Oglądasz pornografię? Oszuści straszą, że cię nagrali i żądają prawie 40 tys. złotych
Jeśli zdarza ci się przeglądać strony z pornografią, być może zainteresował cię e-mail, w którym nadawca grozi, że wykorzystał kamerę z komputera, by cię nagrać. Sextortion, bo o takim rodzaju oszustwa mowa, znów został wybrany przez atakujących, którzy żądają coraz większych pieniędzy za milczenie.
Tym razem mamy do czynienia z fałszywą wiadomością, którą raczej trudno potraktować poważnie. Nadawcą jest rzekomo Jaime Cruz de la Cruz, a e-mail wysłano z domeny cosapi[.]com[.]pe. Podejrzenia wzbudza jednak przede wszystkim treść. Sposób jej formatowania i składnia zdradzają, że została raczej wygenerowana przez automat wspomagany maszynowym tłumaczem, niż zaangażowanego oszusta chcącego wzbudzić realne zaufanie.
Podobnie, jak w wielu innych tego typu przypadkach, nadawca grozi, że zainfekował komputer adresata i wykorzystał kamerę oraz przechwytywanie obrazu, aby zarejestrować co robi użytkownik podczas odwiedzania stron z materiałami dla dorosłych. To jednak nie koniec – w tym przypadku dowiadujemy się także o rzekomym exploicie, który już działa w naszym smartfonie i wykradzionej liście kontaktów.
Niecałe 40 tysięcy złotych za milczenie
Atakujący grożą, że nagrania z kamery trafią do wszystkich numerów z książki adresowej ofiary, do serwisu YouTube i w inne miejsca. Oczywiście można temu wszystkiemu zapobiec, decydując się na zapłatę żądanej kwoty w ciągu 48 godzin od odczytania wiadomości. Oszuści żądają 7860 funtów, czyli równowartości prawie 40 tysięcy złotych. To wysoka stawka w porównaniu z podobnymi oszustwami z 2018 roku – wówczas atakujący oczekiwali dużo mniejszych pieniędzy.
W najświeższym przypadku, niezgodnie z ostatnim trendem, płatność ma zostać zrealizowana w Bitcoinach. Oszuści zadali sobie nawet trud, by wytłumaczyć w e-mailu, jakich haseł należy szukać w internecie, by nauczyć się jak zrobić przelew, jeśli temat kryptowalut jest dla odbiorcy nowością.
Oszuści starają się wzbudzić zaufanie odbiorcy i liczą na szybkie podejmowanie decyzji z uwagi na drażliwy temat związany z pornografią. W ogromnej większości przypadków przestępcy wykorzystują po prostu strach, jaki odczuwamy w zetknięciu ze „wszechmocnymi” hakerami. W rzeczywistości bardzo często nie posiadają oni żadnych filmów ani innych wrażliwych danych – tłumaczyła w ubiegłym miesiącu Tatiana Szczerbakowa, badaczka ds. cyberbezpieczeństwa w firmie Kaspersky.
W praktyce otrzymaną wiadomość należy więc po prostu zignorować. Podobnie należy postępować w przypadkach innych, typowych e-maili od oszustów. Wiele z nich można poznać po specyficznym tytule.