Serwer Kolab rozwiązuje linuksowe problemy Monachium. Powrotu do Windows nie będzie
Wieść o tym, że władze miasta Monachium mogą zrezygnować zLinuksa i działających na nim aplikacji o otwartym kodziezelektryzowaław minionym miesiącu społeczność Wolnego i OtwartegoOprogramowania. Drugi z burmistrzów stolicy Bawarii, Joseph Schmidt,zapowiedział powołanie niezależnej grupy ekspertów, któraprzyjrzy się bliżej tym wszystkim rzekomym oszczędnościom, jakieporzucenie Windows miało przynieść – i jednocześniepoinformował cały świat IT, ile to miał on sam problemów zLinuksem, i jak bardzo wolne oprogramowanie utrudnia pracę miejskimurzędnikom. Najsłabszym punktem linuksowego systemu miały byćnarzędzia do pracy grupowej, tak bardzo ustępujące temu, co od latoferuje Microsoft. Sytuacja wygląda jednak bardziej skomplikowanie.Być może problem tkwił nie w brakach technicznych, lecz wignorancji.
W świetle ostatnich wieści z Niemiec, rezygnacja z Linuksa niewydaje się już zbyt prawdopodobna. Zaangażowane w sprawęniemieckie organizacje Open Source przedstawiająsytuację w zgoła innym świetle niż burmistrz Schmidt. MarkusFeilner z linux-magazine.de pisze wręcz, że pracownicy magistratuobawiają się, że ewentualny powrót do Windows sparaliżuje ichpracę na wiele tygodni. Podobnie zresztą sama partia rządząca(SPD) otwarcie opowiedziała się po stronie Linuksa – więc głosnależącego do opozycji (CSU) drugiego burmistrza, choć ważny, napewno nie będzie decydujący.
Nadużyciem wydaje się jednak głoszenie, że za działaniamiJosepha Schmidta stały wyłącznie interesy Microsoftu, jak topróbowali ukazać niektórzy fani Wolnego Oprogramowania. PeterGanten z Open Source Business Alliance słusznie zauważa, że niemożna patrzeć na Linuksa przez różowe okulary – jeślipojawiają się problemy, należy szukać konstruktywnych sposobówich rozwiązania. Skoro więc zgłoszono problemy…
O tym, co źle zrobiono w Monachium podczas migracji z Windows naLinuksa wypowiedział się niedawno Georg Greve, współzałożycielfirmy Kolab Systems, zajmującej się wdrożeniami otwartego serweragroupware o nazwie Kolab. Greve zajmuje się zresztą nie tylkobiznesem – za swoje zasługi na rzecz popularyzacji Wolnego iOtwartego Oprogramowania został w 2009 roku odznaczony niemieckimOrderem Zasługi z Wstęgą (Bundesverdienstkreuz), jedynymniemieckim odznaczeniem państwowym, nadawanym przez prezydentaNiemiec osobom, które wyróżniły się swoją działalnością narzecz dobra społecznego. Jego zdaniem problem tkwi w braku strategiiwdrażania oprogramowania typu groupware.
Okazuje się, że do dziś Monachium korzysta z tego samegosystemu poczty elektronicznej i kalendarzy, co w czasach, gdy wmagistracie pracowało się na Windows. Migracja z tego systemu nigdynie była dla działu IT jakimś priorytetem, mimo że jedynymnaprawdę działającym z nim desktopowym klientem był Outlook.Teraz jednak sytuacja się zmieni, gdyż miasto wprowadza nowysystem, neutralny względem klientów, równie dobrze działający zOutlookiem, co i z linuksowymi klientami.
Zdaniem pana Greve, monachijski problem został bowiem na Linuksiejuż dawno temu rozwiązany, i to właśnie za sprawą oprogramowaniarozwijanego przez jego firmę. Serwer Kolab wykorzystywany jest odponad 10 lat przez niemiecki kontrwywiad (BSI), przede wszystkim zewzględu na to, że świetnie sobie radzi w heterogenicznychśrodowiskach, oferując oprócz webowego interfejsu i integracji zOutlookiem także obsługę znakomitego linuksowego klienta pracygrupowej – standardowej aplikacji KDE o nazwie Kontact. Bezproblemu także integruje się z klientami poczty i kalendarzaurządzeń mobilnych.
Do tej pory zarzucano jednak Kolabowi, że jego mechanizm obsługikalendarzy jest niezgodny z oczekiwaniami użytkowników, przedewszystkim dlatego, że nie pozwala na zapraszanie do zdarzeń przezpowiadomienia e-mailowe, lecz po prostu dodaje zdarzenia do ichkalendarzy jako otwarte zaproszenia. Zmieniło się to już jednak wnowej wersji Kolaba, 3.3, tak że użytkownicy nie muszą jużzmieniać swoich nawyków, łatwiej im będzie też zarządzaćkwestią dostępności kalendarzy (wcześniej domyślnie wszystkiekalendarze były dostępne dla wszystkich użytkowników), a takżeautomatyzować cały proces zarządzania zasobami.
Co ciekawe, właśnie te kwestie były na liście oczekiwań,jakie stawiał narzędziom groupware magistrat Monachium. Najpewniejwięc właśnie Kolab posłuży do załatania niedostatkówistniejącej infrastruktury informatycznej. Greve podkreśla, żewszystkie te nowe możliwości dostarczane są poprzez klientaKontact, co znacznie ułatwia sprawę – dystrybucja LiMuxwykorzystuje właśnie KDE jako swoje środowisko graficzne. Wwypadku tych pojedynczych Windows PC, które pozostały w użyciu,też nie trzeba będzie kupować do nich komercyjnych wtyczek doOutlooka, wystarczy korzystać z aplikacji webowej.
I w ten sposób okazuje się, że to, czego najbardziej Linuxpotrzebuje, to właśnie surowa krytyka – i to właśnie ze stronyosób otwarcie mu nieprzychylnych. Działania burmistrza Schmidta nietylko okazują się prowadzić do ulepszenia sytuacji w samymMonachium, ale też za sprawą rozgłosu towarzyszącego sprawie,uświadamiają wielu decydentów, że era całkowitej dominacjiMicrosoftu w biznesowym IT dobiegła końca.
Więcej o serwerze Kolab znajdziecie na stronieproducenta. Jego zalecany desktopowy klient, Kontact, jestopisany szerzej na stronachKDE.