kto wyjdzie z niej zwycięsko. Również dlatego, że pojemność fabryk, mimo iż sukcesywnie zwiększana, pozostaje limitowana.

A przypomnijmy, pod koniec stycznia br. świat obiegły informacje, że wśród największych zainteresowanych chipami są też władze Niemiec, które w zamian za uzyskanie satysfakcjonującej liczby układów oferują szczepionki na COVID-19. Jeśli USA pójdą tą samą ścieżką i doraźnie zawalczą o półprzewodniki na drodze jakiejś atrakcyjnej formy transakcji, to szykują się ciężkie czasy dla wszystkich spoza układu. TSMC i Samsung jako dwaj najwięksi dostawcy mają więc twardy orzech do zgryzienia, a chętnych do podziału tortu przybywa.

Programy

Zobacz więcej
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (139)