Philips PicoPix 2480 – przenośne kino zawsze i wszędzie
Projektory multimedialne to urządzenia, które w domach czy mieszkaniach raczej furory nie zrobiły. Nawet najmniejsze, przeznaczone dla przysłowiowego „Kowalskiego”, mają jednak rozmiary dość pokaźne, wymagają stałego miejsca, a najlepiej jak by były podwieszone i miały dedykowany ekran dla siebie. Cóż, spore wymagania, zwłaszcza kiedy to wszystko trzeba upchnąć w mieszkaniu w bloku. Dla takich właśnie amatorów X muzy powstały miniprojektory. Bardzo niepozorne, już okrzepły na rynku i pozbyły się niedoskonałości tak zwanego wieku dziecięcego. Jak wygląda teraźniejszość w tym segmencie prześledźmy na przykładzie takiego właśnie mikrusa. Zapraszamy do recenzji projektora Philips PicoPix 2480.
28.02.2013 | aktual.: 28.02.2013 18:05
Ten miniprojektor jest naprawdę mini :). Jego wymiary to 10,5 x 10,5 x 3,5 cm i waży zaledwie 300 gramów! Całość jest przyjemna dla oka i sprawia solidne wrażenie, choć praktycznie w całości projektor został wykonany ze lśniącego plastiku. Niezbyt to fortunny wybór, ponieważ plastik taki można bardzo szybko porysować. Zresztą widać to bardzo ładnie na ostatnim zdjęciu. Jedynym odstępstwem od "świecącego" plastiku jest metalowe wykończenie wokół osłony lampy i gumowe klawisze do obsługi. Na jednym z boków znajdziemy włącznik a cały repertuar wejść i wyjść producent umieścił na tylnej ściance projektora. I tak od lewej mamy gniazdo zasilania, USB, czytnik kart SD, mini HDMI oraz gniazdo słuchawkowe. Na spodzie natomiast znajdziemy gwint do montażu statywu. Złącza jednak to nie wszystko. Philips dołączył do projektora całą masę akcesoriów. Poza oczywistym czyli zasilaczem wśród dodatków znajdziemy między innymi praktyczny pokrowiec do przenoszenia, pilot, kabel mini HDMI–kompozyt, kabel miniUSB–USB, kabel USB Host i miniHDMI–VGA/Audio. Przyznać trzeba, że zestaw to zacny i praktycznie od razu po zakupie można od razu przejść do działania. Choć nie ze wszystkimi urządzeniami, np. brakuje przejściówki z mini DisplayPort, który spotkać można w różnych ultrabookach, czy chociażby zwykłego kabla HDMI. Jakby te dwa dodatkowe akcesoria były dołączone do zestawu, byłoby wręcz idealnie.
Obraz wyświetlany przez tego mikrusa może sięgnąć nawet 120 cali! Rozdzielczość natywna to co prawda zaledwie 854x480 pikseli jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby puszczać materiał nawet w Full HD. Obraz generowany jest w standardzie DLP, a źródłem światła jest ledowa lampa RGB, która według specyfikacji wytrwa nawet 30 tysięcy godzin. Cóż, z wiadomych względów nie mogłem tego sprawdzić, ale według bardzo ostrożnych wyliczeń można spodziewać się około 10 lat dość intensywnego oglądania :). Podczas normalnej pracy jasność generowanego obrazu to około 80 lumenów. Nie jest to szczególnie dużo i w świetle dziennym wrażenia mogą być mierne, jednak już przy nieco zaciemnionym pomieszczeniu obraz staje się nasycony i bardzo przyjemny w odbiorze. Dodać warto, że urządzenie jest też samodzielnym odtwarzaczem multimedialnym a to za sprawą odpowiedniego procesora i oprogramowania. Z obsługiwanych formatów wideo warto wymienić avi, mov, mp4, mkv, flv, ts, swf, i praktycznie wszystkie kontenery ze wsparciem popularnego kodeka H.264. Niestety z dźwiękiem nie jest już tak różowo i tu obsługa skraca się do zaledwie MP3 i WAV, więc może się zdarzyć, że obraz oczywiście będzie, ale bez dźwięku. Na koniec dodać warto, że wbudowany odtwarzacz radzi sobie całkiem sprawnie z polskimi napisami. A… zapomniałbym o najciekawszym, w projektor została wbudowana stała pamięć 2GB na dane (filmy, fotki, muzyka) i bateria! Bez stałego zasilania możemy cieszyć się spokojnie półtoragodzinnym seansem :).
Podczas zabawy z PicoPixem natknąłem się na kilka dość uciążliwych mankamentów. Największym z nich, z którym zmierzy się przyszły użytkownik, to głośność systemu chłodzącego. Wydawać by się mogło, że lampa LED nie będzie się tak mocno grzała, jak w przypadku tradycyjnych rozwiązań i co za tym idzie chłodzenie może być mniej aktywne. Niestety tak nie jest i zdarzyć się może, że podczas wieczornego oglądania przy niezbyt głośnej ścieżce dźwiękowej z wnętrza projektora będzie się wybijał warkot wentylatora. Następne co mnie nieco irytowało, to czas reakcji tuż po uruchomieniu urządzenia. Praktycznie za każdym razem trzeba było chwilkę odczekać aż projektor „zaskoczy”, w przeciwnym wypadku nie było żadnej reakcji na wydawane komendy. Ostatnia rzecz, na którą zwróciłem uwagę, w sensie negatywnym, to brak możliwości korekcji zniekształceń trapezowych. Aby mieć obraz bez zniekształceń, projektor musi być ustawiony idealnie równolegle do powierzchni ekranu. Wiadomo, że takie warunki bardzo trudno uzyskać, zwłaszcza że jest to urządzenie mobilne, które co rusz przekładamy z miejsca na miejsce. Pewnym rozwiązaniem jest dokupienie małego statywu, który ten problem powinien zniwelować.
PicoPix 2480 to mimo wszystko projektor bardzo udany i sprawi wiele frajdy przyszłemu nabywcy. Przyzwoita jakość generowanego obrazu i zabójcza wręcz mobilność to atuty, którymi nie da się pogardzić. Ogrom dołączonych akcesoriów również nie może zostać niezauważony. Dodatkowo otrzymujemy autonomiczny odtwarzacz multimediów z baterią, co nie jest standardem wśród projektorów. Oczywiście producent nie ustrzegł się kilku błędów, które wytknąłem, sądzę jednak, że nie wpłyną one na całościowe pozytywne wrażenie pozostawione po zabawie z miniprojektorem. Na koniec jeszcze jedna rzecz, a mianowicie cena. W tej chwili urządzenie można nabyć za około 1300 zł, co w moim przekonaniu nie jest kwotą wygórowaną. Bezpośrednia konkurencja, Optoma PK320 to wydatek około 1400 zł. Dużo podróżujesz? Masz małe mieszkanko? Chciałbyś obejrzeć dobre kino w plenerze? To urządzenie jest wręcz wymarzone do takich zastosowań!