Raport Podkomisji Smoleńskiej. Ukryli dane tak, że można je odczytać
Podkomisja do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego opublikowała raport na temat katastrofy w Smoleńsku. Część wrażliwych danych powinna zostać w nim ukryta, ale osoba odpowiedzialna za powstanie dokumentu zrobiła to tak nieudolnie, że wszystko da się odczytać. Jak to możliwe?
13.04.2022 | aktual.: 13.04.2022 10:06
Raport Podkomisji został upubliczniony, ale nie wszystkie zawarte w nim informacje są jawne, a część z nich – z uwagi na wrażliwość i dobro bliskich osób, które zginęły w katastrofie lotniczej – nie powinna zostać podana do publicznej wiadomości.
Wygląda na to, że podobnymi przesłankami kierowały się osoby lub osoba, odpowiedzialne za przygotowanie dokumentu do publicznego udostępnienia. Wrażliwe dane – m.in. niektóre informacje o uczestnikach prac czy osobach widocznych na zdjęciach – zostały zaczernione i w miejscu tekstu widać czarny pasek. Co jest z nim nie tak?
Serwis Zaufana Trzecia Strona odkrył, że czarny pasek to tylko jedna z warstw dokumentu, pod którą znajduje się właściwy tekst. Ponieważ nie została połączona z warstwą niższą, zakryty tekst nadal istnieje.
Informacje, które miały zostać ukryte, są zatem niewidoczne tylko pozornie, bo czarną warstwę można usunąć dzięki oprogramowaniu do edycji dokumentów. Jest także prostszy sposób - wystarczy zaznaczyć i skopiować "zaczerniony" tekst, który po wklejeniu do innego dokumentu da się odczytać.
W chwili pisania tych słów wygląda na to, że ktoś odpowiedzialny za publikację dokumentu usiłuje naprawić szkody – zarówno sam raport, jak i strona internetowa Podkomisji, są niedostępne. Po zakończeniu "prac konserwacyjnych" raport powinien być możliwy do pobrania w tym miejscu.
Podobny błąd popełniła kilka miesięcy temu Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Publikując prezentację z dokumentami, wrażliwe dane ukryto wówczas w podobny - jak w przypadku Podkomisji - sposób. Były zasłonięte białymi prostokątami, pod którymi nadal znajdowała się właściwa treść.