Rosja nie chce Starlinka. Ukarze obywateli korzystających z kosmicznego internetu
Rosyjski parlament, czyli Duma, rozważa nakładanie kar na osoby prywatne oraz przedsiębiorstwa, które zdecydują się skorzystać z internetu dostarczanego przez satelity amerykańskiego przedsiębiorcy Elona Muska, a także OneWeb i innych nierosyjskich satelitów – informuje portal "Ars Technica" za "Popmech.ru".
Kary, o których mowa mają wahać się od 10 tys. rubli do 30 tys. (ok. 511-1533 zł) w przypadku zwykłych użytkowników i od 500 tys. do miliona rubli (ok. 25,5-51 tys. zł) w przypadku osób prawnych.
Członkowie Dumy stwierdzili, że korzystanie z internetu pochodzącego z niezależnych satelietów pozwoliłoby ominąć krajowy system, który monitoruje korzystanie z internetu i komunikację komórkową. Jak pisze "Ars Technica", "w ramach ścisłej kontroli kraju nad mediami i komunikacją, cały rosyjski ruch internetowy musi przechodzić przez rosyjskiego dostawcę usług komunikacyjnych".
"Szok i przerażenie"
O działaniach firmy Muska i jej współpracy z NASA wypowiadał się wcześniej Dmitrij Rogozin, rosyjski wiceminister odpowiedzialny za przemysł obronny i kosmiczny. Rogozin stwierdził w sierpniu ubiegłego roku, że Starlink jest częścią "drapieżnej, sprytnej, potężnej i zaawansowanej technologicznie polityki USA, która wykorzystuje doktrynę militarną szoku i przerażenia (z ang. shock and awe), aby przede wszystkim wspierać swoje militarne interesy.
Według niego twierdzenie, że celem Starlinka jest dostarczenie internetu do 4 proc. obszaru Ziemi, gdzie nie dociera on konwencjonalnymi metodami, jest "nonsensem".
Co ciekawe brytyjska OneWeb, która jest konkurencją Starlinka, wynosiła swoje satelity na orbitę za pomocą rosyjskich rakiet Soyuz. Jednak mimo to restrykcje dotyczą także jej usług.
W 2019 roku Rosjanie zaczęli także testować RuNet, czyli własną, kontrolowaną przez państwo sieć, która w razie potrzeby może zostać odłączona od globalnego internetu.