Testujemy Aiibot A500, wydajny oczyszczacz w twoim domu
Okres letni to świetny moment aby przejrzeć ofertę oczyszczaczy powietrza i przygotować się na okres jesiennozimowy, kiedy jakość powietrza pogarsza się w zastraszającym tempie ze względu na wszech otaczający smog. W moje ręce trafiło ciekawe urządzenie chińskiego producenta Aiibot A500. Oto czego możemy się spodziewać po tym wydajnym oczyszczaczu.
18.05.2021 12:27
Na początek kilka słów o samym producencie, który dla Europejczyka, a tym bardziej Polaka stanowi całkowitą enigmę. Aiibot to chiński producent, który siedzibę ma w Shen Zen. Firma specjalizuje się w produkcji urządzeń do domu takich jak samojezdne odkurzacze czy właśnie oczyszczacze powietrza. W aktualnej ofercie znajdują się trzy modele, a A500 jest najbardziej rozbudowanym i najwydajniejszym z nich.
Wygląda niczym chłodnia elektrociepłowni :)
Sprzęt dotarł do mnie w dość dużym pudle, co już na starcie sugerowało, że model ten nie będzie należał do najmniejszych. Oczyszczacz ma kształt nieregularnego walca z nieco większą średnicą podstawy niż u szczytu. U podstawy mamy średnicę 38,2 centymetra, natomiast u szczytu mamy 26,6 cm. Wysokość urządzenia to nieco ponad 68 cm. Oczyszczacz jest dość ciężki, waży 7 kilogramów, co przy jego budowie i braku jakichkolwiek uchwytów powoduje, że jego przenoszenie nie należy do najwygodniejszych.
Obudowa została wykonana z białego tworzywa ABS. Od dołu mamy dostęp do komory z filtrem, na górze za to znalazło się miejsce dla wyświetlacza i panelu sterowania. Na górnej krawędzi znalazł się podświetlany pasek, który informuje o jakości powietrza za pomocą czterech kolorów, zielonego, niebieskiego, pomarańczowego i czerwonego.
Panel sterowania został umieszczony na górze urządzenia. Głównym elementem jest wyświetlacz informujący o jakości powietrza. Poniżej znalazło się pięć dotykowych ikonek za pomocą których sterujemy oczyszczaczem. Jeszcze niżej znalazł się przycisk zasilania. Oczyszczaczem możemy sterować też za pomocą aplikacji, o której więcej przeczytacie w dalszej części recenzji.
Kluczowy jest filtr
Testowany oczyszczacz wyposażony został w filtr, którego konstrukcja jest nieco inna niż zazwyczaj. W rzeczywistości są tu cztery filtry w jednej obudowie i mamy do czynienia z czterostopniową filtracją. Mamy filtr wstępny, filtr z aktywnym węglem, filtr HEPA i zimny filtr katalityczny. Ten ostatni wzbudził moje szczególne zainteresowanie.
Zimne filtry katalityczne jeszcze do niedawna były wykorzystywane tylko w rozbudowanych systemach przemysłowych i miały za zadanie usuwać z otoczenia tlenek węgla, siarkowodór, amoniak, benzen, formaldechydy i inne szkodliwe gazy. Właśnie za pomocą katalizatora filtr taki potrafi zneutralizować szkodliwy gaz a przy tym nie wymaga do właściwego działania czynnika w postaci wysokiej temperatury, jak ma to miejsce np. w samochodach. Stąd nazwa: zimny filtr katalityczny.
Według zapewnień producenta, filtr powinien wystarczyć na 2000 godzin pracy, podczas których skutecznie wyeliminuje szkodliwe cząsteczki PM2.5 i większe. Po takim czasie filtr należy wymienić. Nie powinno być to problemem, ponieważ sam proces jest banalnie prosty. Wymienne filtry są dostępne w sprzedaży, a ich cena nie powinna być wyższa nie 230-250 złotych.
Klasyczne sterowanie lub za pomocą aplikacji
Sterowanie oczyszczaczem można realizować na dwa sposoby. Klasycznie, czyli za pomocą panelu dotykowego. Właściwie sprowadza się to do włączenia urządzenia, które już w trybie automatycznym zaczyna skutecznie filtrować powietrze w pomieszczeniu. Do dyspozycji mamy też możliwość ręcznego ustawienia prędkości działania wentylatora w zależności od potrzeb, mamy tu dostępne cztery prędkości z czego ta najwyższa jest już mocno słyszalna i raczej nie będzie potrzeby z niej korzystać na co dzień w typowym środowisku domowym.
Drugi sposób na sterowanie urządzeniem jest oczywiście smartfon i aplikacja. Proces konfiguracji jest banalnie prosty, pod warunkiem, że przełączymy naszą sieć na 2.4 GHz. Wtedy tylko będzie możliwość dodania oczyszczacza do naszej sieci. Na całe szczęście wystarczy to zrobić raz i można wrócić do konfiguracji sieci 5 GHz. Do obsługi wykorzystujemy aplikację TuyaSmart, w której wybieramy właściwy sprzęt.
Aplikacja jest banalnie prosta w obsłudze i co ciekawe jest spolszczona, choć nie uniknięto błędów w polonizacji np. przełącznik zamiast wyłącz/włącz. Z poziomu aplikacji możemy zrobić dokładnie to samo co za pomocą panelu dotykowego czyli wyłączyć czy włączyć urządzenie, zmienić prędkość pracy wentylatora, włączyć blokadę rodzicielską (wtedy panel jest niewrażliwy na dotyk), czy też zresetować statystyki filtra po wymianie na nowy. Miłym dodatkiem jest informacja o temperaturze na zewnątrz i jakości powietrza w pobliżu (podawany jest tylko parametr PM2.5).
Aiibot A500 kontra czteroosobowa rodzina i dwa psy
Zanim podłączyłem oczyszczacz powietrza do zasilania, byłem przekonany, że ten zapali się złowrogim, czerwonym kolorem informując, że oddycham powietrzem o fatalnej jakości. O dziwo Aiibot tylko przez chwilę pokazywał ponad 75 jednostek na wyświetlaczu (przez moment podświetlenie zabłysło na niebiesko) szybko jednak pojawił się kolor zielony, a na wyświetlaczu zagościł jednocyfrowy wynik. I tak było przez dłuższy czas, a w mojej głowie zaczęła kiełkować myśl, że ze sprzętem jest coś nie tak.
Na szybko sprawdziłem jak oczyszczacz zareaguje na IQOSA. Ostry chuch w stronę filtra zaowocował szybkim wzrostem prezentowanego wyniku na wyświetlaczu do oszałamiających ponad 100 jednostek! Czyli jednak czujnik jakości powietrza działa a moje obawy były zbyt pochopne. Zresztą w kolejnych dniach można było zaobserwować wzrosty na ekranie podczas np. gotowania czy smażenia. Jednak A500 szybko rozprawiał się z niepożądanymi zapachami i wszystko wracało do normy, zielonej normy :) Zarejestrowane maksimum to 192 jednostki cząsteczek PM2.5, które pojawiło się po suszeniu włosów w pobliżu!
Mile mnie zaskoczył generowany hałas podczas pracy oczyszczacza. Właściwie w trybie automatycznym, a w takim A500 pracuje najczęściej, na tle codziennych odgłosów w mieszkaniu nie słychać oczyszczacza wcale. Dopiero wejście w trzeci z czterech dostępnych trybów spowoduje usłyszenie wentylatora, czwarty tryb jest jeszcze głośniejszy, jednak jego użyłem tylko do sprawdzenia maksymalnej głośności podczas testów. Normalnie nie ma takiej potrzeby. Dla nadwrażliwych słuchowo jest jeszcze tryb nocny, którego nie słychać zupełnie! Włącza się on kiedy zgasimy wszystkie światła lub możemy go wymusić ręcznie wciskając odpowiedni przycisk na panelu dotykowym lub poprzez aplikację w smartfonie.
W trakcie testów urządzenie sprawowało się znakomicie i jestem miło zaskoczony efektami. Różnice w powietrzu w mieszkaniu można zauważyć, kiedy otworzymy okno. Wbudowany czujnik reaguje natychmiast rejestrując zwiększenie cząsteczek PM2.5. Trwa to tylko chwilę, po czym wskazania na oczyszczaczu spadają do minimalnego wręcz poziomu typu 1 czy 2 jednostek. Wydaję mi się, że spadła ilość zalegającego kurzu, widać to zwłaszcza po czarnym, szklanym stoliku, na którym drobiny kurzu zazwyczaj zbierały się błyskawicznie i w zatrważającej ilości. Od kiedy w pobliżu pracuje oczyszczacz kurzu jest wyraźnie mniej.
Wydajny sprzęt w niewygórowanej cenie
Tak się złożyło, że to pierwszy oczyszczacz powietrza, który zagościł w moich progach. Od dawna chodziło mi po głowie aby sprawdzić takie urządzenie i w końcu się udało. Jestem pozytywnie zaskoczony działaniem Aiibota, który jest w stanie przemielić powietrze z całego mieszkania, a jego wydajność jest określona parametrem CADR: 400 metrów sześciennych na godzinę. Fakt, mógłby mieć dodatkowo jonizator powietrza i być bardziej mobilny. Na razie oczyszczacz stoi w centralnym miejscu w mieszkaniu i stąd filtruje powietrze z całej przestrzeni. Ja jestem zadowolony, rodzina również i jest najważniejsze.
Ważne jest też to, że oczyszczacz nie uszczupli znacząco naszego budżetu. Od niedawna jego cena oscyluje w okolicy 1200 złotych, do tego wysyłka jest realizowana błyskawicznie z polskiego magazynu. Biorąc pod uwagę wydajność oczyszczacza i jego cenę, wybór wydaje się oczywisty.