Philips OLED805: topowy OLED z Android TV i światłami Ambilight (test)
Philips to jedna z bardziej znanych marek na rynku telewizorów, a w szczególności czołowy gracz w segmencie OLED. Przyglądamy się właśnie modelowi Philips OLED805, który jest przystępniejszą alternatywą do serii OLED935. System światła Ambilight wyróżnia Philipsa pośród konkurencji, a my sprawdzamy czy wart jest swojej ceny.
Philips OLED805 to ten sam telewizor co linie OLED855 i OLED865. Różnią się one jedynie wyglądem podstawki. W modelu 805 są to dwie metalowe stopki z logiem Philllips po bokach, natomiast w 855 i 865 znajdziemy umiejscowioną z przodu pojedynczą, wycentrowaną podstawkę (w OLED865 wykończoną skórą Muirhead).
Odbiornik ten, dostępny w wersji 55- i 65-calowej, odznacza się matrycą OLED 120 Hz o rozdzielczości 4K i dysponuje nowym procesorem do przetwarzania obrazu P5. Sprzęt wyposażony jest również w 3-stronny system oświetlenia Ambilight (szerzej o jego działaniu za chwilę).
Na pokładzie znajduje się Android TV w wersji 9 – jeden z najpopularniejszych systemów w telewizorach. Nie zabraknie w nim najważniejszych serwisów VOD typu Netflix, HBO GO, Amazon Prime Video, czy też polskich vod.pl, CINEMAN lub niedawno wprowadzona wypożyczalnia CANAL+.
Telewizor obsługuje wszystkie główne formaty HDR, czyli HDR10, HDR10+ i Dolby Vision. Odbiornik dekoduje także dźwięk w Dolby Atmos.
Pierwsze wrażenia – eleganckie wykończenie i spektakularny Ambilight
Philips OLED805 odznacza się minimalistycznym wzornictwem. Dwie stalowe nóżki z logiem marki wyglądają na bardzo eleganckie, ale i robią wrażenie solidnych.
Najbardziej jednak w tym telewizorze przykuwa wzrok oczywiście system oświetlenia Ambilight, który odbija na ścianie światło, w kolorach i odcieniach aktualnie wyświetlanych na rogach ekranu (Ambilight może także synchronizować się z rytmem odtwarzanej muzyki).
Ambilight można przestawić pod własne preferencje – można zmniejszyć intensywność efektu, dodać efekt półprzejrzystości (barwy gradientowe), przestawić szybkość reagowania na zmiany kolorów, a także nasycenie tych ostatnich.
Co ciekawe, system oświetlenia może działać także przy wyłączonym telewizorze, służąc przy okazji za klimatyczny element oświetlenia w pokoju nie tylko gdy coś oglądamy. W razie potrzeby można także okrasić to dźwiękami otoczenia – palącym się ogniskiem czy szumem morskich fal. Dzięki funkcji Ambisleep, można nawet ustawić efekt przypominający zachód słońca, tuż przed pójściem spać, a opcja Sunrise z kolei pomoże nam się wybudzić subtelnym oświetleniem i animacją na ekranie.
Można sobie oczywiście zadać pytanie – po co w ogóle ten Ambilight i czy nie jest to zbędny bajer? Owszem – dołożenie tego systemu sprawia, że telewizor jest nieco droższy, ale kreuje bardzo przyjemną atmosferę, która przy okazji redukuje zmęczenie oczu.
W zaciemnionym pokoju subtelne światło z boku i tyłu telewizora jest akurat bardzo przydatne i trudno ten konkretny efekt odtworzyć w inny sposób.
Na uwagę też zasługuje pilot, z subtelnym, skórzanym wykończeniem z boków i pod spodu. Co najważniejsze dla funkcjonalności – ma podświetlane w ciemności przyciski (choć czy na wystarczająco długo to kwestia gustu), które także oferują dostęp do funkcji Ambilight.
Ekran OLED: tak przewidywalnie dobry, że aż nie ma o czym gadać
Ekran OLED to gwarant nieskazitelnej czerni i nieskończonego kontrastu wraz z praktycznie idealnymi kątami widzenia. Odświeżanie 120 Hz zapewnia także doskonałe odwzorowanie szybkiego ruchu, który zawsze będzie wyglądał płynnie i naturalnie. To wynika z właściwości panelu OLED.
Warto jednak dodać, że Philips zadbał o to, aby telewizor miał bardzo wysoką maksymalną jasność, która sięga typowo około 800 cd/m2, a niekiedy także i 900 cd/m2, co jest jednym z najwyższych wyników jeśli chodzi o telewizory OLED (jedynie Panasonic GZ2000 ma wyższą, około 1000 cd/m2).
Z tego powodu w zasadzie Philips OLED805 sprawdza się kapitalnie nie tylko tam gdzie OLED-y są i tak bezkonkurencyjne, czyli w zaciemnionym pomieszczeniu, ale i przy świetle dziennym.
Dzięki temu, że czerń OLED-ów jest najgłębsza ze wszystkich typów ekranu – kolory, czy mocniej rozświetlone elementy HDR jeszcze bardziej będą się wyróżniać, co czyni OLED805 przy swojej i tak wysokiej maksymalnej jasności – doskonałym wyborem do filmów.
Producent umieścił tutaj nowy procesor obrazu, P5. Jak cała branża – Philips oczywiście stawia z nim na rozwiązania sztucznej inteligencji poprawiające obraz. Mnie jako filmowemu puryście bardzo odpowiada ustawienie ISF lub Film, ale być może ktoś preferuje żywszą tonację barw – i z myślą o takich osobach jest tryb AI.
Dobre i złe wieści o dźwięku
Tak się już przyjęło, że jeśli myślimy o dźwięku poważniej, to bez zastanowienia sięgniemy i tak po soundbar bądź zestaw kina domowego. Mimo wszystko warto tutaj odnieść się do dźwięku.
Philips OLED805 dysponuje zestawem audio 2.1 o mocy 30 W. Jest on zaskakująco niezły jak na fakt, że nie mamy do czynienia ze zintegrowanym soundbarem. Co ciekawe – głośniki telewizora są w stanie nawet wydobyć głębsze basy.
Niestety małym minusem jest brak obsługi HDMI eARC. Odczują go osoby, które oglądają filmy na nośnikach 4K UHD Blu-ray (tylko eARC zapewnia bezstratny Dolby Atmos) oraz gracze (konwersja Atmosa w grach przez ARC może wywołać minimalne opóźnienie).
No właśnie, gracze, a co z nimi?
Jedną z wad Philips OLED805 jest to, że nie uświadczymy tutaj złącz HDMI 2.1, a więc o graniu w 4K przy 120 FPS na Xbox Series X czy PS5 możemy zapomnieć. Philips tego typu porty będzie oferował w przyszłej, zapowiedzianej już serii telewizorów OLED. Telewizor więc nie zapewni nam też mechanizmu VRR, który stabilizuje płynność, gdy gry sobie z nią nie radzą.
Jeśli chodzi o input lag, również nie jest on imponujący – to ok. 33,4 ms, a więc przeciętny dla telewizorów jeśli chodzi o gry. Zapaleni gracze raczej będą preferować odbiorniki z tym parametrem w przedziale do 15 ms.
Dlatego też Philips OLED805 to telewizor raczej skierowany do osób oglądających filmy i seriale na VOD oraz telewizję. Jedyną zaawansowaną funkcją dla graczy jest automatyczny tryb gry (ALLM), który rozpoznaje zawartość i przestawia za nas obraz w tryb optymalny dla gier.
Android TV – system, który w telewizorach z wyższej półki jest całkiem OK
Philips OLED805 pokazuje dobitnie, że Android TV może być całkiem fajnym systemem w rękach doświadczonego producenta i w modelu z wyższej półki. System chodzi bardzo szybko. Nie jest to poziom Nvidia Shield TV, która jest wręcz Świętym Graalem wydajności, ale zapewnia on nadal zdecydowanie ponadprzeciętną wydajność, do której większość odbiorców nie będzie mieć żadnych zarzutów.
Android TV działa tutaj szybko i bez zacięć, a przede wszystkim stabilnie, a to dzięki całkiem przyzwoitemu dwurdzeniowemu procesorowi MediaTek MT5887 SoC i 3 GB RAM.
Producent zadbał o sporą liczbę opcji związanych z ustawieniami Ambilight, jak i w przeciwieństwie do wielu budżetowych telewizorów – tutaj po wejściu głębiej w panel opcji czujemy, że naprawdę mamy dużą dozę kontroli i wpływ na ustawienia telewizora.
Philips OLED805 – czy warto? (podsumowanie)
Testowany tutaj Philips OLED805 zapewnia pełnię kinowych doznań i doskonale sprawdza się w każdych warunkach, co też jest zasługą fenomenalnej jasności. Trzeba jednak pamiętać, że o ile to absolutna ekstraklasa obrazu, to telewizor w mniejszym stopniu jest skierowany dla graczy.
Ambilight jest przyjemnym i wszechstronnym akcentem, który wyróżnia OLED805 od konkurencji. Ogólnie jest to telewizor ze wszech miar godny polecenia, aczkolwiek osobiście uważam, że jest nieco za drogi jak na polski rynek. Dlatego rekomendowałbym go przede wszystkim wtedy, jeśli możecie zdobyć go w rozsądnej cenie.
W momencie publikacji (17.02.2021), za model 55-calowy przyjdzie nam zapłacić w granicach od 5999 do 6799 zł. Natomiast wariant 65-calowy to wydatek rzędu od 8599 do 9799 zł.
- Kapitalna jakość obrazu
- Świetna jasność jak na matrycę OLED
- Obsługa wszystkich formatów HDR
- Ambilight to spory i wszechstronny atut
- Bardzo solidne wykonanie
- Brak funkcji dla graczy (w tym przeciętny input lag) i HDMI 2.1
- Minimalnie za wysoka cena