Wikileaks: Microsoft pomagał tunezyjskiemu reżimowi
Z dokumentów opublikowanych przez Wikileaks wynika, że Microsoft współpracował z tunezyjskim reżimem. Oferował między innymi szkolenia dla tamtejszych polityków.
Dokumenty, do których dotarł serwis Wikileaks, to poufne raporty amerykańskiej ambasady z Tunisu. Wynika z nich, że w 2006 roku Microsoft sprzedał około 12 tys. licencji na swoje oprogramowanie ministerstwu sprawiedliwości i spraw zagranicznych Tunezji. Oprócz programów umowa obejmowała szkolenia pracowników. Problem w tym, że Tunezja rządzona była wówczas przez reżim generała Ben Alego. Co więcej, Microsoft miał szkolić pracowników rządowych jak walczyć z cyberprzestępczością. Zdaniem ambasady szkolenia mogły być później wykorzystane do walki z opozycją w Tunezji.
Opublikowany raport kończy się niewesołym stwierdzeniem, że ostatecznie dla Microsoftu korzyści przewyższają koszty. To jednak nie koniec złych wiadomości na temat firmy z Redmond. Według innego przecieku Microsoft miał protestować przeciwko zmianom w prawie Wenezueli dotyczących wprowadzenia oprogramowania typu open source dla urzędników. Również w Tunezji umowa między rządem a twórcą systemu Windows wymierzona była w otwarte oprogramowanie, nad którego wdrożeniem zastanawiały się tamtejsze władze. Podobne praktyki miały mieć też miejsce w lutym zeszłego toku w Tajlandii, gdzie Microsoft namawiał tamtejsze władze do porzucenia promocji open source jako remedium na piractwo.
Zarówno informacje o współpracy z tunezyjskim reżimem jak i bezpardonowej walce z otwartym oprogramowaniem nie stawiają w najlepszym świetle firmy Steve’a Ballmera. Oczywiście należy wziąć pod uwagę, że otrzymaliśmy dostęp tylko do niektórych źródeł na temat działań amerykańskiego giganta. Jeżeli jednak okażą się one prawdziwe, Microsoft powinien odpowiedzieć na parę poważnych pytań. Jak na razie firma nie wydała oficjalnego komentarza w tej sprawie.