Niepokojące komunikaty dla użytkowników Google Workspace. W sieci zawrzało
Na Reddicie zawrzało kiedy część użytkowników oznajmiła, że Google nagle każe im usuwać miliony plików z ich Dysku wskutek wprowadzonego ograniczenia liczby elementów. Nie byłoby to problemem na bezpłatnym koncie, jednak komunikat otrzymali użytkownicy płacący za dodatkową przestrzeń dyskową.
Według wpisów w narzędziu do śledzenia problemów pierwsi użytkownicy Google Workspace zaczęli już w lutym otrzymywać komunikat o treści: "Przekroczono limit liczby elementów utworzonych przez to konto, niezależnie od tego czy zostały one przeniesione do kosza, czy nie". Dopiero w marcu komunikat został zaktualizowany i nadano mu brzmienie: "Błąd 403: To konto przekroczyło limit tworzenia 5 milionów elementów. Aby utworzyć więcej elementów, przenieś elementy do kosza i usuń je na zawsze". Co dla części płatnych użytkowników oznacza konieczność zlikwidowania kilku milionów plików, by zmieścić się w limicie.
Brak informacji o wprowadzeniu limitu
Wraz z wprowadzeniem limitu 5 milionów elementów na koncie nie pojawiła się żadna informacja na blogu Google, w komunikacji mailowej od firmy ani w regulaminie. W związku z tym część użytkowników uznała, że jest to błąd i zgłosiło go do pomocy technicznej Google (która jakiś czas temu musiała uporać się ze sprawą OnlyFans i Komisji Europejskiej).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ograniczenie liczby plików nie byłoby dziwne w przypadku darmowego konta na Dysku Google (które oferuje 15 GB miejsca), jednak dotyczy to też poszerzenia przestrzeni dyskowej w planie Google One (najdroższa opcja daje nam tam 2 TB miejsca) oraz usługi Google Workspace. Tam w planie Buisness Plus otrzymujemy 5 TB miejsca dyskowego na każdego z pracowników. Z kolei w specjalnym dedykowanym planie Enterprise Google oferuje ci otrzymanie "tyle miejsca ile potrzebujesz". Mimo tego pozostaje jednak ograniczenie 5 milionów elementów na każde konto.
Zobacz także: Jak dobrze znasz te przeglądarki internetowe?
Limit dla niektórych pozostaje dosyć problematyczny, między innymi też z tego powodu, że nie jest dostępne żadne narzędzie, które pomogłoby sprawdzić ile konkretnie elementów mamy na swoim dysku, jest tylko licznik rozmiaru danych. Wszystko też zależy od tego, jakie pliki trzymamy na Dysku Google. Według portalu Arstechnica, który naświetlił tę sprawę, pięć milionów plików o rozmiarze 4 KB zajęłoby 20 GB, więc limit plików nie powinien przeszkadzać większości kupujących przestrzeń dyskową.
Odpowiedź Google
Portalowi Arstechnica udało się na ten temat porozmawiać z rzecznikiem Google, który potwierdził, że limit nie jest błędem, a celowym "zabezpieczeniem mającym zapobiec niewłaściwemu użyciu naszego systemu w sposób, który mógłby wpłynąć na jego stabilność i bezpieczeństwo". Firma podkreśliła, że limit dotyczy "ilości elementów, które jeden użytkownik może utworzyć na dysku", a nie całkowitego limitu dla wszystkich plików na dysku. Ma to znaczenie, kiedy udostępnia się miejsce dla kilku kont, na przykład w którymś z planów Workspace.
Według opinii Google "Ten limit nie wpływa na większość użytkowników, którzy mogą korzystać z przestrzeni dyskowej" a liczba użytkowników dotkniętych problemem limitu jest wręcz znikoma. Zaskakujące jest jednak to, w jaki sposób ten limit wprowadzono. Nakładanie takich ograniczeń cichaczem, bez informowania płacących klientów wydaje się niezwykle dziwną decyzją, jak na firmę o takiej renomie jak Google.
Mateusz Tomiczek, dziennikarz dobreprogramy.pl