Szantaż "na kamerkę" przestaje działać. Portfele przestępców są puste
Przez ostatnie kilka lat rosła popularność spamu o treści "nagraliśmy Cię, gdy oddawałeś/aś się samodzielnemu dostarczaniu sobie uciech cielesnych podczas oglądania nieprzyzwoitych filmów w internecie". Przestępca (w mniej uprzejmych słowach) oferował nieopublikowanie nagrań w zamian za przelew online w kryptowalutach. Być może wkrótce taki spam bezpowrotnie zniknie.
Wiadomości te okazały się na tyle skuteczne, że wiele osób przełamywało wstyd i pytało m.in. na naszym Forum (a także w komentarzach) na ile ich prywatność jest zagrożona. A należy mieć na uwadze, że ze względu na naturę tematu, niemała grupa zapewne siedziała cicho, niepokojąc się.
Kamerom, komputerom i czemukolwiek co ma firmware nie wolno ufać z definicji, a krzywy pasek obrzydliwej taśmy zasłaniający kamerę wygrywa z diodą aktywności. Oczywiście. Ale mimo to, opisywany spam jest bzdurą. "Porządne" wymuszenia i groźby nie są formułowane bez dowodu, a w tym przypadku szansa ich działania opiera się wyłącznie na poczuciu wstydu.
To działa!
I tyle wystarczyło. Podawane adresy portfeli BTC wskazywały na konta, na których istotnie dochodziło do wpłat o wysokości zgodnej z żądaniami z maili. W międzyczasie jednak filtry antyspamowe stały się bezlitosne dla wiadomości zawierających adresy Bitcoin i biznes wyraźniej podupadł.
Obecna postać maili jest urocza. Kluczowe słowa są zapisane w sposób utrudniadniający zrozumienie, a adres portfela wymaga podążania za załączoną instrukcją celem poprawnego wklejenia. Wszystko po to, by nie zmiótł ich SpamAssassin.
Już niedługo
Można się łatwo domyślić, że gdy groźbom towarzyszy litania złożonych technicznie, ich skuteczność maleje. W połączeniu z ofensywą antyspamową i... brakiem znanych historii o opublikowaniu wspomnianych "nagrań", doprowadziło to biznes do stagnacji.
Ostatnie otrzymane przez Redakcję wiadomości, a także maile odebrane z prywatnych skrzynek, kierują do portfeli które są puste. Wysyłanie spamu jest dziś niestety bardzo tanie i szantażyści nie będą musieli "dokładać do interesu". A tylko to mogłoby ich wystarczająco zniechęcić.