Wbudowane Gry Internetowe z Windows przestały działać. Czas na Candy Crush Sagę?
Być może uszło to uwadze większości użytkowników, a już pewno garstce tych, którzy rzeczywiście używają komputerów do pracy, ale wbudowane w system Windows gry internetowe MSN (warcaby, otello, kierki, piki i tryktrak) przestały działać. To dość zabawna wiadomość, biorąc pod uwagę dwudziestoletnią historię owych gier, ich urokliwe ograniczenie funkcjonalne oraz schizofreniczne podejście Microsoftu do swojego niegdyś olbrzymiego biznesu, jakim był portal MSN Gaming Zone.
Pakiet Gier Internetowych jest znany każdemu użytkownikowi, który zaczynał przygodę z internetem na komputerze z Windows XP. Mowa o pięciu prostych grach dostarczanych w postaci zredukowanych klientów webowych: Warcaby, Backgammon, Reversi, Kierki oraz Piki. Żadna z nich nigdy nie otrzymała aktualizacji, ale trudno było tu cokolwiek aktualizować. Rozgrywki były całkowicie automatyczne, a ranking nie był trzymany w jawny sposób (używano go wyłącznie do wyliczenia poziomu zaawansowania użytkownika). O przeciwniku nie wiedzieliśmy nic poza jego domniemaną narodowością. Czat był możliwy, ale... tylko z użyciem zamkniętej puli kilkunastu wiadomości wpisanych na sztywno. Gry Internetowe nie były wersją demo jakiegoś większego pakietu, żaden ich element nie był też w stanie współpracować z resztą portalu MSN Gaming Zone, którego rzekomo były częścią.
Pasjans, ale przez internet
Spełniały jednak swoje zadanie – były prostymi planszówkami dla ludzi bez szczególnych wymagań. Nie każdy potrzebuje „społeczności”, osiągnięć, rankingów i zaawansowanych funkcji. Niektórzy po prostu czasem nieco bardziej nudzą się w biurze. Do tych zastosowań, Gry Internetowe Nadawały się idealnie. Dołączono je do domowej wersji Okien, wydania Windows Millennium Edition, będącego niedocenionym źródłem również wielu innych nowości. Od samego początku wzbudzały politowanie, nie miało to szczególnego znaczenia. Od samego początku planowano by były boleśnie ograniczone. W przeciwieństwie do innych dodatków, jak Windows Movie Maker (w pierwszej wersji niemal bezużyteczny), tutaj plan wykonano w stu procentach.
Powodów dołączenia owych gier do systemu było kilka. Przede wszystkim, chodziło o podkreślenie, że system jest gotowy do internetu na każdym polu. Dziś brzmi to dość dziwnie, ale w umysłach wielu osób w owych czasach, „internet” kończył się na przeglądarce i programie pocztowym. Użytkowników należało uczyć, że możliwe jest wykorzystanie internetu również w innych programach. Dlatego poza programami Windows Media Player 7 oraz MSN Messenger, dołączono właśnie owe nieszczęsne gierki.
MSN Gaming Zone
Był też inny powód. Każda z owych gier dość mocno reklamowała swoją (głównie ideową, a nie technologiczną) przynależność do portalu The MSN Gaming Zone, a więc oddzielnej, płatnej usługi gier online, mającej w zamierzeniu konkurować z portalem America Online Games. W Polsce portale te były niemal całkowicie nieznane i używane naprawdę przez nielicznych. A szkoda. Bowiem MSN Gaming Zone (który zmieniał nazwę co najmniej pięciokrotnie) to był zdecydowanie big deal i zanim zaczęto mocno gmerać z tożsamości branżowej, jego popularność i estyma rosły.
Portal był na tyle istotny, że w roku 1999 zasługiwał jeszcze na oddzielne notatki prasowe, na przykład z okazji otwarcia nowego klubu brydżowego. Na przełomie wieków, w ramach Strefy Gier MSN regularnie odbywały się turnieje brydżowe i szachowe, przyciągające od czasu do czasu pewne sławniejsze nazwiska. Portal oferował również mechanizmy integracji ze znacznie mniej klasycznymi, planszowymi grami. Jedną z mocniej promowanych na MSN produkcji była nieśmiertelna gra Age of Empires.
Społeczność rodem z Web 1.0
Portal wygenerował również małą, ale dynamiczną grupę społeczności online. Trudno dziś rozstrzygnąć, na ile MSN Gaming Zone dobił do szklanego sufitu (nie każdy w 2002 roku miał internet o stałym łączu, które chciał wykorzystać do gier!), wydaje się jednak, że jak na usługę z początku stulecia był trudny do pominięcia. Do tego stopnia, że Microsoft wydał dedykowanego klienta do czatu i startowania wspólnych gier, znanego pod nazwą ZoneFriends.
ZoneFriends, w połączeniu z Gaming Zone Table były aplikacjami Win32, które najlepiej dziś porównać z platformą Steam, acz będzie to porównanie nieco koślawe. Aplikacje oferowały stoły do gry, społeczności, grupy, kanały czatowe i listy znajomych z możliwością wysyłania zaproszeń. Należy bowiem mieć na uwadze, że Microsoft był wtedy operatorem pokaźnej kolekcji społeczności, skupionych nie tylko w ramach Usenetowych grup w przestrzeni microsoft.public.*, ale również w grupach tematycznych utrzymywanych (wraz z serwerem IRC) przez infrastrukturę MSN. Społeczność MSN Gaming Zone funkcjonowała stabilnie z rokowaniami na zdrową ekspansję, wkrótce jednak miał nastąpić tego kres.
Wieczysty Wrzesień, wersja WWW
Wkrótce na kanały Zone dotarło to samo zjawisko, które zmiotło Usenet, wyludniło IRC i stanowi chorobę dzisiejszego internetu. Plaga nadużyć. Gdy bańka dotcomowa wreszcie pękła i znikło zjawisko generowania zysków wszystkiemu, co online, okazało się, że trudno zarabiać na infrastrukturach społecznościowych(!). Co prawda służyły one poprawie wizerunku, ale i to stopniowo się kończyło: kanały MSN oraz Zone miały rzesze oddanych użytkowników, ale miały też poważne problemy z moderacją, wskutek czego były wylęgarnią oszustów, złodziei i pedofilów.
Nie chcąc brać odpowiedzialności za rzeczy, które zaczęły się dziać na kanałach komunikacyjnych MSN, Microsoft postanowił ograniczyć dostęp do nich, wprowadzając płatną subskrypcję. Problem był znany wcześniej – to wszak dlatego zdecydowano, że wbudowane Gry Internetowe nie będą zawierały otwartego czatu! Nie spodziewano się jednak, że problem urośnie do takich rozmiarów tak szybko. Na swój sposób, MSN Gaming Zone było portalem społecznościowym pierwszej generacji, niemożliwym do utrzymania w realiach powszechnie dostępnego internetu.
Konkurent: Messenger i Xbox
Był też inny problem. Skromny klient ZoneFriends był nędznym komunikatorem, który kiepsko się skalował. Nie dało się go, w ramach istniejącej sieci, zaopatrzyć w nowe funkcje. Co prawda najpopularniejszy polski komunikator GG oferował wtedy mniej więcej tyle samo i wszyscy byli szczęśliwi. Microsoft zadecydował jednak, że klient ZoneFriends jest niemożliwy do utrzymania, a w dodatku dubluje funkcjonalność Messengera. Wraz z ubiciem Stołów do Gier oraz kanałów czatowych, przejście na Messengera było nieuniknione. Proste gry zintegrowano właśnie z Messengerem, społeczność rozbito, a duże produkcje „uciekły” gdzie indziej. MSN Gaming Zone zmienił nazwę na MSN Games. Biznes gier znajdował się już oficjalnie gdzie indziej i nazywał się „Xbox”.
Portal MSN Games pozostał online, ale stał się kompletnym dziwadłem. Oferował (i dalej oferuje) płatne, strumieniowane gry. Ale tylko takie, które nie nadają się na platformę Xbox. W praktyce są to pełne reklam, małe śmieci. Swój dom mają tu również proste gry planszowe i układanki, ale z większości miejsc wykopano już całkowicie możliwość czatu. Nie ma w tym nic dziwnego: skala chamstwa panującego na publicznych kanałach była wstrząsająca. Do tej pory zdumiewa mnie, że ktoś może chcieć tak dotkliwie obrażać ludzi kiepsko grających w warcaby.
Ponieważ biznes MSN Gaming Zone został rozmontowany, z systemu usunięto również Gry Internetowe. Mowa o systemie Windows Vista. Zadecydowano wtedy o porzuceniu Gier Internetowych oraz gry Pinball, która okazała sie nie kompilować na systemach 64-bitowych. Wbudziło to jednak sprzeciw na tyle silny, że wraz z systemem Windows 7, trzy z pięciu gier wróciły. Niestety, Internetowa Gra Reversi nigdy nie doczekała się nowszej inkarnacji...
Nie ma powrotu
Gry Internetowe w wersjach ME i XP przestały działać jakieś dwa tygodnie temu. Zasygnalizowałem ten fakt na kanale IRC polskiej społeczności abandonware, wkrótce potem pojawił się stosowny wątek na magicznym forum MSFN, gdzie dzieją się rzeczy niestworzone, gdy chodzi o stare wersje Windowsów. Od soboty nie działają również gry w wersji z Windows 7, zgłaszając niewidziany dotychczas numer błędu. Nie należy oczekiwać, że serwery MSN Gaming Zone zaczną na nowo odpowiadać. Prawdopodobnie niedługo zamknięty zostanie również portal MSN Games, ponieważ większość produkcji wymaga do działania wtyczki Adobe Flash.
Do komunikacji z siecią MSN Gaming Zone używano nieudokumentowanego protokołu łączącego się przez HTTPS z serwerem freegames.zone.com. Adres serwera gier był wpisany na sztywno do plików binarnych w grach. Krótka wizyta Resource Hackerem pokazuje w dodatku, że mimo pokaźnej liczby bibliotek pomocniczych i wspólnych zasobów DLL, adres serwera gier był za każdym razem podawany jako łańcuch tekstowy wewnątrz głównego pliku wykonywalnego każdej z gier. Zresztą, Gry Internetowe MSN były bardzo cudaczną produkcją. Niezwykle trudno było je „przeszczepić” do wersji systemu, które ich nie miały. Konieczna była uważna analiza definicji INF oraz używanych kluczy w Rejestrze, by odtworzyć zbiór wymagań oczekiwanych przez gry. Ponadto, linkowały one do zaskakująco nowych wersji bibliotek systemowych, przez co nie działały np. w Windows 98. Podobnie problematyczna była wersja z Windows 7, która uparcie odmawiała współpracy z Windows 8.1. Dla wbudowanych gier nigdy rzecz jasna nie wydano dedykowanych instalatorów, nie spotkałyby się zresztą ze szczególnym zainteresowaniem.
Społeczność portalu i tak już nie istnieje, podobnie zresztą, jak MSN Messenger, Windows Live Spaces oraz wszystkie inne zabawy Microsoftu w proste community. Zastąpiły je zupełnie inne, scentralizowane twory, w przypadku gier skupione wokół Xbox Live, a więc konkurencji dla Steama w wersji konsolowej. Istniała inicjatywa Games for Windows LIVE, ta jednak również upadła. A gdzie ma się podziać ktoś, kto czasem chce pograć w planszówki? Być może sprawdzi się Kurnik, bardzo dokładnie opisany na naszym Blogu.
Oferta gier Windows
Od roku 2000, w którym dołączono do systemu Gry Internetowe, zmieniło się bardzo dużo. Stacjonarny komputer PC nie jest już głównym źródłem elektronicznej rozrywki, rolę zabijacza czasu przejęły w większości nasze telefony. Zapotrzebowanie na małe, wbudowane gry, umilające czas za biurkiem znacząco spadło. Zmienił się też charakter oprogramowania dołączanego (bundled) do systemów. Dziś pełni ono raczej rolę promocji sklepu z aplikacjami oraz platformy do mikropłatności. Z tego powodu Microsoft dołączył do systemu płatnego Pasjansa oraz nieszczęsną, uparcie powracającą, Candy Crush Sagę, która wbrew ostatnim plotkom, wcale nie znika nawet z najnowszej wersji systemu.
Microsoft Store okazuje się jednak niewypałem. Nie udało się go rozciągnąć na inne urządzenia poza klasycznymi pecetami, wciąż brak w nim wielu aplikacji i sam producent podejrzanie często zapomina o publikowaniu w nim swoich programów. Wiele instalatorów jest dostępnych poza Sklepem, część z nich – wyłącznie poza nim (Teams), a niektóre głośne premiery, jak pakiet Microsoft Office, wręcz z niego znikają. Nie byłoby dziwne, gdyby w przyszłości Sklep w ogóle wyparował z Windows. Ostatnie prace nad formatem instalatora MSIX dowodzą, że konteneryzacja i poprawny mechanizm aktualizacji (MSIX to fenomenalny format, docelowo współpracujący nawet z obrazami WIM) potrafią się obyć bez Sklepu. Jest on wszak konsumencką fasadą, a kafelkowa krucjata na rynek konsumencki okazała się klapą.
Na to musimy jednak trochę poczekać. Nie zanosi się na zlikwidowanie Sklepu, podobnie jak nie zanosi się na kres terroru Candy Crush Sagi. Szkoda tylko, że w przeciwieństwie do dawnych, zintegrowanych gier ważących kilkaset kilobajtów, Candy Crush to kilkusetmegabajtowy pakiet APPX, którego aktualizacja oraz nieustanny powrót wywołują ciężką pracę dysku twardego i procesora, zaprzęgniętych do pracy przez rzekomo „energooszczędny” proces wsappx.exe. Jeżeli jednak cukierkowa układanka i dotykowy pasjans ze Sklepu wreszcie znikną z Windows 10, raczej nic ich nie zastąpi.
Addendum
Na koniec dygresja, w temacie Windows 10, Sklepu oraz gier. Telefony z Windows 10 Mobile doskonale nadają się dziś na konsolę do gry w Angry Birds, ponieważ nie wyświetlają żadnych reklam 😂. Wersje na Androida i iOS wręcz uginają się od przerywników reklamowych i mikropłatności. Na tych systemach opłaca się utrzymywać. Na telefonach z Windows - już nie. Swoją drogą, nigdy nie widziałem, żeby jakiś Windows Phone zawierał Candy Crush Sagę...