PlayStation 5 i cała prawda o dysku SSD
Mimo, że z reguły najwięcej uwagi poświęca się graficznym wodotryskom, to dyski SSD w konsolach nowej generacji w pewnym sensie będą największych w nim przełomem. Ich wpływu nie da się przecenić i myślę, że długie czasy ładowania, poza ograniczonymi procesorami (a więc większość gier tylko w 30 FPS - i to nie zawsze stabilne) były największymi piętami achillesowymi PlayStation 4 i Xbox One.
27.03.2020 | aktual.: 28.03.2020 02:48
Kiedy zresztą konsole te wychodziły, twórcy niektórych tytułów sugerowali, że nie będzie w nich żadnych ekranów ładowania. Ostatecznie musieliśmy poczekać aż do 2018 roku i świetnego skądinąd God of War, aby taka rzeczywistość się ziściła, a powiem, że właśnie tym aspektem gier od samego początku fascynowałem się najbardziej.
PlayStation 5 – co nam da dysk SSD i jak zmieni gry dla graczy i twórców?
I wtedy nadchodzi PlayStation 5, całe na biało. Co prawda Mark Cerny robił wszystko, by zanudzić widzów na śmierć i w sumie był tego całkiem bliski. Jednak w tym co mówił było wiele prawdy, nawet jeśli dla niektórych informacje te były oczywiste.
Dyski SSD nie tylko sprawią, że czasy ładowania drastycznie spadną, co mogliśmy zaobserwować na jednym z filmików Microsoftu o Xbox Series X. Tam różnica w tytule w ogóle niezoptymalizowanym pod nową konsolę a Xbox One X wynosiła nawet 50 sekund!
The Road to PS5
Taki rodzaj nośnika zmieni też sposób, w jaki deweloperzy będą tworzyli gry. Skończą się już windy zjeżdżające w górę/dół całą wieczność (patrzę na Ciebie, Mass Effect!), czy też specjalnie wydłużone korytarze, w których twórcy zmuszają nas do ślamazarnych spacerów pod pretekstem "kinowych doznań".
Nośniki SSD sprawią również, że strumieniowanie danych z gry w locie będzie znacznie efektywniejsze. Powinno przełożyć się to na znacznie bardziej rozbudowaną przestrzeń w tytułach z otwartym światem.
Są jednak rzeczy, których nawet SSD w obecnym stanie rzeczy nie zmieni i dlatego też trzeba z rozsądkiem podchodzić do tego, jaki będzie jego wpływ na gry. Nośnik SSD nie zapewni Ci drogi konsolowcu większej liczby FPS-ów ani piękniejszej grafiki (sam w sobie).
PlayStation 5 – dysk SSD da nam wiele, ale pewnych rzeczy nie zmieni. Chyba że...
Samo przejście na SSD będzie gigantycznym skokiem, owszem. Ale żeby osiągnąć coś ekstra, to gry muszą być zoptymalizowane pod szynę PCIe 4.0. W chwili obecnej realna różnica między dyskiem SSD PCIe 4.0 a PCIe 3.0 w czasie ładowania gier, takich jak na przykład Assassin's Creed: Odyssey to zaledwie... ułamki sekund (przy CPU Ryzen 3000). A mówimy tutaj o dysku Samsung 970 Evo o prędkości odczytu sekwencyjnego 3,5 GB/s vs Corsair Force MP600 z odczytem rzędu 4,95 GB/s. Wniosek jest banalnie prosty: przy obecnej technologii spadek czasu ładowania nie jest w ogóle proporcjonalny do prędkości odczytu. Czy to się zmieni w tej generacji konsol, to inna sprawa...
Warto podkreślić, że to algorytmy kompresji musza być optymalizowane pod SSD, a wcale być nie muszą zważywszy na to, że przecież większość gier na konsole dostępnych jest także na PC. A tam SSD ma około 35 procent udziału w rynku. Oczywiście Mark Cerny zapowiedział, że na PlayStation 5 taka optymalizacja będzie mieć miejsce i wspomniał tutaj o algorytmie Kraken, pod który również Sony przystosowało swój kontroler pamięci flash. Ale czy będziemy mogli na to liczyć zawsze w grach innych niż Sony twórców?
Jak już wcześniej zasugerowałem, przy imponujących prędkościach odczytu, rzędu 5,5-8/9 GB/s w PlayStation 5, możemy mieć do czynienia z efektem malejących korzyści. Powyżej jakiegoś pułapu odczytu jego sucha prędkość może w ogóle nie mieć żadnego realnego wpływu na czas ładowania.
Innym istotnym aspektem, który może wpływać na szybszy czas ładowania jest procesor. To on odpowiada za dekompresję spakowanych danych tekstur. Między CPU użytym w PlayStation 5 a Xbox Series X jest 300 MHz różnicy na korzyść sprzętu Microsoftu, co może mieć również jakieś znaczenie. Ciekawy jest w tym kontekście przykład Nintendo, które dodało Switchowi tryb boost (wersja 8.0.0 softu konsoli), dzięki któremu konsola może osiągnąć wyższe taktowanie procesora. Gry oczywiście muszą otrzymać stosowne łatki, by z tego skorzystać. I tak się właśnie stało przy The Legend of Zelda: Breath of the Wild w wersji 1.6.0, które dzięki temu zabiegowi ładuje się jeszcze szybciej.
W pewnych tytułach, jak np. Kingdom Come: Deliverance, którego silnik wykonuje bardzo złożone obliczenia i symulacje świata, nawet najszybszy SSD nie zmieni faktu, że pewne czynności trwają 30 sekund. I to nawet na procesorach opartych o architekturę Zen 2 (które otrzymamy w nowych konsolach). Dlaczego? – bo nie są zależne od wydajności dysku, lecz CPU.
Ważniejsze jest jednak podejście deweloperów, gdyż do tej pory większość algorytmów odpowiadających za dekompresję tekstur była do tej pory przeważająco jednowątkowa. Aby uzyskać dodatkowe korzyści, trzeba będzie całkowicie zmienić myślenie i zacząć bardziej ochoczo wykorzystywać wielowątkowość.
Sony swoją architekturą i promocją nowych algorytmów wspiera takie podejście, ale nie należy spodziewać się od dysku SSD rzeczy, które od niego nie zależą. Ani przyrostu wydajności proporcjonalnej do różnicy w szybkości SSD w Xbox Series X a PlayStation 5. Dysk w Xbox Series X jest nadal bardzo szybki w PC-towych realiach. Mimo iż na sucho dwa razy wolniejszy od tego w PS5, to nadal Microsoft wprowadził do niego ten superszybki bufor na 100 GB, dzięki któremu załadujemy niemal natychmiastowo trzy gry jednocześnie. Także bądźmy wdzięczni za tę rewolucję, ale niekoniecznie spodziewajmy się batalii na tym polu.