Nieistniejący dziennikarze i eksperci w służbie prawicowych serwisów
Co najmniej 19 fałszywych dziennikarzy i ekspertów zostało wykorzystanych w prawicowej kampanii przeciwko Iranowi – wynika ze śledztwa przeprowadzonego przez The Daily Beast. Publikacje sygnowane przez nieistniejących ludzi pojawiły się m.in. w prasie amerykańskiej, ale też w Izraelu, a także na Środkowym Wschodzie.
07.07.2020 17:37
Zjawisko kreowania w sieci fałszywych tożsamości dla uzyskania korzyści politycznej jest powszechnie znane. W Polsce temat ten wrócił na tapet w czerwcu br., kiedy to Ministerstwu Cyfryzacji zarzucono wykorzystanie internetowych trolli w kampanii promocyjnej kontrowersyjnej aplikacji ProteGO Safe. Tym razem jednak mowa o przedsięwzięciu zrealizowanym na znacznie szerszą skalę. Mocodawcom kampanii udało się bowiem przepchnąć figurantów do regularnych mediów.
Liczne serwisy internetowe i magazyny opublikowały artykuły nieistniejących osób, legitymujących się wymyślonym imieniem i nazwiskiem i zdjęciem stworzonym przez AI lub skradzionym. Trolle podawali się za dziennikarzy albo ekspertów w rozmaitych dziedzinach, głównie społecznych. Ich teksty opublikował szereg wydawnictw, w tym m.in. Newsmax, Washington Examiner, American Thinker, South China Morning Post, The Jerusalem Post czy Al Arabiya – czytamy.
W jednostronnych artykułach fałszywi publicyści apelowali o zaostrzenie sankcji wobec Iranu. Uderzali też w Katar, który znalazł się w konflikcie dyplomatycznym ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi po tym, jak wytoczono mu zarzut o finansowanie bojówek terrorystycznych. Oprócz tego m.in. kwestionowali rolę NATO i prowadzili bardziej lokalną propagandę.
Nie jest jasne, czy ktokolwiek w sabotowanych mediach wiedział, że współpracuje z nieistniejącymi osobami. Przekręt przygotowano bardzo kompleksowo. Każdy spośród 19 fikcyjnych autorów miał profile społecznościowe i spójną biografię. Przykładowo, tożsamość Raphaela Badaniego, autora Newsmax, została wykreowana w oparciu o pewnego przedsiębiorcę z San Diego. Rzekomy Badani, który miał być konsultantem ds. geopolitycznych, posługiwał się zdjęciami amerykańskiego biznesmena i podawał właśnie za właściciela małej firmy.
Nie ma natomiast wątpliwości, że za całą mistyfikacją stoi kolektywnie działająca grupa. Każdy ze zidentyfikowanych "publicystów" chwalił się przeszłością w magazynach The Arab Eye oraz Persia Now. Miał ponadto konto na Twitterze założone w marcu bądź kwietniu 2020 r., fałszywe poświadczenie kompetencji akademickich i jako miejsce zamieszkania podawał jedną z europejskich stolic. To zbyt dużo cech wspólnych na zbieg okoliczności.