Rekomendowany Windows 10 zbiera żniwo, a Microsoft umywa ręce
Według wielu doniesień, Microsoft wkroczył na ostatni etap agresywnego popularyzowania Windowsa 10. Trudno stwierdzić, aby było to szczególnym zaskoczeniem, niemniej liczni użytkownicy Reddita utrzymują, że po ostatniej aktualizacji systemów Windows 7 i 8.1, oprogramowanie automatycznie rozpoczęło instalację Windowsa 10 bez ich zgody. Jest już także reakcja Microsoftu na te doniesienia.
15.03.2016 | aktual.: 23.03.2016 18:48
Bój to jest nasz ostatni
Niedawno na Reddicie opublikowany został wątek, w którym użytkownik opisuje automatyczną aktualizację do Windowsa 10 bez prośby o wcześniejszą zgodę. Cóż, okres, kiedy możliwa będzie to za darmo kończy się już w lipcu. Trudno, niestety, stwierdzić, aby kolejne próby wymuszania aktualizacji były czymś zaskakującym. Trzeba przyznać, że kwestią czasu, po ostatniej ofensywie, było pojawienie się podobnych informacji o przymusowej aktualizacji.
Oczywiście w wątku nie brakuje licznych komentarzy o braku kompatybilności, a nawet utracie danych. W rzeczywistości jednak te informacje nie są nowością, a konsekwencją opisywanego przez nas wcześniej nadania aktualizacji statusu rekomendowanej. W efekcie użytkownicy, którzy opublikowali swoje głosy irytacji zapewne nie byli świadomi tej wcześniejszej decyzji Microsoftu, przez co ich komputery automatycznie zainstalowały kolejne aktualizacje rekomendowane. Wśród nich znalazł się Windows 10. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby zrezygnować z niego w ciągu 30 dni, ale trudno takie propozycje Microsoftu traktować poważnie.
Ignorantia legis non excusat?
To jednak wystarczyło Microsoftowi do zaprzeczenia, jakoby nowy system instalował się na komputerach bez zgody użytkownika. Zgodnie z wpisem opublikowanym jeszcze w zeszłym roku, korporacja powołuje się na swoją politykę czynienia aktualizacji do Windowsa 10 „tak prostą, jak to możliwe”. W praktyce oznacza to, że zgoda użytkownika w tym przypadku polega na jego niewiedzy o przeniesieniu „dziesiątki” do aktualizacji rekomendowanych.
Problemem jest także kwestia tego, jak Microsoft postrzega „wybór”. Skoro został on dany użytkownikom, to powinni być oni świadomi jego istnienia. A ci, oczywiście skrajnie subiektywnie, twierdzą, że wybór dany nie był, a nawet został odebrany. Skoro ten, który miał wybierać, w ogóle nie doświadczył tej możliwości, to trudno mówić o skutecznej komunikacji Microsoftu z klientem, łatwiej natomiast o ostatnim, skrajnym etapie agresywnej polityki promowania Windowsa 10.