Samochody znikają "na gameboya". Kluczyk nie jest potrzebny
Złodzieje samochodów coraz częściej sięgają po metodę "na gameboya" - wynika z danych Policji. Chodzi o bułgarskie urządzenie, które tylko przypomina popularną konsolę, a w praktyce pomaga włamywać się do pojazdów wyposażonych w technologię bezkluczykowego dostępu.
24.08.2023 | aktual.: 24.08.2023 18:01
Bułgarskie urządzenie przypominające z wyglądu konsolę Nintendo Gameboy nie jest nowością w rękach złodziei. Pierwsze przypadki użycia znane są od lat, ale obecnie metoda różni się od popularnej "na walizkę". W tym drugim przypadku niezbędne są dwa urządzenia, które przekazują między sobą sygnał, by rozszerzyć zasięg komunikacji między samochodem a kluczykiem. Złodzieje muszą więc znaleźć się blisko zarówno pojazdu, jak i domu poszkodowanego, z którego odczytywany jest sygnał pilota.
W przypadku kradzieży "na gameboya" jest jednak inaczej, a jak podaje Rzeczpospolita, liczba takich incydentów rośnie. "Złodzieje wykorzystują do tego nowoczesny sprzęt, przełamując zabezpieczenia, co oznacza, że samochód kradziony jest w ciągu kilku sekund. Otwierają je "na walizkę", a ostatnio coraz częściej przy użyciu "gameboya", urządzenia wyglądającego jak zabawka – podręczna konsola" – mówi cytowany przez RP Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
Rzeczpospolita powołująca się na informacje z serwisu zabezpiecz-auto.pl podaje, że w przeciwieństwie do metody "na walizkę", zastosowanie przenośnego urządzenia imitującego konsolę nie wymaga dostępu do kluczyka auta. Sprzęt odczytuje sygnał wysyłany przez sam samochód i na tej podstawie generuje własny sygnał zwrotny, "podszywając się" pod oryginalny pilot. W efekcie samochód można otworzyć bez nawiązania komunikacji z autentycznym kluczykiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co ciekawe, bułgarski "gameboy" powstał w założeniu po to, by pomóc ślusarzom próbującym dostać się do danego samochodu na życzenie klienta, gdy ten zgubi kluczyki. Złodzieje szybko zauważyli jednak, że sprzęt w praktyce jest "świetnym rozwiązaniem" dla nich.
Oskar Ziomek, redaktor prowadzący dobreprogramy.pl