SMS od MON? Nietypowa akcja dezinformacyjna zadziałała
Polacy masowo dostają dziwne wiadomości, których nadawcą ma być Ministerstwo Obrony Narodowej. W rzeczywistości mamy do czynienia z nietypową akcją dezinformacyjną, która niestety zadziałała zgodnie z planem.
Od kilku dni w internecie można znaleźć liczne wpisy na temat informacji rozsyłanej przez Ministerstwo Obrony Narodowej, zgodnie z którą miałoby ono poszukiwać ochotników do służby w "LitewskoPolskoUkrainskim Korpusie". W przesyłanych za pośrednictwem wiadomości SMS załączony jest też adres e-mail, który niektórzy uważali za podejrzany.
Okazuje się, że adres mailowy, przesyłany w SMS-ach, jest faktycznym adresem Litewsko-Polsko-Ukraińskiej Brygady, która faktycznie istnieje. Problem w tym, że nie prowadzi ona w tej chwili żadnej rekrutacji. Wiemy więc, że to nie MON odpowiada za kampanię SMS-ową, choć nie ma tu też mowy o próbie kradzieży danych czy innych działań naruszających cyberbezpieczeństwo odbiorców wiadomości.
Sprawie bliżej przyjrzał się serwis niebezpiecznik.pl. Jak możemy w nim przeczytać, nie ma tu mowy o próbie wyłudzenia danych, ponieważ, jak wspomnieliśmy, adres mailowy jest poprawny. Nie są to też działania, które miałyby na celu zalanie skrzynki dużą liczbą wiadomości i sparaliżowanie jej. Trudno spodziewać się, by Polacy masowo zgłaszali chęć do działania we wspomnianej brygadzie. Poza tym istnieją inne narzędzia, które mogłyby zasypać daną skrzynkę niechcianymi wiadomościami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozsyłanie tego rodzaju wiadomości może mieć "drugie dno", przez co mogą być wykorzystane w rosyjskim przekazie propagandowym. Niebezpiecznik zakłada, że rosyjskie media mogą wykorzystywać publikowane w mediach społecznościowych zrzuty ekranu, by przekonać swoich obywateli, że Polacy wraz z Litwinami mają zamiar zaangażować się w jakiś sposób w konflikt.
O całą akcję zapytano dowódcę Wojsk Obrony Cyberprzestrzeni, gen. Karola Molendę. Potwierdził on, że rozsyłane do Polaków wiadomości mają charakter propagandowy i wiążą się z rzekomymi planami Polski dotyczących aneksji terytorium zachodniej Ukrainy. Generał Molenda zaleca ostrożność w ocenie informacji i poleganie na oficjalnych kanałach komunikacji Wojska Polskiego czy Ministerstwa Obrony Narodowej.
- W tym incydencie na uwagę zasługuje fakt, że przed wysyłką tych wiadomości rozpoznaliśmy operację, która mogła mieć charakter "wprowadzający" do dzisiejszych wydarzeń. Obiekty stale publikujące informacje pochodzące z rosyjskiego aparatu wpływu promowały w minionych dniach dezinformację o planowanym przez LITPOLUKRBRIG wkroczeniu na terytorium Ukrainy pod pretekstem misji pokojowej – rzekomo w celu umożliwienia Polsce dokonania aneksji. Takie fałszywe tezy o planach Polski co do zajęcia Zachodniej Ukrainy to znany wektor działań propagandowych Federacji Rosyjskiej i Białorusi - mówi gen. Karol Molenda w rozmowie z Niebezpiecznikiem.
Założenia tej nietypowej akcji dezinformacyjnej zostały zrealizowane. Polacy, obawiając się, że ktoś rozsyła wiadomości ze złośliwym, fałszywym adresem, bądź wątpiąc w istnienie Litewsko-Polsko-Ukraińskiej Brygady, szukali pomocy w mediach społecznościowych. Wiele wskazuje na to, że świadomi obywatele będą teraz wykorzystani w propagandowym przekazie Rosjan. Z drugiej strony - możemy cieszyć się z tego, że coraz więcej osób jest w stanie rozpoznawać podejrzane wiadomości.
Karol Kołtowski, dziennikarz dobreprogramy.pl