Sony VPL‑HW50ES — to jest projektor!
Jest duży. Jak na projektor do kina domowego nawet bardzo duży. Jest też drogi. 14 tysięcy złotych to cena przyprawiająca o zawrót głowy, szczególnie zważywszy, że projektory Full HD można obecnie kupić za ułamek tej kwoty. Na pierwszy rzut oka nie imponuje też parametrami — jasność 1700 lumenów wydaje się żałośnie niska nawet na tle budżetowych modeli innych firm. Nie dajcie się jednak zwieść suchym liczbom. Miłośnicy marki wiedzą, że jeżeli Sony przykleja do swojego sprzętu znaczek „ES” to musi być on wyjątkowy. I tak jest również w tym przypadku.
11.02.2013 | aktual.: 21.08.2013 18:25
Tak jak nie wszystko da się opisać cyferkami, tak nie da się opisać słowami fantastycznego obrazu generowanego przez ten projektor. Przepiękne kolory, świetny kontrast i wspaniała szczegółowość powodują, że filmy wyglądają po prostu oszałamiająco. To zasługa zastosowanej technologii LCoS (liquid crystal on silicon), w nomenklaturze Sony określanej jako SXRD. Nie będę rozwodził się nad nudnymi zawiłościami technicznymi, warto podkreślić jedynie, że LCoS łączy w sobie zalety powszechnie stosowanych w projektorach technologii LCD (nasycenie, odworowanie kolorów) i DLP (wysoki kontrast, głębia czerni), przy jednocześnie nie powielaniu ich wad. Jest to rozwiązanie niszowe, komercyjnie wykorzystywane właściwie tylko przez Sony i JVC. W parze ze sprzętem idzie oprogramowanie projektora oddając np. tryb Reality Creation poprawiający jakość źródłowego obrazu m.in. pod kątem szczegółowości. Dzięki temu świetnie wyglądają nie tylko filmy HD zapisane na płytach Blu-ray, ale także SD odtwarzane z DVD.
Niemniej od obrazu zachwyca także prawie bezgłośna praca. Mnóstwo producentów podaje niskie wartości szumu generowanego przez ich projektory, najczęściej nie mają one jednak wiele wspólnego z rzeczywistością. W przypadku VPL-HW50ES 21 dB nie jest obietnicą bez pokrycia, więc nie ma obaw, że nawet podczas cichych scen projektor będzie przeszkadzał w oglądaniu. Nie wiem jaki przemyślny system chłodzenia zastosowało Sony w tym projektorze, ale wynagradza on z nawiązką przerośnięte gabaryty obudowy.
A jak z jasnością? Wbrew temu czego można by się obawiać jasność jest więcej niż wystarczająca — naturalnie jeżeli mówimy o projekcji w zaciemnionym pomieszczeniu. Znając parametry opisywanego modelu byłem wręcz zaskoczony jasnością obrazu — jak widać, tak jak w przypadku decybeli, lumeny lumenom nierówne. Z powodzeniem można oglądać filmy nawet przy odrobinie światła dziennego.
W projektorze kosztującym tyle co połowa nowego samochodu można by spodziewać się kilku bajerów i takie faktycznie tu są. Przede wszystkim lens shift, czyli możliwość przesuwania obrazu w pionie i poziomie. Mimo ograniczonego zakresu (odpowiednio +/-71% i +/-25%) i ręcznej regulacji (elektroniczna jest dopiero w droższym o 10 tys. zł modelu VPL-VW95ES), jest to funkcja bajecznie przydatna, ponieważ odpada konieczność zachowania milimetrowej dokładności podczas instalowania projektora. To jednak bajer „jednorazowy”, prawdziwa zabawa zaczyna się po uruchomieniu sprzętu.
Mamy tu na przykład tryb Motion Enhancer zwiększający płynność wyświetlanego obrazu poprzez generowanie pośrednich klatek. Czyli coś a'la podkręcone herce w telewizorach. Efekt jest dość zaskakujący — obraz staje się nieprawdopodobnie, nienaturalnie wręcz płynny i czujemy, że „coś tu jest nie tak”. Po pewnym czasie nasz mózg przyzwyczaja się jednak do takiego sposobu wyświetlania aż do tego stopnia, że po przełączeniu na normalny tryb mamy wrażenie, że obraz po prostu... skacze. Z kronikarskiego obowiązku muszę jednak zaznaczyć, że nie każdej osobie Motion Enhancer przypadnie do gustu — opinie w redakcji na temat tego typu rozwiązań są mocno podzielone.
Sony VPL-HW50ES, jak przystało na projektor tej klasy, jest oczywiście przystosowany do odtwarzania filmów 3D. W zestawie dostajemy 2 pary wysokiej klasy okularów TDG-PJ1. Materiały trójwymiarowe odtwarzane są bez zarzutu, można regulować głębię 3D, oprogramowanie projektora daje także możliwość konwersji „w locie” materiałów 2D do 3D (tylko dla materiałów HD). Przy czym, tak jak w przypadku innych tego typu rozwiązań, efekt jest ograniczony i mocno zależny od materiału źródłowego.
Oprogramowanie projektora to zresztą jeden z największych atutów projektora. Oddaje ono do dyspozycji bardzo dużo opcji pozwalających na dostosowanie obrazu do potrzeb i własnych upodobań. Począwszy od różnych trybów pracy (Cinema Film 1, Cinema Film 2, Reference, TV, Photo, Game, Bright Cinema, Bright TV plus ustawienia własne), poprzez możliwość precyzyjnej kontroli temperatury kolorów i gammy, skończywszy na takich rodzynkach jak zaawansowane opcje redukcji szumów i artefaktów wynikających ze zbyt wysokiego poziomu kompresji materiału źródłowego. Co ważne, mimo ogromu różnych ustawień, nie cierpi na tym łatwość obsługi — opcje bardziej zaawansowane i instalacyjne są wydzielone do osobnych menu.
Obrazu perfekcji dopełnia bardzo wygodny pilot z dużymi, podświetlanymi i — co najważniejsze! — sensownie rozplanowanymi przyciskami (np. osobne klawisze do wyboru trybu pracy, a tylko jeden do wyboru źródła sygnału, przyciski do korekcji obrazu zgrupowane w jednym bloku itd.).
Skoro już wspomniałem o źródłach to kilka słów na koniec należy jeszcze powiedzieć o wejściach i wyjściach. Sony VPL-HW50ES na pewno nie mógłby się bić w konkursie o złotą patelnię na największą ich liczbę. Jeżeli chodzi o źródła sygnału do dyspozycji są jedynie dwa HDMI 1.4, jedno Component i komputerowy D-Sub. W sumie jednak tyle wystarczy gdyż taki sprzęt i tak prawdopodobnie będzie podłączony do jakiegoś „huba” w postaci amplitunera kina domowego. Ponadto mamy do dyspozycji 2 gniazda do zdalnego sterowania (mini jack i RS-232C), a także RJ-45 do podłączenia opcjonalnego nadajnika synchronizacyjnego 3D TMR-PJ2 (na wypadek gdyby wbudowany w projektor ze względów na umiejscowienie podczas instalacji nie pracował prawidłowo).[image=XYR_1798]Czas na podsumowanie. Sony VPL-HW50ES jest projektorem, który z całą pewnością nie rozczaruje konesera kina domowego. Generuje wyśmienity obraz, jest cichy, daje dużo możliwości ustawień, ma wygodnego pilota — słowem właściwie nie ma słabych punktów. No może poza jednym — ceną. Fakt, 14 tysięcy złotych to mnóstwo pieniędzy, ale jeżeli tylko Was stać, warto w niego zainwestować. Tym bardziej, że przy cenach modeli 4K (np. Sony VPL-VW1000ES za 85 tys. zł) kwotę tę można uznać za niebywałą wręcz okazję ;)