Randkowe aplikacje na ratunek w trakcie pandemii
Dla 75 proc. nastolatków największym problemem jest brak kontaktu z rówieśnikami. Badanie, które przeprowadzone zostało w trakcie pierwszego lockdownu, może być też miarodajne dla dorosłych, którzy nie chcą samotności. Na szczęście (?) pomagają randkowe aplikacje.
Pandemia i związane z nią surowe restrykcje wprowadzone w wielu krajach, przyczyniają się także do nagłego pogorszenia stanu zdrowia psychicznego wielu ludzi. Dla wielu jedyną deską ratunku, pomagającą nawiązać nowe znajomości, są randkowe aplikacje. Okazuje się, że bywają skuteczne.
Z najnowszych badań marki Oak View wynika, że prawie co druga osoba (48 proc.) nie będąca w stałym związku deklaruje, że w czasie pandemii miała doświadczenie z randkami online.
Średnio osoby używające takich aplikacji poznały cztery nowe osoby.
- Portale randkowe, które kuszą już od dawna, były na wyciągnięcie ręki i o ile wcześniej mieliśmy możliwość poznać kogoś na żywo, tak teraz nie mamy żadnej innej alternatywy - tłumaczy Bianca-Beata Kotoro psycholog społeczny, psychoseksuolog, terapeuta, psychoonkolog z Instytutu Psychologiczno-Psychoseksuologicznego Terapii i Szkoleń "Beata Vita" w Warszawie.
Właśnie na to uwagę zwraca mój kolega Kamil, który po półtorarocznej przerwie od Tindera wrócił do aplikacji w trakcie pierwszego lockdownu. W trakcie pandemii dzięki wirtualnej swatce poznał dwie osoby, a z jedną jest do dziś.
Coraz mniej osób obawia się spotkania z osobą "po drugiej stronie ekranu". Z badań wynika, że blisko 2/3 randkujących online (64 proc.) nie wyraża obaw związanych ze spotkaniem się na żywo z osobą, która poznali w internecie. Zresztą dokładnie takie liczby dotyczą osób, które z kimś się spotkały.
6 na 10 ankietowanych twierdzi, że randka online to obecnie jedyny sposób, żeby poznać kogoś nowego. Zmienia się nie tylko sposób, w jaki poznaje się ludzi, ale też to, jak podchodzi się do relacji.
Z- amknięte knajpy, teatry, kina czy konieczność chodzenia w maseczkach na zewnątrz wymuszają inny tryb funkcjonowania, by zachować komfort - mówi Kamil. - Woleliśmy siedzieć w domu, by było przyjemnie. Oglądanie seriali na Netfliksie, wspólne gotowanie, granie na konsoli i wiele innych rzeczy, z którymi kojarzone są raczej dłuższe relacje, stały się normalne. Pominęliśmy etap randkowania i poznawania się, a niesamowicie szybko zaczęliśmy żyć razem. Po kilku miesiącach jednak dało to o sobie znać. Mimo tego, że funkcjonowaliśmy na co dzień razem, praktycznie się nie znaliśmy, a gdy różowe okulary opadły, zaczęły się konflikty i dostrzeganie ogromnych różnic światopoglądowych.
Zapewne nie ma przypadku w tym, że jeszcze pod koniec ubiegłego roku Facebook także na rynek polski wypuścił swoją randkową aplikację. Badania potwierdzają to, co społecznościowemu gigantowi musiało chodzić po głowie: najbliższe miesiące to era poznawania ludzi przede wszystkim w sieci.